niedziela, 7 września 2014

Smutek zawsze przerodzi się w szczęście...

  Obudziłam się o 5. Zadziwiające... Wczoraj usnęłam o 2 i już mi się spać nie chciało. Wstałam i ubrałam się w białą , zwiewną sukienkę do uda i do tego nałożyłam dżinsową kamizelkę. Założyłam brązowe koturny i rozpuściłam włosy. Zrobiłam sobie trochę mocniejszy makijaż , bo jednak trochę widać było po mnie , że nie spałam. Zeszłam na dół. Każdy jeszcze spał. Nawet Olga. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie wyjątkowo cappuccino z podwójną pianką. Nie musiałam długo czekać. Kiedy już sobie zrobiłam postanowiłam , że pójdę sobie do ogrody na huśtawkę. Usiadłam na niej i powoli zaczęłam sączyć mój napój. Promienie słoneczne po woli przedostawały się przez chmury i muskały moją twarz , a delikatny wietrzyk powodował , że moje włosy poruszały się. Przymknęłam oczy i delikatnie zaczęłam się huśtać. Nagle poczułam czyjąś obecność za moimi plecami taaa Angie ma 6 zmysł xD xD. Ostrożnie się odwróciłam , jednak nikogo nie zastałam. Wzruszyłam ramionami i dalej się huśtałam. Po jakimś czasie usłyszałam znowu jakiś szelest za sobą. Tym razem gwałtownie się odwróciłam , ale nadal nikogo nie było.
- Wariuje ... Albo rzeczywiście tu jest coś lub ktoś... - powiedziałam sama do siebie i znowu się odwróciłam.
Tym razem się nie huśtałam. Przez dłuższy czas żadnych szelestów nie usłyszałam , więc przymrużyłam oczy i dokończyłam moje cappuccino.
- Angie... - usłyszałam głos Germana.
Podskoczyłam i pisnęłam co spowodowało , że mój napój znalazł się na koszuli Germana. Zakryłam dłonią buzię i zrobiłam wielkie oczy.
- Ja przepraszam.... To niechcący... - zaczęłam się tłumaczyć.
- Nie no nic się nie stało...
- Rozmarzyłam się i tak jakoś... No...
- Nie musisz się tłumaczyć.
- Tak wiem , ale... Czy ty mnie śledzisz ? - zapytałam unosząc jedną brew do góry.
- Nie... Ja tylko Cię szukałem , bo w pokoju Cię nie było , ani nigdzie... Trochę się zaniepokoiłem. Pomyślałem , że możesz być w ogrodzie no i jesteś...
- Taak... A coś chciałeś ?
- Zaraz będzie śniadanie.
- Dobrze... Przyjdę... A co do koszuli... Chyba się już do niczego nie będzie nadawała - powiedziałam lekko śmiejąc się.
- Wiem... A taka ładna.
- Ładniej wyglądasz bez niej... - wypaliłam , a German się szarmancko uśmiechnął - Yyyy... To znaczy.... Ammm... Ja chciałam powiedzieć , że.... Chodziło mi o...
- Spokojnie , Angie - powiedział i się do mnie zbliżył.
- German... - zaczęłam i trochę go odsunęłam od siebie.
- To już nie jesteśmy razem ? - zapytał i widać było , że posmutniał.
- Nie... to znaczy tak... To znaczy... sama nie wiem... German zmieniłeś się... Niestety na gorsze... - powiedziałam cicho i odeszłam.
- No i znowu to zrobiłaś... Znowu mu nie wybaczyłaś , a chciałaś tego bardzo.
- Tak wiem... Ale muszę wiedzieć , że nadal mu na mnie zależy , a na razie tego nie okazuje...
- To co on ma wykupić mega fajerwerki i wystrzelić je tak , aby powstała twoja podobizna ?!
- Nie ! Mi wystarczy , aby powiedział , że mnie kocha , oraz żeby wiedział , że ja go też... - powiedziałam smutnym głosem i weszłam do kuchni.
Olga przygotowywała  śniadanie o dziwo razem z Ramallo. Byłam bardzo zdziwiona , ale i też rozbawiona. Widok Ramalla w fartuszku biegającego za Olgą był przekomiczny.
- Dzień dobry - powiedziałam ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- O dzień dobry ! - odpowiedziała Olga uśmiechając się do mnie.
- Dzień dobry panienko Angie - powiedział asystent robiąc tosty.
- Ramallo ile razy mam Ci powtarzać , że najpierw masło , a potem reszta...
- Ale tak zrobiłem przecież - odpowiedział Ramallo uważnie przyglądając się Oldze , która mu pokazywała jak to się robi.
- No wiedzę  Olgo  , że masz ucznia - powiedziałam lekko śmiejąc się.
- Tak.. Ehhh... Psy już szybciej się uczą od tego elegancika.
- Wypraszam sobie... Ja jestem człowiekiem biznesu , a nie człowiekiem gotowania - zaprzeczył Ramallo.
- Dobra , dobra...
- To może ja już nie będe przeszkadzać - powiedziałam z uśmiechem i poszłam do mojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i postanowiłam , że zadzwonię do Violi. Wczoraj miała dzwonić i nie zrobiła tego , ale to może przez to  , że nie miała siły.
- Halo ? - odezwała się Viola.
- Hej Violu ! Dlaczego do mnie wczoraj nie zadzwoniłaś ?
- Aaa , bo jak już dojechaliśmy to od razu poszliśmy na plażę.
- O to fajnie ! I co tam ciekawego było ?
- Woda niebieska i ciepła ... Po prostu idealna ! No i ten ciepły piasek... Ahhh... Jednak te nasze plaże , a Brazylijskie różnią się.
- Heh... No niestety. A coś zwiedziliście ?
- Dzisiaj właśnie mamy iść. Pablo powiedział , że zaprowadzi nas do jakiegoś magicznego miejsca , ale pewnie magicznego pod względem wyglądu...
- No , ale nigdy nic nie wiadomo - powiedziałam lekko śmiejąc się.
- Yhym... A no właśnie ! Masz pozdrowienia od Pabla , Beta, Gregoria i Antonia no i oczywiście od uczniów.
- Oooo... Powiedz , że ja też ich wszystkich pozdrawiam.
- Dobrze.. A tak w ogóle to działo się coś u Ciebie ciekawego ?
- Nic...
- Chyba coś mnie kłamiesz...
- Ja ? Nieeee...
- ŚNIADANIE ! - krzyknęła Olga.
- Violu ja muszę kończyć , bo Olga woła na śniadanie. Może dzisiaj zadzwonię . Pa !
- An... - rozłączyłam się.
" Dobrze , że Olga wołała... Nie chce , aby Viola wiedziała o tym co teraz się dzieje po między mną , a jej tatą..." - pomyślałam i zeszłam na dół.
Przy stole już każdy siedział... Każdy oprócz Germana. Nie zdziwiło mnie to , bo przecież on już pewnie jada w barach jak to robi jego przyjaciel Santiago... Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść kanapkę z dżemem.
- Ramallo gdzie jest German ? - zapytałam w końcu, bo już nie mogłam wytrzymać.
- Wyszedł jakieś 5 minut temu - odpowiedział.
- A nie wiesz gdzie ?
- Dokładnie nie... Ale mówił coś o Santiago i zjeździe motocyklistów...
- Aha... - powiedziałam.
" I wszystko jasne... Hah i on się mnie pyta czy już nie jesteśmy razem ! " - pomyślałam i bez słowa odeszłam od stołu.
Postanowiłam , że odwiedzę Juliet. Chciałam ją przeprosić . Było już po 8 , więc pewnie jest w pracy. Poszłam do szpitala. Podeszłam do recepcji i zapytałam się gdzie może być doktor Juliet. Pani odpowiedziała mi , że operuje kogoś w sali numer 7. Powiedziałam , że zaczekam. Poszłam na korytarz i usiadłam na krześle. Czekałam z 30 minut , aż w końcu z sali wyszła Juliet. Od razu do niej podbiegłam.
- Juliet możemy porozmawiać ? - zapytałam idąc za nią.
- Nie - odpowiedziała oschle.
- Ale Juliet Ty źle mnie zrozumiałaś - zaczęłam się tłumaczyć , ale Juliet mi przerwałam.
- Nie ważne ! Zamiast wspierać mnie to Ty byłaś dla mnie niemiła ...
- Wiem i właśnie o to...
- Słuchaj jestem w pracy - powiedziała i weszła do gabinetu zamykając mi drzwi przed nosem.
Ciężko westchnęłam i wyszłam ze szpitala.
Czułam się okropnie. Miałam wrażenie , że straciłam wszystko. " A to wszystko przez... przez tego durnego Santiago ! Gdyby nie on nic by się nie stało ! Może nie powinnam go obwiniać... Może tak powinno być... Może to jakiś znak..." - moje rozmyślenia zostały przerwane gdyż na kogoś wpadłam.
- Przepraszam... - powiedziałam niepewnie.
- Jak łazisz pokrako !
- Jade ?
- Nie wiesz krasnoludek ! No jasne , że to ja , a kto niby...
- Heh... Co tam u Ciebie ? Jak tam z Pablo ? - pytałam.
Nie ogół nie przepadam za Jade , ale w tym momencie musiałam z kimś porozmawiać nawet z kimś takim jak Jade.
- Już z nim nie jestem - machnęła ręką.
- Jak to ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- A tak to , że odeszłam od niego , ponieważ zajmował się tylko pracą.
- Ale przecież on jest... to znaczy chyba był w tobie zakochany po uszy.
- W takim razie kiepsko to okazywał... Kiedy tylko wrócił do domu , nawet się ze mną nie witał , ani nic. Zero czułości . NIC.
- Uuuu... Przykro mi...
- Ale ja się tym w ogóle nie przejmuje ! Teraz mam na oku kogoś innego...
- Poważnie ? - zapytałam robiąc minę typu " Chyba żartujesz".
- No taak. Jest meega przystojny i jeździ na motocyklu...
- Nie no Ty nie mówisz poważnie ?
- Czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? Przecież chyba widać , że jestem poważna.
- Ale to nie... A zresztą nie ważne... A mogłabyś mi go opisać.
- A po co ? Żebyś mi go też odebrała ?
- Spokojnie... Uwierz mi on mnie nie interesuje.
- No nie wiem... No ale niech będzie. Ma lekko kręcone , czarne włosy i zarost. Jest też dobrze zbudowany... Ahhhh...
- Łoł Jade ... Ty chyba się pierwszy raz tak w kimś zakochałaś - powiedziałam śmiejąc się.
- Po czym to stwierdzasz  ?
-  Bo podoba Ci się ktoś kto nie ma chyba ani grosza w portfelu.
- No to ? Jest doskonały i tyle ! A teraz idę do spa . Muszę wyglądać olśniewająco kiedy go spotkam po raz kolejny ! - powiedziała i pobiegła.
"Co one widzą w tym typie ?! Przecież to kretyn , który psuje wszystkie związki i przyjaźnie !" - pomyślałam i wróciłam do domu.
Wchodząc wpadłam na... Germana...
- Przepraszam Cię - powiedział.
- Nic się nie stało... - odpowiedziałam i już miałam iść do mojego pokoju , ale German złapał mnie za nadgarstki.
Jego bliskość źle na mnie działała. Zrobiło mi się gorąca , serce waliło coraz szybciej , a nogi zrobiły się jak z waty. Patrzyłam w jego czekoladowe oczy i rozmarzyłam się.
- Angie... Ja chciałem Cię jeszcze raz przeprosić i powiedzieć , że Cię kocham najbardziej na całym wszechświecie !
Zrobiłam maślane oczy i lekko uśmiechnęłam się. Miałam być nie ugięta , ale nie potrafiłam. Zwłaszcza , że byliśmy tak blisko.
- German ja Ciebie też kocham... Ale skąd mam wiedzieć , że nie chcesz się mną pobawić ? - zapytałam smutnym głosem.
- Ma dla Ciebie niespodziankę. Idź do swojego pokoju i wróć tu. Będe tu na Ciebie czekać - powiedział i delikatnie ucałował moją dłoń.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i chwiejnym krokiem poszłam tam gdzie mi kazał. Nie wiedziałam o co mu mogło chodzić.
" Po co mam pójść do pokoju ? " - pytałam siebie w myślach , a kiedy weszłam aż oniemiałam. Na łóżku leżała przepiękne sukienka oraz dodatki do niej :



