Obudziłam się o 3:45. Nie mogłam już zasnąć , więc wstałam i zaczęłam się rozciągać. Byłam w fatalnym stanie. Włosy rozczochrane , makijaż choć lekki to i tak się zmył , co nie wyglądało fajnie i na dodatek moja twarz , która już nie była uśmiechnięta. Poprawiłam trochę włosy i wyszłam z pokoju. Przy stole siedział Ikar. Zdziwiłam się , gdyż godzina była bardzo wczesna.
- Dzień dobry - powiedziałam cichym głosem.
- Dzień dobry. I jak , co już postanowiłaś ? - zapytał , a ja oparłam się o ściankę.
- Nic... - odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- Jak to nic ?
- Normalnie... Lepiej będzie dla nas obydwoje , jeżeli się od siebie odsuniemy i każdy pójdzie w swoją stronę - odpowiedziałam , ale każde wypowiedziane słowo kuło mnie w serce.
- I Ty chcesz to zostawić ? Chcesz odejść od osoby , która sprawiała , że byłaś szczęśliwa ?
- Ale i też smutna... - wtrąciłam , patrząc w podłogę.
- No tak. Nikt nie powiedział , że miłość jest prosta. W każdym związku są kłótnie i to jeszcze o wiele gorsze niż ta Twoja. Ludzie mają większe problemy , ale i tak się godzą . A dlaczego ? Ponieważ się kochają i miłość sprawia , że wiedzą dla kogo żyją i są po prostu szczęśliwi... - powiedział , a ja w głębi serca czułam , że to jest prawda , ale nie miałam odwagi tego przyznać.
- Ikar Ty nic nie rozumiesz... - zaprzeczyłam.
- Nie to Ty nic nie rozumiesz. Odnalazłaś swoją miłość życia i już byliście zaręczeni , a Ty chcesz od tak to zakończyć ? Tak się nie da. I chociaż byś chciała o tym zapomnieć nie uda Ci się. Wierz mi...
- Ikar to co mówisz...te słowa...czy Ty też tak miałeś ? - zapytałam.
Ikar głęboko westchnął.
- Niestety tak... Ale nie udało mi się tego naprawić i wszystko straciłem przez właśnie jedną głupotę. I chociaż kłóciliśmy się często , a potem godziliśmy , to tym razem się nie udało... Właśnie dlatego przeprowadziłem się tu... Chciałem się od wszystkiego odizolować i udało mi się , ale ... widzisz jaki jestem ? Nie szczęśliwy... Ty też taka chcesz być ?
Przełknęłam ślinę , ponieważ wzruszyły mnie jego słowa i ta jego historia.
- N-nie... - odpowiedziałam cicho patrząc w podłogę.
- No właśnie. Więc nie marnuj tego z powodu kłótni , która jest głupotą.
- Ale mówisz o mnie , a German ? Przecież nawet do mnie nie zadzwonił , a ni nie szukał. Dał sobie spokój , więc to oznacza , że już mu na mnie nie zależy...
- Może nie dzwoni , ponieważ nie masz komórki ?
- Co ? No nie ! Zostawiłam ją w domu.
- No widzisz ?
- Chyba masz rację... Ale nie wiem...nie wiem co teraz mam zrobić... Muszę ochłonąć , poskładać te wszystkie myśli ... No i dzisiaj badania...
- Rozumiem , a i nie musisz się obawiać. Medycyna czyni cuda , a teraz idź - powiedział , a ja z wielkim zmieszaniem wyszłam z jego domku.
Szłam przez las rozmyślając nad moim życiem. Dzisiaj wyniki. Bardzo się boję. Gdyby był tu German na pewno przytuliłby mnie i uspokoił , ale...No właśnie... Ale Germana nie ma i nie będzie... Pójdę sama do kliniki. Dam radę. Kurdę ! Nie mam komórki , ani torebki. Postanowiłam , że najpierw pójdę do domu Germana. Nie wiem , która była godzina , ale wydawało się , że jest dość wcześnie , ponieważ poranna mgła nadal się unosiła. W mgnienia oku stałam przed drzwiami rodziny Castillo. Już miałam dzwonić dzwonkiem , kiedy się powstrzymałam.