Co prawda nie była w moim stylu , ale była przepiękna. I jeszcze te kolczyki.  Ahhh... Poszłam jeszcze do łazienki , aby się odświeżyć i wróciłam do pokoju. Przebrałam się i zrobiłam sobie koka. Wypuściłam parę kosmyków włosów co dało niesamowity efekt. Założyłam kolczyki i pierścionek. Przejrzałam się w lustrze.
" No , no , no... " - pomyślałam i zeszłam na dół.
Na dole czekał na mnie German ubrany w garnitur. Niby już widziałam go w przeróżnych garniturach , ale w tym wyglądał wyjątkowo przystojnie. Schodząc czułam jego wzrok na sobie. Spodobało mi się to , więc spojrzałam na niego.
- Coś nie tak ? - zapytałam podchodząc do niego.
- N-n-nie... Wiedziałem , że ta sukienka będzie do Ciebie pasować , ale ... no po prostu wyglądasz cudownie !
- Dziękuje... Ty też wyglądasz niczego sobie...
- Dziękuje... No , więc zapraszam ze mną... - powiedział i wyciągnął do mnie dłoń.
Niepewnie podałam mu ręke i razem wyszliśmy z domu. German otworzył mi drzwi od samochodu i razem gdzieś pojechaliśmy. No właśnie ...gdzieś...
- German , a gdzie my w ogóle jedziemy ? - zapytałam patrząc na niego.
" Nie no ,on jest meega przystojny ! Angie ogarnij się ! Musisz być na razie nieugięta !"
- Mówiłem ... Niespodzianka - powiedział i szarmancko się uśmiechnął.
Chciałam złapać go za dłoń , ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Jechaliśmy w ciszy. Co jakiś czas spoglądałam na Germana , a on widać było , że na mnie. Po 20 minutach German zaparkował auto i otworzył mi drzwi.
- No dzisiaj jesteś prawdziwym dżentelmenem - powiedziałam lekko śmiejąc się.
- A nie jestem nim cały czas ? - zapytał uśmiechając się.
- Ostatnio nie...
Ciężko westchnął i wyjął ze swojej kieszeni czarną przepaskę. Podszedł do mnie i chciał mi założyć ją na oczy.
- Ale nie zabijesz mnie , ani nic ? - zapytałam z obawą.
- Haha ! No coś ty... Takiej pięknej i przyjacielskiej kobiety nie da się zabić - powiedział i szarmancko się uśmiechnął po czym delikatnie założył mi przepaskę na oczy.
Złapał mnie za dłoń i prowadził. Ja już nie mogłam wytrzymać... Wtuliłam się w niego i tak razem szliśmy. Czułam jego ciepło i słyszałam jak serce mu bije bardzo szybko. Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie wiem ile tak szliśmy. A zresztą to nie było dla mnie ważne. Cieszyłam się z tego , że jestem blisko Germana. Nagle się zatrzymaliśmy , a ja niechętnie odsunęłam się od niego. German ściągnął mi przepaskę z oczu.
- To tutaj - powiedział , a moim oczom ukazał się stolik dla dwojga na środku pięknej polany.
Wszędzie były prześliczne kwiaty , oraz drzewa i jeziorko.  Na dodatek nie wiem jakim sposobem unosiła się mała mgiełka , która dodała temu miejscu magicznego efektu. Odwróciłam się do Germana.
- Nie musiałeś...
- Chyba jednak musiałem - powiedział uśmiechając się i odsunął mi krzesło , na którym usiadłam.
German przysiadł się do mnie , a po jakimś czasie nie wiadomo skąd przyszedł kelner z jedzeniem. Podał nam je i odszedł. German nalał nam czerwonego wina i zaczęliśmy jeść. Patrzyłam się na Germana z zachwytem.
- Coś mam na twarzy , że tak na mnie patrzysz ? - zapytał lekko śmiejąc się.
- Nie... Po prostu... jesteś cudowny.
- Nie , bo Ty - odpowiedział i wstał od stołu po czym uklęknął przede mną i wyjął czerwone pudełeczko - I dlatego ... Angeles Carrara , czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całym wszechświecie i wyjdziesz za mnie ?
Nie wiedziałam co powiedzieć. Zamurowało mnie. Wzruszyłam się , ale i tak nadal uśmiechałam się.
- T-tak ! - odpowiedziałam i rzuciłam mu się na szyję po czym ucałowałam jego policzek.
German założył mi pierścionek na palec i obrócił wokół swojej osi po czym pocałował. Pocałunek był magiczny i namiętny. Ale przede wszystkim każdy z nas przekazywał go z dużą euforią ze szczęścia. Zarzuciłam mu ręce na szyję i mocno go do siebie przytuliłam. Kiedy się od siebie "oderwaliśmy" , bo brakło nam tchu spojrzeliśmy sobie w oczy. Jego oczy było pełne szczęścia , zresztą moje też. Szczerze się do niego uśmiechnęłam , a on to odwzajemnił.
- Kocham Cię - szepnął.
- Ja Ciebie też , kochanie - odpowiedziałam i wtuliłam się w niego.
Teraz byłam najszczęśliwszą osobą na całym wszechświecie. Czułam się kochana ! Czułam , że mam kogoś kto na prawdę mnie kocha całym sercem ! To znaczy jedną połówką , bo druga należy do Violi , ale powiedzmy , że całym.
- Idziemy na spacer ? - zapytał mój ukochany.
- Z Tobą zawsze - odparłam i wtuleni w siebie chodziliśmy po polanie.
Niby zwykła polana , ale z osobą , którą się kocha najbardziej , nawet najgorsze miejsce staje się magicznym !
- Muszę przyznać , że w tym garniaku wyglądasz mego przystojnie - powiedziałam i spojrzałam na Germana , który wydawać się mogło , że się zarumienił.
Uśmiechnęłam się.
- Dziękuje , ale to chyba ja powinienem Ci prawić komplementy. A uwierz mi , że jest ich sporo - odpowiedział uśmiechając się.
- Hehh... Ale taka prawda , kochanie...
- Jesteś słodka - powiedział , a ja się zarumieniłam i uśmiechnąłem.
- Ale ty słodszy - odpowiedziałam i delikatnie pocałowałam go w policzek.
- Kocham Cię i zawsze będe kochać.
- Ja Ciebie  też kocham i zawsze będe . Całym swoim sercem... Całą duszą - German nic nie odpowiedział tylko uniósł mnie i znowu obrócił.
Uśmiech mi z twarzy w ogóle nie schodził. Tak bardzo go kocham ! A on mnie ! Po skończonych obrotach wróciliśmy do domu. Zadowoleni , pełni energii i wtuleni w siebie weszliśmy po cichu.
- Angie... Nikogo nie ma , więc nie musimy się skradać.
- A gdzie Olga i Ramallo ?
- Wybrali się do przyjaciół na jakiś czas - odpowiedział mój ukochany i zaczął całować mnie po szyi.
Bardzo mi się do spodobało. Złapałam go za koszulę i zaprowadziłam do jego / naszej sypialni. Położyliśmy się całując się. Byłam nad Germanem i rozpinałam jego koszulę. Parę zwinnych ruchów i gotowe ! Mój ukochany zsunął ze mnie sukienkę , a ja jego spodnie. I takim to sposobem byliśmy w samej bieliźnie. German zaczął całować mnie po szyi , obojczyku aż w końcu po brzuchu. Oddychałam dość szybko , a serce waliło mi 100 na godzinę. Znowu nasze usta złączyły się w pocałunku. Czułam jak German szuka odpięcia od mojego stanika. Miałam nadzieje , że nikt nam tym razem tego nie przerwie. I właśnie tak było ! German delikatnie zdjął mój stanik i przez chwilę nic nie robił. Pierwszy raz mój ukochany widział mnie w takim stanie. Nie wstydziłam się go. Większość kobiet wstydzi się swoich mężczyzn i im to mówi , a potem gadają i w ogóle , ale nie ja. Podobało mi się to , że German tak na mnie patrzy.
- Jesteś taka piękna - szepnął mi do ucha.
Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam i znowu się pocałowaliśmy. German przeniósł mnie pod siebie  i całował mój brzuch , a potem zaczął pieścić moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu. Moja krew coraz bardziej buzowała. Wtedy przypomniałam sobie , że to mój pierwszy raz.
- Ge-german ?
- Tak ? - odezwał się całując mnie po szyi.
- T-to ... ja...no...to mój pierwszy raz... - wydukałam.
German przerwał całowanie i spojrzał mi w oczy.
- Spokojnie...  Będe ostrożny , a za razem spróbuje , abyś go nigdy nie zapomniała... - odpowiedział i urzekająco się do mnie uśmiechnął - A może chcesz , aby był bardziej romantyczny ?
Popatrzyłam na niego zdziwiona , a wtedy German wstał i zgasił światło po czym włączył magnetofon... Wydobyła się piosenka " This Ain ' t A Love Song ".
"Czyli nie tylko ja jestem fanką Bon Jovi 'ego."- pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.
German znowu położył się nade mną i pocałował. Zarzuciłam mu ręce i delikatnie dotykałam jego pleców. Całowaliśmy się przez dłuższy czas , aż w końcu delikatnie zdjął moją dolną bieliznę , po czym ja jego. Znów złączyliśmy się w pocałunku tym razem bardziej namiętnym. Geramn całował mnie coraz niżej i niżej... Przymknęłam oczy. Kiedy poczułam jego ciepły oddech przy moim kroczu , zaczęłam szybciej oddychać i cicho jęknęłam. Mój ukochany wydawał się zadowolony tym i spojrzał na mnie , a ja  na niego. Uśmiechnęliśmy się do siebie po czym German pocałował mnie i oddalił się na pare centymetrów. Poczułam ucisk w podbrzuszu... Trochę mnie zabolało , ale potem już było tylko lepiej. Mój ukochany narzucił jeden rytm i w ten o to sposób stworzyliśmy jedność. Kochaliśmy się bardzo namiętnie przy muzyce. Czegóż chcieć więcej ? Oczywiście nie obeszło się bez jęków podniecenia , które najczęściej wydobywały się ze mnie... ale to nam nie przeszkadzało. W końcu zaznaliśmy prawdziwej rozkoszy i trochę zziajani położyliśmy się obok siebie.
- I jak się czujesz ? - zapytał German przyciągając mnie do siebie , a ja wtuliłam się w niego.
- Fantastycznie - odparłam rozmarzonym głosem.
- To cieszę się - powiedział i delikatnie pocałował mnie w mój rumiany policzek i przytulił mnie jeszcze bardziej.
Po paru minutach odpłynęliśmy z uśmiechami na twarzach do krainy snów....
------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ! xD
No , więc jak mówiłam w dzisiejszym rozdziale jest aż za DUŻO Germangie xD xD I ta scenkaa xD Nie wiem jak to się stało , że ją napisałam , ale moja psychika mi mówiła , że jest gotowa na taki " wysiłek " xD Ale teraz to ja się zastanawiam jak tam z waszą psychiką ? Polecam włączyć sobe tą właśnie piosenkę " This Ain't A Love Song " do tej scenki xD >.< Jest wtedy bardziej ...hmmm realistyczna ? xD xD Hahahahahah Xd xD Dobra ogar xD >.<Tiaaa... A tak w ogóle ostatnio czytałam sobie blogi no i czytam sobie takiego jednego , a tu BUM ! Takie zdj :



Czy tylko ja sądzę , że ta para jest podobna do Germangie ? ;o Jeżeli tak na prawdę jest to chyba będe jarała się przez całe życie jak ujrzę tą o to scenkę w Violettcie 3 *o* <3 ! Hah ! Ale ja już się jaram tym zdjątkiem xD *o* Jest boszkie <3 ! No to tyle ode mnie ;]

Miłego czytania ;3
Zapraszam do komentowania ;***


UWAGA

Hej ;3

Chciałam poinformować , że rozdział pojawi się DZISIAJ !! Jeejj !!
Taaaa.... Zdążyłam jakoś napisać go i postanowiłam , że go wstawię. A co ? :p xD
A tak po za tym zastanawiam się nad kolejną jednorazówką... Nie wiem 
czy mam ją zacząć pisać :/ Napiszcie czy chcecie ją czy nie ;]
To tyle ;33
Pozdrawiam ;** i miłej niedzieli ;***



piątek, 5 września 2014

Złe przeczucia...

  Obudziłam się rześka i wypoczęta. Promienie słoneczne muskały moją twarz , co spowodowało uśmiech na mojej twarzy Odwróciłam się z myślą , że German leży obok mnie , ale niestety tak nie było. Leniwie się rozciągnęłam.
"Coś czuje ,  że dzisiaj będzie najszczęśliwszy dzień mojego życia... Ale zaraz... Studio ! " - automatycznie wstałam i spojrzałam na zegarek , który wskazywał 10. " Pablo mnie zabije !" - pomyślałam i szybko wstałam z łóżka.
Już miałam wybiec z pokoju , ale na stoliku zauważyłam karteczkę. Szybko wzięłam ją do ręki.

Dzień dobry , słonko !

Przepraszam , że teraz mnie nie ma przy Tobie , ale mam

dużo na głowie. Jak już pewnie wiesz jest zapewne godzina 10.

" Skąd on wiedział , że o tej godzinie wstanę ? "

Co oznacza , że spóźniłaś się do studia. Ale spokojnie...

Zadzwoniłem do Pabla i powiedziałem mu , że dzisiaj masz wolne.

Przy okazji powiedział , abym Ci przekazał , że uczniowie

pojechali na wycieczkę do Brazylii wraz z nauczycielami.

Wiedział , że nie będziesz chętna , więc dał Ci wolne. Będą

tam 2 tygodnie. Więc możesz spokojnie spać.

KOCHAM CIĘ !

Całuję

Twój German.

Ps. Ja jestem na spotkaniu. Będe o 12 w domu.

Uśmiechałam się do tej kartki jak głupi do sera.
- Jaki on kochany - powiedziałam do siebie.
Odłożyłam karteczkę i wyszłam przebrać się. Ubrałam się w :



Zeszłam na dół do kuchni. Olgi nie było co oznaczało , że wyszła na zakupy , bo dzisiaj wtorek. Byłam głodna , więc wzięłam miskę , nasypałam sobie płatków kukurydzianych i wlałam mleko. Usiadłam w kuchni i zaczęłam jeść. Zastanawiałam się czy Viola też pojechała na tą wycieczkę.
" Przecież German stracił by zmysły" - na tą myśl lekko się zaśmiałam.
Po śniadaniu umyłam miskę i poszłam sprawdzić czy Viole jest w pokoju . Delikatnie zapukałam , jednak odpowiedzi nie usłyszałam. Niepewnie weszłam. Nikogo nie było.
- Violu jesteś ? - zapytałam rozglądając się , ale jej nie było.
" Do studia nie poszłaby , bo przecież jest wycieczka , co oznacza , że nie ma nauczycieli. Czyli albo gdzieś wyszła ... co by było trochę dziwnie , bo jest dopiero 10 .... albo pojechała na tą wycieczkę. Hmmmm... Chyba ta druga opcja - pomyślałam i wyszłam.
Usłyszałam , że Olga już wróciła , więc do niej poszłam.
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem.
- O dzień dobry , dzień dobry - odpowiedziała rozpakowując zakupy.
- Pomóc Ci Olgo ?
- Nie dziękuje... Już kończę.
- No dobrze... Ammm... Olgo ? Violetta pojechała na wycieczkę ?
- Tak. Żeby panienka widziała jaka była szczęśliwa na tą wiadomość.
- German jej pozwolił ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- No tak , tak.
- No proszę... Kto by pomyślał...
- Panienka to ma dobry wpływ na pana Germana...
- Oj Olgo , chyba trochę przesadzasz... - machnęłam ręką.
- Ale taka prawda ! Ramallo to mi mówił , że w pracy pan German jest cały w skowronkach - powiedziała i klasnęła w ręce.
- Poważnie ?
- Poważnie. W ogóle to ostatnio wy dwoje jesteście bardzo szczęśliwi.
- To prawda - odpowiedziałam lekko uśmiechając się do niej.
- No , ale my tu gadu , gadu , a obiad sam się nie ugotuje.
- Prawda. Olgo pomóc ?
- Nie , nie ! Ja sobie poradzę . Po za tym dzisiaj nie robię dużego obiadu , ponieważ wybieram się z Ramallo na kolację do restauracji.
- Ooooo... Jak romantycznie...Ale Olgo ja nie mam co robić - powiedziałam opadając na krzesło.
- Hmmm... Jak panienka chce to może posprzątać biuro pana Germana. Póki ich nie ma...
- O ! To dobry pomysł. To idę ! - odpowiedziałam i poszłam do gabinetu.
Kiedy weszłam aż otworzyłam buzię ze zdziwienia. Gabinet wyglądał jakby tu przeszło tornado ! Kartki porozwalane i po podłodze o po biurku - wszędzie ! Kosz na śmieci kipiał , aż od zgiętych kartek. Ciężko westchnęłam i wzięłam się do roboty. Pomyślałam , że smutno tak sprzątać w ciszy , więc wzięłam moją komórkę i włączyłam muzykę. Sprzątałam bardzo szybko tańcząc i podśpiewując sobie " Mamma mia... Hes italiano". W pewnym momencie trochę mnie poniosło - weszłam na biurko i zaczęłam tańczyć jak jakaś wariatka. W ręku miałam długopis , który robił za mikrofon. Nagle ktoś wszedł do gabinetu. Był to nie kto inny jak Gareman wraz z Ramallo. Obydwoje na mój widok zrobili zdziwione miny , a po jakimś czasie German uśmiechnął się szarmancko.
- Ammm... - zaczęłam , schodząc z biurka - Zrobiłam małe porządki... To ja już nie przeszkadzam... - powiedziałam i z wielkimi rumieńcami na policzkach , wyszłam z głową w dół.
Usiadłam na krześle w kuchni.
- O Angie ! Już posprzątałaś ? - pytała Olga.
- T-tak - odpowiedziałam niepewnie.
- A coś się stało ? Takie masz wielkie rumieńce ... - powiedziała patrząc na mnie z iskierkami w oczach.
- Yyyyy... N-nieeee... Nic się nie stało... Ammm... Olgo ja...muszę pójść do mojego...pokoju ...Przepraszam - wydukałam i poszłam tam , gdzie miałam iść.
Usiadłam na łóżku i ciężko westchnęłam. Postanowiłam , że zadzwonię do Violki.
- Halo ? - odezwał się głos nastolatki.
- Hej Violu ! Jak tam ? Jesteście już na miejscu ?
- Cześć Angie ! Nie , jeszcze nie. Teraz jesteśmy na postoju.
- Aha. A dużo wam drogi zostało ?
- No trochę. A co u Ciebie ?
- Ammm... A u mnie wszystko...dobrze...
- Ej Angie... coś chyba kręcisz. Opowiadaj co się stało.
- No nic...
- Angie !
- Ughrrr... No dobrze !
- No !
- Tak , więc dzisiaj wstałam i nie miałam do robić. Olga zaproponowała mi , abym posprzątała gabinet twojego taty... Zgodziłam się. No i sprzątałam słuchając muzyki... Ale wiesz jaka ja jestem...Poniosło mnie trochę... a nawet nie trochę...
- Co zrobiłaś ?
- Weszłam na biurko i zaczęłam na nim tańczyć i udawać , że śpiewam...
- Hahahahahhaha ! - zaczęła się śmiać.
- Ale to nie jest śmieszne , bo to nie koniec.
Viola się trochę uspokoiła.
- Co się jeszcze tam stało ?
- Ja sobie tańczę , tańczę , aż tu w końcu wchodzi twój tata i Ramallo .
- Poważnie ? Hahahahahah ! Chciałabym widzieć twoją i ich minę. Hahahahah !
- Taaa... Szybko zeszłam i wyszłam.
- No to miałaś przygodę.
- A u Ciebie coś się działo ?
- Nie , jeszcze... Angie ja muszę kończyć. Zadzwonię jak będziemy na miejscu . Papa !
- Pa ! Buziaki ! - powiedziałam i zakończyłam rozmowę.
Nagle do mojego pokoju ktoś zapukał.
- Proszę.
- Cześć skarbie - powiedział German zamykając drzwi i opierając się o nie.
- Heej... - odpowiedziałam i automatycznie rumieńce mi się ukazały , więc spuściłam głowę.
- A , więc chciałem Ci podziękować za te porządki.
- Eehhh... Nie ma za co ...
- Jestem ciekawy co by się działo , gdybyś nie zauważyła , że weszliśmy - powiedział lekko śmiejąc się.
- No...no bo trochę mnie poniosło...
- Ale mi to nie przeszkadza - powiedział i zbliżył się do mnie - Jeżeli sprawia Ci to przyjemność to możesz tak szaleć zawsze , abyś tylko była szczęśliwa.
Spojrzałam mu prosto w oczy i uśmiechnęłam się.
- Kochany jesteś - odparłam i ujęłam jego twarz w moje dłonie.
Patrzyliśmy tak na siebie przez dłuższy czas , aż w końcu nasze usta się złączyły. German przyciągnął mnie do siebie , po czym jego ręce objęły mnie w talii. Natomiast ja zarzuciłam mu ręce za szyję . Nasze rozgrzane usta muskały się nawzajem. Serce waliło mi bardzo szybko. Pragnęłam go.... Bardzo... Zaczęłam rozpinać jego koszulę. Po paru zwinnych ruchach German miał gołą klatę. Zaczął całować mnie po szyi i obojczyku. Rozpiął moją koszulę i zaczął całować mnie niżej. Oddychałam bardzo szybko , a moja krew buzowała . German znowu złączył nasze usta. Z pozycji stojącej przenieśliśmy się na leżącą. Położyłam się na nim i zaczęłam całować jego klatkę piersiową. Słyszałam jak jego serce biło coraz szybciej. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Nagle poczułam jak German szuka odpięcia od mojego stanika. Nie protestowałam. Chciałam tego bardziej niż kiedy kolwiek. Nagle ktoś zadzwonił do Germana. Spojrzeliśmy na siebie.
- Przepraszam Cię . Nie odbiorę - mówił całując mnie po szyi.
- N-nie , German odbirz. To może być coś ważnego... - powiedziałam , ale tego nie chciałam.
- N-no dobrze... - odpowiedział , ciężko westchnął i odebrał.
Wymienił kilka zdań i zakończył rozmowę.
- Kto dzwonił ? - zapytałam.
- Santiago... - odpowiedział , a ja zaczęłam całować jego szyję - Angie...
- Tak ? - powiedziałam nie przerywając sobie.
- Ja muszę jechać...
- Jak to ? - zapytałam i spojrzałam na niego.
- No... No , bo Santiago...Ma kłopoty i prosił mnie o pomoc...
- Aha... No dobrze - odpowiedziałam oschle i zaczęłam zapinać swoją koszulę.
- Jesteś zła ?
- Daj spokój ... - powiedziałam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Zeszłam na dół i wyszłam z domu. Skierowałam się do parku i usiadłam na ławce. Jakaś dziewczynka podeszła do mnie i zaczęła się mi przyglądać.
- Mamo ! Jakaś wiedźma tu siedzi ! - krzyknęła , a ja na nią spojrzałam ze zdziwieniem.
Po jakimś czasie przyszła jej mama i wzięła dziewczynkę na ręce.
- Choć kochanie... Bo jeszcze Ci coś zrobi... - powiedziała i obie poszły.
" Co to było ? Ja wiedźma ?" - pomyślałam i wzięłam moją komórkę po czym przejrzałam się w niej.
Aż opuściła ją na ziemię. Wyglądałam strasznie. Włosy miałam poczochrane ,koszulę źle zapiętą , a spódnica podwiniętą. Szybko wstałam i wróciłam do domu. Nie chciałam napotkać się na Germana , chociaż pewnie go i tak nie ma... , więc poszłam do mojego pokoju i zamknęłam się na klucz. Rzuciłam się na łóżko.
" Przyjaciel ważniejszy ode mnie... Rozumiem go , ale... A zresztą... może trochę przesadziłam ? "
- Tak przesadziłaś...
- Jeszcze ciebie tu brakowało !
- No wiesz co ? Szczera jesteś wiesz ? Na prawdę...
- No co ? Nie mam ochoty z nikim gadać...
- Poważnie ? Jesteś zła tylko dlatego , że chciał pomóc swojemu koledze ? Przecież Ty też byś tak zrobiła.
- Ale inaczej bym się zachowała.
- A ja uważam , że zachowałabyś się tak samo , a nawet gorzej...
- Co masz na myśli ?
- Nie ważne... Chodzi mi o to , że nie powinnaś się tak zachowywać. Ja rozumiem , że jesteś w nim zakochana i w ogóle  , ale opanowanie przede wszystkim...
- Przecież wiem...
- Ale nie wystarczy tylko wiedzieć... Trzeba też zrozumieć...
- Masz rację... - powiedziałam do siebie i wyszłam sobie na balkon.
Musiałam się przewietrzyć. Oparłam się o barierkę.
- OBIAD ! - usłyszałam i niechętnie zeszłam na dół.
Przy stole siedzieli Olga i Ramallo. Usiadłam i zaczęłam jeść w milczeniu. Tak szczerze to nie miałam ochoty jeść. Pogrzebałam trochę w talerzu , podziękowałam i wróciłam do mojego pokoju. Oczywiście zamknęłam się na klucz. Wyszłam znowu na balkon i zauważyłam , że do domu wrócił German wraz ze swoim Santiago. Przyjechali na motocyklach. Byłam trochę zdziwiona , że German potrafi na czymś takim jeździć... Trochę się schowałam , aby mnie nie zauważyli i nadal się im przyglądałam. Widać było , że o czymś rozmawiają , ale niestety nie słyszałam o czym. Pożegnali się i Santiago odjechał , a German jeszcze stał. Odwrócił się w moją stronę , więc ja szybko kucnęłam. Ostrożnie zerknęłam czy nadal tam stoi , lecz już go nie było. Usiadłam na barierce.
" Nie podoba mi się ten Santiago... Ma jakiś zły wpływ na Germana. Kiedyś German nigdy by nie wsiadł na motocykla , a teraz ? Teraz nawet ma taką kurtkę :