" Nie mogę tam wejść... Jeszcze natknę się na Germana , a przecież tego nie chcę...No...nie chcę... Pójdę tylnymi drzwiami , one są zawsze otwarte i nikogo oprócz Olgi tam nie ma." - tak jak pomyślałam tak też zrobiłam.
Drzwi były jak zwykle otwarte , więc po cichu weszłam do domu. Rozejrzałam się dookoła , aby sprawdzić czy teren jest czysty. Kiedy się okazało , że był , cichym krokiem poszłam do mojego pokoju. Kiedy wchodziłam po schodach przez przypadek potknęłam się o jeden stopień , co spowodowało , że upadłam. Szybko się podniosłam i niczym strzała pobiegłam do mojego pokoju , aby nikt mnie nie widział. Zamknęłam drzwi , oparłam się o nie i odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do szafy i zaczęłam wszystko pakować. Gdy tak pakowałam , do ręki wpadła mi sukienka od Germana. Przełknęłam ślinę , gdyż łzy napłynęły mi do oczu.
"Wtedy mi się oświadczył..." - pomyślałam i jedna łza kapnęła mi na suknię.
Szybko schowałam ją i otarłam twarz. Kiedy byłam już spakowana usiadłam na łóżku. Rozglądnęłam się dookoła pokoju.
"Jestem tu ostatni raz..." - pomyślałam i ciężko westchnęłam , po czym wstałam , wzięłam walizkę i wyszłam z pokoju.
Szłam cichym krokiem , ale niosąc wielką walizkę nie jest to łatwe. Kilka razy upuszczałam ją co powodowało wielki huk. Na szczęście nikt nie wyszedł. Na schodach przypomniałam sobie , że zapomniałam o mojej torebce , gdzie miałam komórkę i klucze. Zniosłam walizkę na dół i zostawiłam ją za kanapą , po czym weszłam znowu na górę po torebkę. Wzięłam ją i wyszłam z pokoju. Kiedy byłam przy pokoju Violetty , ktoś otworzył mi drzwi przed nosem. Przez to upadłam na podłogę.
- O jeju , Angie nic Ci nie jest ? - zapytała z przejęciem Viola.
- Niee chyba nie... - odpowiedziałam sprawdzając nos oraz głowę i pomału wstałam.
- Angie gdzie Ty się podziewałaś ?
- Ammm... Ja ? No... Ammm... Byłam...u...mojej ...mamy ! - wymyśliłam na poczekaniu.
- Aha... No taty jeszcze nie ma...
- Jak to jeszcze ? - wtrąciłam.
- No wczoraj dzwoniłam do niego i powiedział mi , że ma jakieś ważne spotkanie. Za bardzo w to nie wierzyłam , bo była godzina 21.
- I nadal nie wrócił ?
- No tak... A Ty Angie pamiętasz , że dzisiaj wyniki ?
- Skąd wiedziałaś ?
- No , bo lekarz dzwonił na domowy , ponieważ Ty podobno nie odbierałaś. Powiedział , że przełożono je na dzisiaj.
- Wiem o tym , bo potem jeszcze raz do mnie zadzwonił.
- Yhym... A tak w ogóle to wybierasz się gdzieś ?
- Ammm...No...T-tak jakby... - odpowiedziałam niepewnie.
- A gdzie ? - dopytywała.
- Violu , bo...bo... - urwałam i spojrzałam jej w oczy , które były pełne szczęścia -... Ja...się...w-wyprowadzam...
- Co ? To są żarty , prawda ? Chcesz mnie nabrać , co nie ? - pytała , uśmiechając się.
Pokiwałam przecząco głową i spojrzałam na nią ze smutkiem w oczach.
- Ale...dlaczego ? Coś się stało ? Angie , pokłóciłaś się z tatą ?
- Nieee... Violu to długa historia... Może kiedyś Ci ją opowiem , ale teraz wybacz muszę już iść... - powiedziałam i mocno ją przytuliłam , oraz pocałowałam w czubek głowy.