Muszę przyznać , że bardzo do twarzy mu w tym...ale nie ! Muszę z nim poważnie porozmawiać..." - pomyślałam i zeszłam na dół.
Akurat przy stole siedział German i kończył obiad. Usiadłam na przeciwko jego. Siedzieliśmy tak w ciszy. Każdy z nas miał kamienną minę. No prawie każdy , bo ja zaczęłam się nie wiadomo z czego śmiać.
- Co Cię takiego śmieszy ? - zapytał German.
- Nic... - odpowiedziałam i próbowałam się opanować , ale za każdym razem kiedy mi się to udało i spojrzałam na Germana zaczynałam znowu się śmiać.
Wzięłam głęboki oddech.
- Przyjdź do mnie jak już skończysz jeść - powiedziałam i bardzo szybko odeszłam od niego , bo mało brakowało i znowu bym wybuchła śmiechem. 
Usiadłam na łóżku i myślałam nad tym co mu powiem.
- Przede wszystkim powinnaś go przeprosić.
- Ja ?! Haha ! Chyba sobie żartujesz ! To on zachowuje się jak ...jak... No ! Źle !
- Ty natomiast zachowujesz się jak rozwydrzona dziewczynka... Przemyśl to...
Nagle German wparował do mojego pokoju.
- A pukać to już nie łaska ? - zapytałam.
- No przepraszam , ale chyba miałem do Ciebie przyjść.
- No tak , ale to nie znaczy , że nie musisz pukać.
- To co mam jeszcze raz wejść ?
- I zapukać - powiedziałam , a German ciężko westchnął i wyszedł z pokoju. 
Przez dłuższy czas nie pukał , ani nie wszedł.
" Co ona tam robi " - pomyślałam i gwałtownie otworzyłam drzwi co spowodowało , że kogoś uderzyłam.
Tym ktosiem był nie kto inny jak German.
" No fantastycznie ! Że też musiał stać tu nie wiadomo ile ! "
Kucnęłam obok jego i sprawdziłam oddech.
" Oddycha chociaż tyle..."
Nie wiedziałam jak go zbudzić , więc zaczęłam go szturchać. Nic.
- German ... Nie rób sobie jaj ... Przecież mocno Cię chyba nie uderzyłam - mówiłam , ale ten nie odpowiadał.
Teraz trochę się zaniepokoiłam.
- German ? German ! O nie ! Stracił przytomność ... Co robić , co robić ? Usta , usta ? Niee... A może ? German ? - mówiłam i postanowiłam , że zrobię mu usta , usta.
Nachyliłam się nad nim.
- Bu !  - krzyknął mi przed twarzą , a ja o mało co nie dostałam zawału.
- Ohhhh !  Ty mądry jesteś ? Ja tu już zmysły traciłam , bo myślałam , że całkowicie straciłeś przytomność , a ty sobie żary robisz.
- No nie mogłem się powstrzymać...
- Ahaa... Pewnie nawet Cię nie uderzyłam , tylko położyłeś się tu...
- Nie no to akurat nie prawda, bo rzeczywiście walnęłaś mnie drzwiami...
- Tak ?
- No na prawdę... I teraz mnie wszystko boli... Będzie chyba musiała mnie opatrzyć pielęgniarka... - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać.
- Poważnie ? O tak się składa , że nasza Olga jest pod tym kątem całkiem dobra... Zaraz powiem jej , żeby do Ciebie przyszła - powiedziałam z łobuzerskim uśmieszkiem i zeszłam na dół.
Kiedy schodziłam mina Germana była bezcenna. Myślałam , że tam wybuchnę śmiechem , ale się powstrzymałam. Tak na prawdę to nie powiedziałam Oldze o tym , bo ona wcale nie jest w tym dobra. Poszłam do kuchni przeczekałam parę minutek i wróciłam do Germana , który był w swoim pokoju. Weszłam do niego , ale oczywiście najpierw zapukałam. Nic nie odpowiedział , co oznaczało , że myśli pewnie , że to Olga. Weszłam.
- Spokojnie to na razie tylko ja - powiedziałam śmiejąc się.
- Serio powiedziałaś Oldze ? - zapytał patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.
- No oczywiście...że nie...
- No wiesz co ? Takie żarty ?
- A ty jak zrobiłeś sobie ze mnie żarty to było dobrze ?
- No...tak...
- Haha ! Bardzo śmieszne... Ale nie przyszłam tu , aby z Tobą żartować... Chciałam porozmawiać - powiedziałam i usiadłam na brzegu łóżka.
- O czym ?
- O Tobie i Santiago...
- O ! No ciekawie się zaczyna... - odpowiedział lekko śmiejąc się.
- German , ale ja mówię poważnie... Bo odkąd się spotykasz z nim jesteś... jakiś inny...
- Jak to inny ? Jestem taki sam , tylko , że teraz mam trochę inne zainteresowania...
- A Twoje zachowanie ?
- Chodzi Ci o to , że wybrałem jego zamiast Ciebie ?
- Nie... To znaczy o to też , ale w mniejszym stopniu... Ja rozumiem , że to Twój przyjaciel i lubisz go , ale .... ale...martwię się o Ciebie... - powiedziałam spuszczając głowę.
- Nie musisz - odpowiedział i delikatnie uniósł mój podbródek , ale ja się trochę od niego odsunęłam - Przecież jestem dorosły i wiem co robię... Po za tym to , że Santiago wydaje się być kryminalistą to taki nie jest...
- A co to była za sytuacja z tymi kłopotami ?
- Aaaa... Nic takiego...
- No widzisz... Kiedyś byś mi powiedział to od razu , a teraz... Mam nadzieje , że nic sobie nie zrobisz... - powiedziałam i wyszłam.
Poszłam do parku. Usiadłam na ławce i próbowałam nie myśleć o tym wszystkim... Próbowałam... Lecz mi to nie wychodziło. Nagle ktoś staną przede mną.
- Angie ! - uniosłam głowę w górę i ujrzałam moją przyjaciółkę Juliet.
- Juliet ! - odpowiedziałam i przytuliłam ją - Stęskniłam się za Tobą.
- Ja za Tobą też. Nic nie dzwoniłaś... - powiedziała i usiadłyśmy na ławce.
- Aaa... Tak jakoś wyszło...
- Aha... No , ale co tam u Ciebie ?
- Ujdzie...
- Jak to ujdzie ? Coś się stało ?
- No tak jakby , ale... ale najpierw ty odpowiedz co tam u Ciebie.
- No dobrze... Dzisiaj miałam taką przygodę... I to nawet się wydarzyło parę minut temu... - mówiła z iskierkami w oczach.
- No opowiadaj !
- A , więc szłam z pracy i przechodziłam przez pasy... Było czerwone , ale żadnego samochodu nie było , więc przeszłam przez nie. Kiedy byłam w połowie drogi motocykl jechał w moją stronę...
- No coś ty ?
- No tak... No i przymknęłam oczy , czekając na uderzenie , ale to nie nastąpiło. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą motocykl , a na nim jakiegoś mężczyznę. Mężczyzna zdjął okulary i coś tam powiedział do mnie , ale ja go nie słuchałam. Zapatrzyłam się w jego piękne oczy... Ahhh... Angie on był taki przystojny...
- Oooo Juliet się zakochała. Wiesz chociaż jak ma na imię ?
- No niestety nie ... Ale wiem jak wyglądał... Miał lekko kręcone włosy i taką fajną bródkę i wąsy. No i oczwyście miał skórzaną , czarną kurtkę...
I wtedy myśl , że to mógł być Santiago uderzyła we mnie niczym fala tsunami w dom. Juliet się w nim zakochała ? Nie ona nie może... Nawet go nie zna , zresztą ja też go nie znam , ale wiem , że dobry to on na pewno nie jest...
- Ahaa... Ale jak mogłaś się w nim zakochać ? Przecież go nawet nie znasz...
- No to ? Wystarczy mi to , że wstał i pocałował moją dłoń po czym odjechał. Ahhh...
- Też mi wielki czyn... A znasz jego imię ? Nie... No widzisz ? Pewnie nie jest stąd...
- Właśnie , że jest . Poznałam po akcencie. Miał taki męski głos... Ahhhh...
- Przesadzasz...
- A ty coś taka źle nastawiona na niego. Ty też go nie znasz.
- Ale ... ale dzięki Twojemu opisowi , mogę stwierdzić , że ten typ nie jest miły...
- A właśnie , że jest ! Na szczęście zapamiętałam numer rejestracji motocykla...
- Ale ty nie możesz się z nim spotykać ! - niechcący krzyknęłam.
Juliet spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Jak to nie mogę ? Ja się w nim zakochałam ! Po za tym nie jesteś moją mamą.
- Ale...
- Ja już wiem... Ty po prostu nie chcesz , żebym była szczęśliwa , tak ?
- Nie to wca...
- Wiedziałam ! - powiedziała i wstała z ławki - Myślałam , że jesteśmy przyjaciółkami , ale widzę , że jednak nie... Zawiodłam się na Tobie Angeles... - powiedziała i poszła.
W oczach miałam łzy.
" Właśnie mój chłopak zmienił się na gorsze , a na dodatek straciłam przyjaciółkę. No fantastycznie ! " - pomyślałam i schowałam twarz w dłoniach.
Nagle ktoś koło mnie usiadł. Uniosłam głowę i spojrzałam na tą osobą.
- Santiago ? Co tu robisz ? - zapytałam wycierając łzy.
- No spacerowałem i zobaczyłem Ciebie płaczącą , więc... postanowiłem przysiąść się...
- Ale nie musisz...
- Wiem , wiem... Po prostu chciałem też z tobą porozmawiać.
- Ze mną ? Ale niby o czym ?
- Bo podsłuchałem waszą rozmowę...
- Jak to naszą ?
- No twoją i tej kobiety...
- Aaaa...- powiedziałam i spuściłam głowę.
" On słyszał to co o nim mówiłam... Co on teraz sobie o mnie myśli ..."
- Taaa... Jak ma na imię ? - zapytał niepewnie.
- Juliet...
- Aha... No , bo ja za nią szedłem , ale zobaczyłem , że gadacie , więc chciałem przeczekać...
- Santiago możesz mi powiedzieć po co chcesz ze mną gadać ? - zapytałam zirytowanym głosem , bo nie miałam ochoty z nim przebywać.
- Chodzi mi o to , że ja... ,  że ja...
- Że ty ?
- No... zakochałem się w niej...
" No pięknie !"
- No i ? Co ja mam z tym wspólnego ?
- Bo... wiem , że ona też... I ty nie jesteś chyba z tego powodu zadowolona...
- Santiago ona Cię nie zna... Ty jej też... Po za tym tak szczerze to ja za tobą nie przepadam...
- Wiem to. Nie ogarniam Cie.
- Nawzajem ! Dobra skończyłeś już ?
- Nie... Chcę Ci powiedzieć ,że ja z niej tak łatwo nie rezygnuje... Choćbyś nagadała jej nie wiadomo czego , a ona by w to uwierzyła to ja i tak będe próbował ją odzyskać... - powiedział i odszedł.
Miałam mętlik w głowie. W ogóle nie wiedziałam co ja robię. Nagadałam przyjaciółce nie wiadomo czego , przez co ona teraz się pewnie czuje źle. I jeszcze ten Santiago.
 "Co on myśli , że ja będe im niszczyła związek ? Nie ma mowy ! Ja nie jestem taka w przeciwieństwie do niego ! No właśnie ! Czego nie zaczęłam tego tematu , wtedy kiedy z nim gadałam ? Ale ja jestem ciemna ! " - pomyślałam i wróciłam do domu.
Była już 19 co oznaczało , że jest już po kolacji. A nawet i dobrze , bo nie miałam ochoty z nikim gadać. Poszłam do kuchni , wzięłam sobie jabłko i nalałam soku pomarańczowego. Usiadłam na krześle i zaczęłam nerwowo gryźć jabłko. Nagle do kuchni wszedł German. Spojrzałam na niego i od razu odwróciłam wzrok. Robił sobie kawe...mocną.
- I ty chcesz po tym zasnąć ? - wypaliłam z kpiną.
German spojrzał na mnie.
- Nie chce mi się spać , a mam ochotę na kawe...
- A co ty w ciąży , że masz takie zachcianki ? - zapytałam znowu z kpiną.
German spojrzał na mnie ze zdziwioną miną. Szczerze to ja nie byłam świadoma tego co przed chwilą powiedziałam , więc spuściłam głowę.
- Przepraszam... - powiedziałam bardzo cicho.
- Nic się nie stało... Masz prawo być zła... Ale ja Angie chciałem Cię przeprosić. Masz rację ... Ostatnio dziwnie się zachowywałem... - ciężko westchnął - Przepraszam jeszcze raz... Dobranoc - powiedział , pocałował mnie w policzek , wziął swoją kawę i wyszedł.
Siedziałam bez ruchu. Wstałam i poszłam do mojego pokoju. Przebrałam się w pidżamy , ale nie poszłam spać. Nie chciałam. Wyszłam na balkon. Usiadłam na barierce i zaczęłam cicho podśpiewywać :

It's hard for me to say the things

I want to say sometimes

There's no one here but you and me

And that broken old street light

Lock the doors

We'll leave the world outside

All I've got to give to you

Are these five words and I


Thank you for loving me

For being my eyes

When I couldn't see

For parting my lips

When I couldn't breathe

Thank you for loving me

Thank you for loving me...

Kiedy skończyłam spojrzałam w gwiazdy. Wyjątkowo dzisiaj niebo wyglądało magicznie. Niestety mój dobry humor długo nie pobył , bo znowu przypomniała mi się sytuacja z Germanem , kłótnia z Juliet i rozmowa z Santiago... Wydawało mi się , że cały świat na mnie uwziął się... Chyba tak było. Najbardziej dręczyła mnie rozmowa z Santiago.
" Może jutro go spotkam to dowiem się o co mu chodziło..." - pomyślałam i weszłam do pokoju , bo zrobiło się dość zimno , a byłam w samej pidżamie. Usiadłam na łóżku. Była godzina 22 , a mi się nie chciało spać. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Nalałam sobie wody i powoli ją sączyłam. Wtedy do kuchni wszedł German odnosząc kubek. Odwróciłam się do niego tyłem. Natomiast German objął mnie w talii. Odłożyłam szklankę.
- Możesz mi powiedzieć co ty robisz ? - zapytałam zirytowanym głosem.
- Przytulam się , nie mogę ?
- Tak się akurat składa , że nie możesz - powiedziałam i zaczęłam się wyrywać , ale na marne.
- Wiem źle zrobiłem...
- Ale German to już nie o to chodzi ! - powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę.
To był błąd , bo teraz staliśmy bardzo blisko siebie , patrząc sobie głęboko w oczy.
- Chodzi mi o to , że... zmieniłeś się i boje się...
- Czego ?
- Tego ... nie ważne... German ja chcę spać , jestem zmęczona... Przepraszam... - odpowiedziałam i jakoś wyrwałam się z uścisku po czym poszłam do pokoju.
Nie byłam zadowolona z tego co przed chwilą się stało. Tak na prawdę to chciałam mu to wszystko wybaczyć... wybaczyć i wtulić się w niego... Poczuć się kochana... Ale tak nie zrobiłam... Dlaczego ? To dobre pytanie. Wtuliłam się w poduszkę i zasnęłam.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ! Hej ! Heej ! xD
Tak , więc kompletnie nie mam weny , ale to z powodu  przeziębienia :/ No , ale ważne , że wgl coś napisałam :P
No. Taka mała kłótnia Germangie :P Dawno nie było , więc już jest ;] (nie zabijajcie :P xd ) Ten nasz Santiago... jaki on tajemniczy xd xd i chciwy xd xd Hahahah xd xd Nie no za dużo nałykałam się rutinki xd xd Tiaaa... Ja tak na to mówię xd Piosenka , która śpiewa Angie nazywa się " Thank You For Loving Me " *o* Koofffaaam joomm xd xd <3 !


Miłego czytania ;]
Zapraszam do komentowania ;33





czwartek, 4 września 2014

Jednorazówka : " Każdy człowiek ma prawo do szczęścia..."