Kiedy się oderwałam powiedziałam tylko ciche "przepraszam" , odwróciłam się i odeszłam. Spojrzałam jeszcze w jej stronę i posłałam jej lekki uśmiech. Widziałam jak po policzku spłynęły jej łzy. Szybko zeszłam na dół , wzięłam walizkę i wyszłam... Miałam bardzo duże wyrzuty sumienie. Nie powiedziałam Violi prawdy. Zostawiłam ją.
"Jestem okropna..." - pomyślałam i przyspieszyłam moje tempo.
Szybko otworzyłam drzwi i weszłam. Rzuciłam walizkę i rzuciłam się na kanapę. Zaczęłam płakać. Płakałam i płakałam i płakałam. Przypomniałam sobie , że mam dzisiaj iść po wyniki. Po woli wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic. Po skończonej kąpieli poszłam się przebrać. Otworzyłam walizkę i stałam tak przed nią chyba z 10 minut , pusto patrząc się na nią. W końcu zamknęłam ją i wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy. Ubrałam się w szary sweter w czarne kropki i materiałowe , czarne spodnie. Do tego jakieś tenisówki.
Tylko takie ciuchy byłam w stanie na sobie nosić. Inne kolorowe sukienki , bluzki w kwiaty , kolczyki piórka - tego nie mogłam założyć. Przypominało mi to wszystko Germana. Nie wiem czemu. Może dlatego , że podobał mu się mój styl i zawsze mnie komplementował... Ale koniec z Germanem. Poszłam do salonu i spojrzałam na godzinę. Była 8. Nie byłam głodna choć już nie jadłam chyba z dzień. Wzięłam jeszcze komórkę i wyszłam z domu. Po drodze sprawdziłam telefon.
17 nieodebranych połączeń od : Violka ;3
58 nieodebranych połączeń od : German ;**
No teraz to mnie to nie interesuje. Schowałam komórkę i weszłam do kliniki. Kiedy weszłam wszystkie pary oczów były skierowane w moją stronę. Każdy coś do siebie szeptał , ale mnie to nie interesowało. Podeszłam do okienka.
- Dzień dobry... - powiedziałam cichym głosem.
- Dzień dobry... Pani w jakiej sprawie ? - zapytała kobieta patrząc na mnie zza okularów.
- Przyszłam po wyniki badań.
- Wyniki badań ?
- No tak. Miałam je dzisiaj odebrać.
Kobieta przez chwilę nie wiedziała o co mi chodzi i dokładnie się mi przyglądała.
- Angeles Carrara ? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak.
- Matko Boska ! Nie poznałam pani. Co się stało , że z tak energicznej i kolorowej duszyczki , zmieniła się pani w...
- Proszę panią ja przyszła tu po badania , a nie po to , aby się zwierzać.
- Dobrze już dobrze... Niech panienka zaczeka 10/15 minut.
- Dobrze - odpowiedziałam i usiadłam na krześle jak najdalej od innych , czyli obok drzwi.
Niby 15 minut to mało , ale dla mnie to wyjątkowo trwało długo. Siedziałam tupiąc nogą. Moja komórka znowu zaczęła wibrować. Nie chętnie wyciągnęłam ją z torebki i spojrzałam kto dzwoni. Dzwonił German , więc od razu się rozłączyłam i schowałam komórkę. Nie minęły 3 minuty i znowu zaczął dzwonić , ale tym razem nie wyjmowałam komórki. Nagle ktoś wszedł do kliniki. Nie zwróciłam na to uwagi , ale kiedy poczułam zapach perfum Germana uniosłam głowę. Przede mną stał właśnie on. Zignorowałam go , odwracając się w drugą stronę. Ten usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy. Nie zamierzałam się do niego odezwać.
- Angie...Przepraszam... - powiedział cichym głosem.
Nadal ignorowałam go.
- Przepraszam Cię za to , że nigdy nie mogłaś być ze mną szczęśliwa. Przepraszam... Ale teraz...teraz Twoje życie się zmieni i ... na pewno będziesz szczęśliwa... - powiedział , a ja odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam na niego zdziwionym wzrokiem - No tak... Nie patrz się tak na mnie... Prawdę powiedziałem.
- Ty... - zaczęłam.
- Pani Angeles proszona na salę - przerwała mi pielęgniarka , a ja ciężko westchnęłam i poszłam w stronę sali.