  Pewna dziewczyna o imieniu Angeles ,



 mieszkała w Buneos Aires wraz z swoją mamą.  Nie znała ojca , ponieważ odszedł od nich kiedy Angeles miała zaledwie roczek. Miała 18 lat. Jej mama nie należała do miłych osób , a zwłaszcza dla swojej córki. Codziennie miała do Angeles jakieś pretensje. Obwiniała ją o wszystko. Angeles miała jej dosyć , chciała się wynieść , ale nie miała dokąd. Matka nie dawała jej pieniędzy , ponieważ uważała ją za nieudacznice , która wyda wszystko w oka mgnieniu. Ale ona taka nie była.... Tak naprawdę była dobrą , przyjacielską i miłą osobą. Była bardzo wrażliwa , ale nigdy tego nie okazywała. Codzienne kłótnie sprawiały , że Angeles była coraz słabsza. Nie chciała tego okazywać , ale ostatnio to jej nie wychodziło. Zwłaszcza tamtego dnia...
******************
Był 4 września. Początek jesieni...jesieni , która w tym roku miała być dość chłodna i sroga. W domu rodziny Carrara jak zwykle panowała niemiła atmosfera. Tym razem matka uczepiła się tego , że Angeles nie może znaleźć pracy.
- Jak zwykle masz do mnie pretensje ! Już Ci mówiłam , że znalazłam prace jako nauczycielka śpiewu ! - krzyczała dziewczyna stojąc naprzeciwko swej matki , która patrzyła na nią z wrogością w oczach.
- Ty uważasz to za pracę ?! Już bezdomni mają , więcej rozumu niż ty ! Masz znaleźć porządną pracę !
- Nie ma mowy ! To jest praca o której zawsze marzyłam i nie zamierzam z niej zrezygnować tylko dlatego , że ona tobie się nie podoba !
- Jak śmiesz ?! Jestem twoją matką i ja decyduje o twoim losie ! - krzyknęła matka  , a jej głos stawał się coraz bardziej groźniejszy.
- Mam już 18 lat . Jestem dorosła , więc mam prawo decydować gdzie mam pracować... - odpowiedziała młoda dorosła , ale tym razem trochę się opanowała , bo bała się swojej mamy.
-  Skoro jesteś taka dorosła to wyprowadź się ! No dalej !
Zapanowała przez chwilę cisza.
- No widzisz ! Nigdzie się stąd nie ruszysz , bo nie masz gdzie ! Jedyne miejsce na , które zasługujesz to ulica ! - wykrzyczała jej matka.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. W oczach miała łzy , które kapały po jej twarzy.
- Nie na widzę Cię ! Jesteś najgorszą osobą jaką znałam !
- Odszczekaj to !
- Nie ! - zaprzeczyła dziewczyna.
Wtedy jej matka nie wytrzymała. Uderzyła dziewczynę tak mocno , że  Angeles upadła na ziemię i uderzyła głową w kant. Czuła ból... okropny ból. Dotknęła bolącego miejsca i zauważyła krew. Przeraziła się... Gwałtownie wstała , rzuciła matce mordercze spojrzenie i wybiegła z domu nie zabierając żadnej kurtki , ani torebki. Wybiegła w samej cienkiej bluzce , dżinsach i w trampkach. Wybiegając słyszała głos matki , która wyzywała ją od najgorszych. Dziewczyna biegła przed siebie nie zwracając uwagi na przechodnich , którzy patrzyli na nią ze zdziwieniem. Chciała być jak najdalej "więzienia". Nagle biegnąc na kogoś wpadła przez co upadła na chodnik.
- Przepraszam... Nic Ci nie jest ? - usłyszała męski głos.
Spojrzała na faceta. Był to brunet o czekoladowych oczach , które Angeles od razu dostrzegła. Widać też było , że jest dobrze zbudowany. Chciał pomóc dziewczynie , ale ona szybko wstała i pobiegła dalej. Serce jej biło jak oszalałe , ale nie zwracała na to uwagi. Po paru minutach biegu opadła na ławkę i zaczęła płakać. Była w bardzo kiepskim stanie. Głowa ją zaczęła bardziej boleć , a na dodatek było jej zimno. Płakała coraz bardziej , a zimno spowodowało , że się trzęsła.  Mimo tych nieprzyjemnych zdarzeń , w głowie dziewczyny siedział brązowooki facet. Jednak szybko się opamiętała i zaczęła myśleć o matce. Nie wiedziała co teraz ma zrobić. Nie mogła wrócić do domu , bo wtedy matka na pewno znowu zamknęła by ją w "pokoju" - który bardziej przypominał loch. Nagle ktoś usiadł koło niej i nałożył jej swoją kurtkę , co spowodowało , że dziewczynie zrobiło się cieplej. Spojrzała na tą osobą. Był to ten sam facet na , którego wpadła. Był trochę zziajany.
- Muszę przyznać , że potrafisz szybko biegać - powiedział lekko śmiejąc się.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Ściągnęła kurtkę i chciała odejść , ale chłopak jej na to nie pozwolił. Złapał ją za nadgarstki i zatrzymał.
- Poczekaj chwilkę - powiedział i znowu założył Angeles kurtkę.
Dziewczynie zrobiło się trochę słabo. Nogi miała jak z waty , a serce zaczęło bić 100 na godzinę. Zapach perfum chłopaka  spowodował , że przeszły ją przyjemne dreszcze. Spojrzała na niego. Jego oczy były pełne iskierek.
- Nazywam się German...Castillo. A ty ?
Nie dotarło do niej to pytanie. Patrzyła w jego czekoladowe oczy i odpłynęła. Zapomniała o matce , o przykrościach , które ją spotkały. Zapomniała o wszystkim.
- Halo ? Tutaj Ziemia . Kontaktujesz skarbie ? - pytał machając ręką przed jej oczyma.
W końcu zorientowała się , że przez dłuższy czas patrzyła mu w oczy , więc szybko oderwała wzrok i próbowała sobie przypomnieć o co ją pytał. Ale na marne...
" Chwila... Czy on powiedział na mnie skarbie ?" - to pytanie siedziało Angeles w głowie.
- To jak masz na imię ? - zapytał po raz kolejny i uśmiechnął się.
- Ammm... Angeles... Angeles Carrara - odpowiedziała i niepewnie spojrzała w jego stronę.
Lecz to był błąd , bo dostrzegła , że chłopak ma nieziemski uśmiech i na dodatek dołeczki. Znowu się rozmarzyła , ale szybko wróciła na Ziemię. Zauważyła , że chłopak bardzo dokładnie się jej przygląda. Zarumieniła się , więc spuściła głowę.
- Ojej...Co Ci się stało w głowę ? - zapytał troskliwie i delikatnie dotknął rany.
Angeles trochę syknęła , ale pod wpływem jego dotyku nie czuła dużego bólu.
- N-nic...
- Jak to nic ? Angeles , przecież to jest poważna rana. Choć pójdziemy do szpitala.
- Nie !
- Dlaczego ?
- Bo...Bo to nic strasznego... - odpowiedziała i poczuła jak robi jej się słabo.
Nogi jej się ugięły i już miała upaść , gdy nagle German w odpowiedniej chwili złapał ją.
- Angeles ? Słyszysz mnie ? - pytał , ale odpowiedzi nie usłyszał - Muszę ją zaprowadzić do szpitala - powiedział do siebie i wziął ją na ręce po czym poszedł w stronę szpitala.
Trzymał ją w swoich rękach i ostrożnie szedł. Czuł jakby nie niósł człowieka , tylko laleczkę z porcelany , która w każdej chwili może się rozpaść.  Choć Angeles była pół przytomna i tak wtuliła się w klatkę piersiową Germana. Chłopak był zadowolony z tego , ale nadal martwił się o Angeles. Szybko wszedł do recepcji i oddał ją w "ręce" specjalistów. Usiadł na krześle i nerwowo tupał nogą. Pierwszy raz tak bardzo martwił się o kogoś... Nie wiedział co się z nim dzieje.
" Przecież German Castillo nie ma uczuć ! Nie może ich mieć... - tak sobie wmawiał , ale to mu w niczym nie pomagało.
Wielokrotnie chciał wyjść ze szpitala i zapomnieć o zielonookiej brunetce , ale ciągle się wracał. Nagle z sali wyszedł lekarz. German szybko do niego podbiegł.
- I co z nią ? - zapytał drżącym głosem.
- A chłopczyku kim jesteś dla tej panienki ?
- Przepraszam bardzo , ale mam już 19 lat , więc nie jestem chłopczykiem ! - zdenerwował się , ale szybko się uspokoił - Ja jestem dla niej...
- No kim ? - dopytywał lekarz.
German nie wiedział co ma powiedzieć. Nie był przecież jej bratem. Nie był nawet kolegą , ale za wszelką cenę chciał wiedzieć co z nią jest.
- Jestem jej chłopakiem - powiedział stanowczo.
Czy on na prawdę to powiedział na głos. Widocznie tak , bo doktor promiennie się uśmiechnął.
- No to było tak od razu. A , więc panience Angeles nic nie jest. Na szczęście , bo to mogło się źle skończyć. Opatrzyliśmy jej głowę oraz zabandażowaliśmy.
- A kiedy wyjdzie ?
- Dzisiaj. A ! Ma pan tu receptę. Zrobiliśmy też badania i okazało się , że pańska dziewczyna jest bardzo osłabiona. Tam są zapisane witaminy , które ma brać codziennie ! No to chyba tyle... - powiedział i spojrzał w kartę , którą trzymał w rękach - Tak to wszystko ! Do widzenia.
- Do widzenia i dziękuje ! - odpowiedział German i szybko wszedł do sali Angeles.
Dziewczyna siedziała na łóżku. Na widok Angeles , chłopak się szczerze uśmiechnął i usiadł koło niej.
- Jak się czujesz ? - zapytał.
- Już lepiej... Doktor podał mi jakieś tabletki...
- Tak wiem... Tu masz zapisane witaminy , które masz brać codziennie.
- Aha...
Zapadła niezręczna cisza. Każdy z nich patrzył w podłogę.
- To co idziemy ? - w końcu German zapytał.
- Ale dokąd ?
- No zaprowadzę Cię do twojego domu.
- Nie ! To znaczy...nie musisz...
- Ale ja chcę - odpowiedział i złapał dziewczynę za dłoń.
Angeles się trochę zarumieniła , ale nie zabrała dłoni.
- No , więc zgadzasz się ? - zapytał.
Dziewczyna nie mogła się zgodzić. Przecież ona nie mogła wrócić do domu , a zwłaszcza w towarzystwie mężczyzny.
- Przepraszam Cię , ale nie zgadzam się... - odpowiedziała i zabrała dłoń po czym wstała i wyszła ze szpitala.
Nie chciała przyznać się do tego , że jej matka jest jędzą , która ją bije i nie widzi. Nie chciała tego... Nagle usłyszała głos Germana za jej plecami.
- Angeles czekaj... Dlaczego nie chcesz , abym Cię odprowadził ?
Angeles spojrzała się na niego. W oczach miała łzy , ale żadna nie spłynęła.
- Dlaczego ? Może dlatego , że moja matka to żmija , która mnie bije i nie na widzi ! Uważa mnie za nieudacznice i ciągle ma pretensje ! Zamyka w pokoju na klucz jak coś źle zrobię ! - mówiła i coraz bardziej zaczynała szlochać i trząść się.
Mogłaby tak krzyczeć i płakać ciągle , ale German jej na to nie pozwolił. Pocałował ją. Wiedział , że źle robi... Przecież nawet się nie znają , a on już ją całuje, ale nie mógł się powstrzymać. Nie panował nad uczuciem , którym darzył Angeles. Myślał , że dziewczyna zaraz go odepchnie , a potem ucieknie i już nigdy się nie zobaczą , ale ... ale tak nie było. Angeles oddawała każdy jego pocałunek. Nadal drżała , więc German delikatnie przyciągnął ją do siebie. Teraz dziewczyna czuła się bezpiecznie. Zarzuciła mu ręce na szyję , a on objął ją w talii. I takim to sposobem stworzyli jedność. Każdy z nich zapomniał o problemach, przykrościach... Kiedy się już "oderwali" ich czoła nadal się stykały , a Angeles miała zamknięte oczy.
- Wiem co czujesz... - powiedział głaskając ją po policzku , a Angeles otworzyła oczy.
- Jak to wiesz ?
- No tak się składa , że... - ciężko westchnął - mnie nie na widzi mój ojciec... - odpowiedział i trochę posmutniał - Też ma do mnie pretensje i też ciągle się kłócimy... Na dodatek wmawia mi , że jak jestem Castillo to nigdy się nie zakocham , bo my nie mamy uczuć...
- To jest prawda ? - zapytała niepewnie.
- No nie... To jest kłamstwo , bo ja...zakochałem się... - odpowiedział.
Angeles posmutniała. Ona się w nim zakochała , a on ... zakochał się w innej. Na dodatek pocałował ją... Pfff ! Chciał po prostu sprawdzić czy jest w tym dobra... Bezczelność !
- Angeles ? Co się stało ? - zapytał i otarł łzę , która spływała dziewczynie po policzku.
- Nic - odpowiedziała oschle i odeszła.
- Poczekaj ! Dlaczego odchodzisz ?
- A ty dlaczego za mną łazisz ?! Daj mi spokój , idź do tej , którą kochasz , a nie do mnie ! - wykrzyczała i oczekiwała , aż ten odejdzie , ale tak nie było - Czego nie pójdziesz sobie ?!
- Bo powiedziałaś , że mam pójść do tej , którą kocham. Właśnie stoję przed nią - odpowiedział , a Angeles zaniemówiła.
Jej serce zaczęło jeszcze szybciej bić.
- A-ale German... My ...nawet się nie znamy...
- Może i się nie znamy , ale ja wiem jaka jesteś - powiedział , a dziewczyna zrobiła zdziwioną minę - Jesteś miła , urocza , przyjacielska , pomocna , wrażliwa , szalona , kochana ... Po prostu wspaniała ! Może wydaje Ci się to dziwne , ale wystarczyło mi , że spędzę z Tobą te parę minut do tego , abym wiedział jaka jesteś. Tak właśnie jest...
- German...
- Wyjedźmy ! Ucieknijmy od tych problemów i bądźmy szczęśliwi - powiedział i złapał Angeles za dłonie - Kocham Cię i chcę z spędzić z Tobą całe życie !
-  Ja Ciebie też , ale to szaleństwo - odpowiedziała nerwowo śmiejąc się.
- Wiem to ! Ale ja nie chcę Cię stracić... Ja wierzę w to , że będziemy szczęśliwi razem ! Bez rodziców , którzy ciągle nas obwiniają... Bez... - nie dokończył , bo tym razem to Angeles go pocałowała.
Tym razem ten pocałunek był bardziej pewny. Każdy z nich wiedział już , że się kochają nad życie. Tym właśnie pocałunkiem chcieli przekazać co do siebie czują. Kiedy już skończyli , spojrzeli sobie w oczy.
- Kocham Cię i pojadę z Tobą tam gdzie tylko będziesz chciał - odparła Angeles z uśmiechem na twarzy.
German odwzajemnił uśmiech.
- Ja Ciebie bardziej kocham , kochanie ! - powiedział i obrócił ją dookoła - Zgadzasz się na wyjazd do Paryża ?
- Tak ! - odpowiedziała i pocałowała go w policzek.
- To wyjeżdżamy !
- Czekaj ! A co z ciuchami ?
- Kupimy wszystko tam , kochanie.
- Jesteś szalony - powiedziała śmiejąc się.
- Wiem to , ale to przez miłość.
- W takim razie chodźmy ! - powiedziała i razem poszli w stronę lotniska.
Choć była 22 to lotniska i tak były czynne. Wybrali lot i wylecieli. Opuścili to przeklęte dla nich miasto. I tak to właśnie powstała prawdziwa miłość.
Minął rok. Angeles i German wzięli ślub i są teraz szczęśliwi. Mieszkają w Paryżu i szczęśliwi spełniają swoje marzenia.Angeles uczy jako nauczycielka śpiewu , a German jest znanym inżynierem. Obydwoje są prze szczęśliwi ! A ich rodzice ? Ich rodzice ogóle się nie przejęli zniknięciem sowich "pociech" , ale oni się tym nie przejmują. Są w sobie zakochani ! Cieszą się życiem i nie żałują swojej decyzji o wyjeździe. To właśnie prawdziwa miłość. Dziewczyna , która nie zaznała miłości matki i facet , który nigdy nie miał "prawdziwego" ojca. W życiu dużo przeżyli i ktoś mógłby pomyśleć , że już nigdy nie będą szczęśliwi... a jednak to nie jest prawda ! Oboje cieszą się wszystkim i żyją jak każdy normalny człowiek . Miłość - dzięki temu uczuciu  teraz czują , że żyją...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pam ! Pam ! Pam ! xD xD Moja pierwsza niezapowiedziana jednorazówka xD Tiaaa... Bądźcie wyrozumiali - to moja pierwsza jednorazówka / jestem chora xd. Więc wiecie... xD 
Uważam , że nie jest źle , ale dobrze też nie jest :P Takie jest moje zdanie xD
Ps. Rozdział pojawi się jutro ;33
Miłego czytania ;]
Zapraszam do komentowania ;D