Bałam się i to bardzo tych wyników. Chciałam , aby German poszedł ze mną , ale... tak się nie stało i nie mogło się stać.
- Dzień dobry - powiedziałam wchodząc do sali , po czym usiadłam na krześle.
- O dzień dobry. Jak tam samopoczucie ?
- Dobrze...
- Nie miała pani żadnych dolegliwości ?
- Nie.
- To bardzo dobrze. Tak , więc wyniki badań są... - na chwilę urwał co spowodowało , że jeszcze bardziej się denerwowałam.
Od tych wyników zależało jak potoczy się moje dalsze życie. Tak , więc bałam się bardzo.
- Są dobre - powiedział , a ja odetchnęłam z ulgą i szeroko się uśmiechnęłam - Ale...
- Ale ? - zapytałam z obawą.
- Ale muszę przyznać , że pani serce niestety nie funkcjonuje normalnie , ale oczywiście nie jest w złym stanie - odpowiedział , a ja spojrzałam na niego wzrokiem pełnym obaw - Ale proszę się tym tak bardzo nie przejmować. To nic strasznego. Są na to leki , które pani przepisałem... Proszę - powiedział i podał mi kartkę.
Obejrzałam ją bardzo uważnie.
- Tam jest wszystko napisane i ma pani brać te leki przez 3 tygodnie po czym musi pani zgłosić się do mnie.
- Dobrze... A mam jedno pytanie...
- Tak ?
- Czy będe pomimo tego normalnie funkcjonować ?
Lekarz wziął głęboki wdech.
- Proszę panią tak szczerze to... trudno mi stwierdzić. Jest możliwość , że będzie pani normalnie funkcjonować , ale i jest taka możliwość , że czasami może pani się coś dziać.
- Dziać ? A co takiego ?
- Może pani odczuwać czasami ból serca lub coś innego , ale to nic strasznego. Po paru minutach lub sekundach przejdzie pani.
- Aha... No dobrze to dziękuje bardzo... Do widzenia...
- Do widzenia - odpowiedział , a ja wyszłam z sali.
Kiedy wyszłam miałam nadzieję , że German na mnie czeka , ale tak nie było. Posmutniałam na ten fakt. Wyszłam z kliniki chwiejnym krokiem i poszłam w stronę domu. Szłam wolnym krokiem patrząc się pusto w dół. Lecz nagle strasznie zakuło mnie serce. Syknęłam z bólu i złapałam się za bolące miejsce. Nie panikowałam , gdyż lekarz zapewniał mnie , że to mi minie po paru minutach. Tak , więc po woli szłam dalej. Przeszłam zaledwie parę kroków i zatrzymałam się , ponieważ nie mogłam dalej iść. Serce tak zaczęło mnie boleć , że nie mogłam wytrzymać. W dodatku nigdzie nie było ławek , abym mogła usiąść. Wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do Pabla. Niestety Pablo nie odbierał , więc spróbowałam zadzwonić do Violetty. Próbowałam kilka razy i też nic, a ból z każdą minutą stawał się większy. Chciałam zadzwonić do Juliet , ale ona o tej porze jest w pracy. Miałam dwie opcje. Przeczekać , aż ten okropny ból przejdzie , na co się nie zapowiadało , albo... zadzwonić do Germana ( Jak oczywiście odbierze ). Tak , więc wybrałam z dosłownym bólem serca tą drugą opcję. Pierwszy sygnał...
- Angie ? Coś się stało ? - zapytał z troską w głosie , ale chyba tylko udawaną.
- Ge-German... Mógłbyś po mnie przyjechać ? - odpowiedziałam niepewnie.
- Oczywiście , ale coś się dzieje ?
- T-tak...Jakby... Jestem 14 metrów za parkiem...
- Już jadę - powiedział i się rozłączył.
Natomiast ja czekałam na niego , zwijając się z bólu. Nie minęło 5 minut , a zza zakrętu wyjechał z piskiem opon , czarny samochód. Wysiadł z niego German.
- Angie co się dzieje ? - zapytał podchodząc do mnie.
- Strasznie kuję mnie serce... - powiedziałam i , aż syknęłam.
- Dobrze... Choć zawiozę Cię - odpowiedział i pomógł mi wsiąść , po czym sam wsiadł i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
Po drodze ból stał się jeszcze większy. Widać było po Germanie , że się martwi , ponieważ przez cały czas spoglądał na mnie i bardzo szybko jechał , aby dojechać. Kiedy byliśmy na miejscu jak najszybciej wyszłam z samochodu i udałam się do domu. Wparowałam do środka i zaczęłam szukać w mojej apteczce jakiś środków przeciwbólowych. Z tego bólu strasznie trzęsły mi się ręce i przez to prawie wszystko wypadało mi z nich . German przyszedł za mną.
- Angie co Ty robisz ? - zapytał.
- Szukam czegoś co by mi pomogło zwalczyć ten cholerny ból ! - rzuciłam oschle nie przerywając szukania.
- Nie mam mowy ! Nie będziesz brała czegoś co nie nadaję się . Lekarz na pewno dał Ci receptę.
- Dał , ale ja nie mam w ogóle żadnych z tych leków , a już dłużej nie wytrzymam i czym mógłbyś tak nie stać nade mną !?
- Daj mi tą kartkę.
- Co ? - zapytałam patrząc na niego.
- Daj mi receptę , szybko pojadę po leki i wtedy będziesz mogła wziąć coś na ból.
- Nie ma mowy ! Jutro sama pójdę do apteki - odpowiedziałam i znowu zaczęłam szukać.
German nic nie odpowiedział tylko wziął moją torebkę i zaczął w niej grzebać.
- Co Ty robisz ? Oddawaj tą torebkę ! - powiedziałam i chciałam mu ją wyrwać , ale za późno.
Wziął receptę i niczym strzała wybiegł z domu.
Stałam zdezorientowana , jednak nie na długo , ponieważ ból znowu się nasilił. Usiadłam w salonie na kanapie i myślałam , że mi przejdzie , ale tak się nie stało. Po 10 minutach German wrócił , po czym udał się do kuchni. Nie miałam już sił , aby pójść sprawdzić co robi. Wtedy podszedł do mnie.
- Proszę... Weź to... Po tym na pewno Ci przejdzie - powiedział i podał mi tabletkę z piciem.
- German...
- Weź... - przerwał mi , a ja spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem , po czym łyknęłam tabletkę i popiłam - A teraz połóż się...
- Co ? German ja nie jestem chora , aby leżeć w łóżku - odpowiedziałam śmiejąc się.
- Chcesz , abyś wyzdrowiała ?
- Ale ja...
- Chcesz ?
- No chcę - odpowiedziałam spuszczając głowę w dół.
- No , więc bez dyskusji połóż się i odpocznij. To dobrze Ci zrobi.
- Nooo... dobrze - powiedziałam i położyłam się na kanapie.
German wtedy wziął koc i mnie przykrył , po czym usiadł na fotelu. Przyglądałam mu się uważnie , gdy nagle nie wiadomo kiedy usnęłam.
#German#
Kiedy Angie usnęła postanowiłem przenieść ją do jej sypialni. Delikatnie wziąłem ją na ręce. Myślałem , że wtedy się przebudzi , ale tak się nie stało. Stało się coś czego bym się nie spodziewał - Angie wtuliła się we mnie mrucząc coś pod nosem. Tak bardzo ją kocham i tak bardzo chciałbym , aby nasze uczucie znowu rozkwitało , ale... tak już nie będzie... Cichym krokiem poszedłem do jej sypialni i ostrożnie położyłem ją na łóżku. Przykryłem i pocałowałem ją w czoło. Przez chwilę jeszcze przyglądałem jej się i wyszedłem. Poukładałem jej leki i wyszedłem z jej domu.
------------------------------------------------------------------------
Cześśććć ;D
Tak jak obiecałam rozdział pojawił się dzisiaj ;]
Wiemmm... Nie ma geramngie nie ma rewelacji , ale moża uda mi się coś z tym zrobić ;p
A tak w ogóle oglądałam kolejny odcinek Violetty i chcę już następny !
Dlaczego ?
Być może będzie POCAŁUNEK GERMANGIE <3 !!
Ale znając życie ktoś im przerwie , albo co -.-
No , ale cóż ;/
Zapraszam do komentowania ;]
Miłego czytania ;]