UWAGA UWAGA

Witam xD
A dziś w uwadze :
*Pierwsza sprawa - Przepraszam , że ostatnio rozdziały się nie pojawiają , ale sami dobrze wiecie . Szkoła -.- Jestem w drugiej gimnazjum i wiecie , jest więcej obowiązków nawet na samym początku...
*Druga sprawa - Postanowiłam , że rozdziały będą się pojawiać w piątki i w soboty ewentulanie niedziele.
*Trzecia sprawa - Jeżeli rozdziału nie ma to znaczy , że po prostu nie miałam czasu :c
*Czwarta sprawa - Jestem chora >.< Tiaaa... 3 dzień szkoły , a ja już złapałam chorobę -.- Ale to oznacza , że dzisiaj lub jutro pojawi się rozdział :D
No i to by było tyle ;P
Pozdrawiam ;33






poniedziałek, 1 września 2014

Miłość wisi w powietrzu...

  Kiedy byłam wystarczająco blisko , przed moimi oczyma ukazał się ... niedźwiedź ?! Ten sam przez , którego to całe zdarzenie się zaczęło. Dziewczyny zaczęły piszczeć a ja stałam przed nim jak skała. Niedźwiedź nie wydawał się taki straszny jak wcześniej. Stał na 4 łapach patrząc na mnie, a ja na niego. Nagle dostrzegłam , że na pierwszej jego łapie znajduje się kawałek materiału...
"Chwila , moment ! Przecież takiego koloru jest bluza Germana ! "- pomyślałam i aż wzdrygnęłam.
W głowie miałam same czarne scenariusze. Po policzku spłynęła łza , a nogi odmawiały posłuszeństwa. Zapadła ciemność - zemdlałam.
^ Parę minut później ^
Otworzyłam oczy. Było nadal ciemno , co oznaczało , że jest ten sam dzień. Nad sobą ujrzałam trzy zarysy twarzy. Otworzyłam szerzej oczy. Na szczęście były to Viola , Fran i Cami.
- Angie ! Jak się czujesz ? - zapytała Viola.
- Głowa mnie boli. Co się w ogóle stało ?
- No , więc szłyśmy sobie i nagle usłyszałyśmy szelest w krzakach. No i Ty powiedziałaś , że to sprawdzisz i wtedy wyszedł niedźwiedź. Stałaś przed nim dłuższy czas , aż w końcu zemdlałaś , z nie wiadomo jakiej przyczyny - opowiedziała Fran.
Wtedy przypomniał mi się kawałek materiału , który był na łapie niedźwiedzia. Łzy stanęły mi w oczach. Nie wytrzymałam - rozpłakałam się.
- Angie , dlaczego płaczesz ? - zapytała Viola.
"Nie , nie mogę jej tak powiedzieć w prost... Ona już i tak dużo przeżyła. Najpierw Maria , a teraz... teraz German ."
Wzięłam głęboki wdech.
- Violu ja wiem , że to co teraz powiem będzie dla Ciebie wielkim szokiem , ale musisz to wiedzieć... - mówiłam szlochając - Twój tata...
- Tata jest... - zaczęła , ale ja jej przerwałam.
- Twój tata nie żyje ! Przez tego niedźwiedzia ! - powiedziałam w końcu i jeszcze bardziej zaczęłam płakać.
Spojrzałam na Viole , która patrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Ale Angie...
- Ja wiem , wiem... To dla Ciebie duży szok...zresztą dla mnie też , ale wiedz o tym , że ja zawsze będe przy Tobie - mówiłam nadal płacząc.
- Angie ! Tata wcale nie umarł ! On jest w namiocie - powiedziała Viola.
- C-co ? Ale jak to ? Przecież ten niedźwiedź i kawałek materiału - zaczęłam.
- No , bo wtedy , kiedy Ty zemdlałaś ten niedźwiedź odszedł sobie. No i dziewczyny pobiegły szybko do Ciebie , a ja poszłam w to miejsce , skąd wyszedł ten "misiek"... Kiedy tam weszłam zobaczyłam tatę , który leżał na ziemi. Jego ciuchy były poszarpane i cały wyglądał mizernie , więc szybko do niego podbiegłam i pomogłam mu wstać. Tata powiedział mi gdzie jest obóz i razem tam poszliśmy. Było nam trochę ciężko , bo Ciebie musiała nieść Fran , a tatę musiałam ja z Camilą , ponieważ oboje byliście w złym stanie. No i właśnie takim to sposobem znalazłaś się tutaj - powiedziała i się uśmiechnęła.
- A co z Germanem ? Muszę do niego pójść - powiedziałam i z trudem wstałam , po czym poszłam do namiotu, gdzie znajdował się German.
Kiedy weszłam ujrzałam go , leżącego z otwartymi oczami.
- German... - powiedziałam z uśmiechem.
- Angie.. - odwzajemnił uśmiech , a ja do niego podbiegłam i przytuliłam.
- Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem - powiedział , głaskając moje włosy.
- Ja też się martwiłam... Gdzie się podziewałeś ? - zapytałam odsuwając się trochę od niego.
- Poszedłem Cię szukać. Potem jednak nie mogłem znaleźć drogi powrotnej , więc tak chodziłem sobie i chodziłem i nagle wpadłem do jakiegoś wąwozu. Los tak chciał , że kiedy spadłem wbiłem sobie coś w biodro... Bolało jak cholera , ale musiałem to jakoś wyciągnąć. Gdy wyjąłem , straciłem przytomność. Nie wiem ile tam leżałem , ale kiedy się ocknąłem leżałem nie w wąwozie , ale już w lesie. A najdziwniejsze było to , że chyba jakiś niedźwiedź mnie wyciągnął , bo gdy uniosłem głowę widziałem jak odchodzi z kawałkiem mojej bluzy...
- A ja myślałam już o najgorszym... Kocham Cię !
- Ja Ciebie też - odpowiedział , po czym zbliżył się do mnie i pocałował.
Oddawałam każdy pocałunek. Jego rozgrzane usta muskały moje , które też stały się gorące. Pocałunek niby delikatny i krótki , a wystarczył , abym poczuła się o tysiąc razy lepiej. Ciepło , które od niego biło rozeszło się po moim ciele. Całkowicie zapomniałam o bolącej nodze , oraz głowie. Przy nim czułam się wspaniale ! Każdy jego dotyk przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze. Kiedy już skończyliśmy nasze czoła nadal się stykały. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Były pełne iskierek szczęścia. Uśmiechnął się do mnie promiennie , co spowodowało , że jego dołeczki w pełni się ukazały. Odwzajemniłam uśmiech i pogłaskałam jego policzek.
- Kocham Cię - szepnął.
- Ale ja Ciebie bardziej - odpowiedziałam po czym się do niego przytuliłam.
To niesamowite , że wystarczyła mi jego obecność, abym zapomniała o całym świecie.
- Wiesz Angie... - zaczął i głaskał mnie po włosach - Nie wiem jak to jest , że przy Tobie zapominam o wszystkim. Na przykład teraz biodro mnie w ogóle nie boli...
- Nie tylko Ty tak masz... - powiedziałam i spojrzałam na niego  - Ja przy Tobie mam tak samo. Noga mnie w ogóle nie boli.
- Jak to noga ? Coś sobie w nią zrobiłaś ? - pytał troskliwie.
- No tak jakby... Bo wiesz ja też wpadłam do tego wąwozu i też wbiło mi się coś , tylko , że w nogę.
- Pokaż - powiedział , a ja odsłoniłam mu moją ranę.
German delikatnie dotknął mojej rany. Myślałam , że będzie mnie bolało , ale tak nie było. Pod wpływem jego dotyku czułam , że rana się...goi ?! Hmmmm.... Zadziwiające... Uważnie przyglądałam się Germanowi , który delikatnie głaskał moją nogę. Przeszedł mnie dreszcz , a serce zaczęło bardzo szybko bić. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Nagle poczułam jego ciepłe wargi na mojej ranie. Wzdrygnęłam. Mogłabym z nim tak siedzieć cały czas , ale niestety do namiotu wparowały dziewczyny. German szybko usiadł wyprostowany i ja też.
- Przepraszamy , że przerywamy , ale tato chcemy już wracać. Mamy już dość wrażeń na dziś - powiedziała Viola wpatrując się w nas jak w obrazek.
- Masz rację , kochanie. Tak , więc zbierajcie swoje rzeczy i wyjeżdżamy.
- A może już prześpijmy tą noc. Każdy z nas jest zmęczony , a tak to rano byśmy wyjechali , co wy na to ? - zapytałam.
Viola , Fran i Camila popatrzyły się na mnie z tajemniczym uśmiechem. Mam nadzieję , że sobie nie wymyśliły nie wiadomo czego...
- To dobry pomysł - odpowiedziały jednocześnie.
- Tak , też tak sądzę - powiedział German - W takim razie ,dobranoc dziewczyny.
- Dobranoc - odpowiedziały i z uśmieszkami wyszły z namiotu.
- No to kładź się kochanie i śpimy - powiedziałam z uśmiechem na twarzy i położyłam się na łóżku.
German ciężko westchnął.
- Noo doobrze - odpowiedział i położył się obok mnie , a ja wtuliłam się w jego tors.
Zanim jednak to zrobiłam , mój ukochany skradł mi całusa. Nie zdążyłam nawet zareagować... Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się do niego.
- Dobranoc łobuzie - powiedziałam.
- Dobranoc , dobranoc słonko - odpowiedział i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
^ Ranek ^
Obudził mnie szelest. Nie chętnie otworzyłam oczy i ujrzałam Germana pakującego rzeczy. Kiedy zobaczył , że nie śpię odłożył wszystko i usiadł koło mnie.
- Przepraszam , nie chciałem Cię zbudzić.
- Właśnie , dlaczego mnie nie obudziłeś , wtedy kiedy Ty wstałeś ? - zapytałam rozciągając się.
- Tak słodko spałaś. Nie miałem serca budzić śpiącej królewny - powiedział i urzekająco się uśmiechnął , a ja poczułam , że moje policzki są koloru różowego.
- Oj Ty mój romantyku - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
Wtem German zaczął się do mnie zbliżać. Dzieliły nas centymetry , a nawet milimetry gdy nagle.
- Tato , Angie już... Ups - do namiotu wparowała Violetta.
- Nie , wiesz, nie wstała - odparł mój ukochany.
Widać , że nie był zadowolony z przyjścia córki.
- Przepraszam...Ammmm...To może ja już pójdę - powiedziała i wyszła z namiotu.
Wypuściłam powietrze z ust.
- Dobra to ja już wstaję - powiedziałam.
- A nie będzie porannego całusa ?
- Hmmm... No nie wiem , nie wiem... - zaczęłam się z nim drażnić.
- Jak to nie wiesz ? - zapytał i zbliżył się do mnie.
- No nie wiem czy zasłużyłeś - odpowiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
- A ja tam sądzę , że zasłużyłem... - powiedział i już miał mnie pocałował gdy.
- A ! Zapomniałam... Tato mamy złożyć na... Ups ! - znowu weszła, a raczej wbiegła Violka.
- Violetto ! Nikt nie uczył Cię , że trzeba pukać ?! - zapytał zirytowanym głosem German.
- Uczył , uczył... Szkoda , że tu nie ma drzwi - odpowiedziała i wyszła - Ale mamy czy nie ? - znowu weszła.
- Violetta ! - krzyknęliśmy obydwoje.
- No dobra ! Już idę sobie.... Tylko pamiętajcie , że dzisiaj wyjeżdżamy , więc nie róbcie tego długo... - powiedziała i wywaliła nam język , po czym wyszła.
Po tym co powiedziała Viola , aż otworzyłam buzię ze zdziwienia.
- Ona na prawdę powiedziała to ? - zapytałam z niedowierzania.
- Taaak... Niestety - odpowiedział mój ukochany.
Widać było , że on też jest zaskoczony wypowiedzią Violki.
- Łobuziara jedna - powiedziałam śmiejąc się - Ciekawe po kim to ma... Bo ja sądze , że po tatusiu...
- Haha ! Bardzo śmieszne.
- No a nie mam racji ?
- Tak się składa , że nie masz... - odpowiedział i się ode mnie odwrócił.
- Oj nie obrażaj się - powiedziałam i złapałam go za dłoń - Kochanie ?
Wtem German się odwrócił i pocałował mnie. Na początku byłam trochę zaskoczona , ale potem oddawałam pocałunki. Pocałunek był zachłanny i bardzo słodki. Kiedy się "odkleiliśmy" spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Przecież ja na Ciebie nigdy bym się nie obraził - powiedział i się uśmiechnął.
Lekko się zarumieniłam i odwzajemniłam uśmiech. Po tych czułościach , przebrałam się , zrobiłam sobie lekki makijaż i rozpuściłam włosy. Każdy był gotowy na wyjazd. Wyszliśmy z tego lasu i wsiedliśmy do samochodu. Droga minęła nam przyjemnie. Po 20 minutach byliśmy już w domu. Viola pożegnała się z przyjaciółkami , a my poszliśmy do domu. W drzwiach od razu przywitała nas uradowana Olga i Ramallo. Poszłam zanieść moją walizkę i wróciłam do kuchni napić się herbaty. W kuchni podśpiewywała i tańczyła Olgita.
- Olgo ... Coś się stało , że masz taki dobry humor ? - zapytałam robiąc sobie herbatę.
- Oj stało się , stało... - odpowiedziała rozmarzonym głosem.
- Opowiadaj.
- No , więc - przez chwilę zamilkła - Ramallo mi się oświadczył !! - wykrzyczała pokazując mi pierścionek.
- Aaaaaaaa !! Ale się cieszę - mówiłam przytulając ją - Gratuluję !
- Dziękuje ! Angie nawet nie wiesz jak się cieszę.
- No na pewno bardzo się cieszysz , bo to w końcu zaręczyny - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- No właśnie ! A tak swoją drogą... To panienka i pan German też mogliby się zaręczyć - powiedziała z iskierkami w oczach , a ja o mało co się nie zadławiłam herbatą.
Miałam już zaprzeczyć , ale Olga wyszła z kuchni w skowronkach.
" Ja zaręczona z Germanem ? Hmmm... Może...może... Ale nie ! To jeszcze za wcześnie ! Tak właśnie... My musimy się jeszcze bardziej do siebie zbliżyć i może wtedy..."
- O czym myślisz ? - zapytał German robiąc sobie kawe , a ja aż podskoczyłam , bo trochę się przestraszyłam.
- Ammmm... Wiesz , że Ramallo oświadczył się Oldze ?
- Tak , wiem - odpowiedział siadając na przeciwko mnie.
- No właśnie...
- I zastanawiasz się jak to jest być narzeczoną ?
- C-co ? Nieeee ? Ja wcale się nad tym nie zastanawiałam... Wcale... - zaprzeczałam unikając jego wzroku.
- Spokojnie... Może jak wszystko będzie się układało , to zobaczysz jak to jest - odpowiedział i pocałował mnie w czoło , po czym wyszedł.
Miałam mętlik w głowie. Z jednej strony kocham Germana i chce być z nim na zawsze i chciałabym , aby mi się oświadczył , ale z drugiej strony boję się... Nigdy nie byłam z kimś kogo tak kochałam. Postanowiłam , że pójdę odwiedzić moją mame. To była jedyna osoba , która mogłaby mi coś doradzić. Wstałam , poszłam do łazienki umyć się i przebrałam się w :



i do tego zrobiłam sobie koka. Poszłam jeszcze do Germana. Delikatnie zapukałam.
- Proszę - usłyszałam męski głos i weszłam.
- Kochanie ja idę do mojej mamy.
- Dobrze , za ile wrócisz ?
- Nie wiem , ale przed wieczorem będe - powiedziałam , dałam Germanowi buziaka w policzek i wyszłam.
Szłam alejkami Buenos Aires wolnym krokiem. Słońce grzało , a lekki wietrzyk powodował , że nie było zbyt gorąco. Po paru minutach spacerku stałam przed małym domkiem , w którym mieszkała moja mama. Zadzwoniła dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać , bo po paru sekundach drzwi otworzyła mi mama.
- Cześć mamo !
- Witaj kochanie ! - powiedziała i przytuliłam ją - Wejdź. Zapraszam.
Ostrożnie weszłam i pierwsze co to poczułam piękny zapach dobiegający z kuchni. Zaciągnęłam się.
- Mamo co tak pięknie pachnie ? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Aaaa właśnie upiekłam ciasto z jagodami.
- Moje ulubione !
- Wiem córeczko. Siadaj , zaparzę Ci herbatki i pokroje ciasto.
- Dobrze - odpowiedziałam i usiadłam na krześle.
- No , więc co Cię do mnie sprowadza ? - zapytała krojąc ciasto.
- Zaraz Ci powiem , tylko usiądź.
- Dobrze - odpowiedziała i podała mi kawałek ciasta , po czym usiadła.
Oczywiście najpierw zjadłam trochę placka.
- I jak dobre ? - zapytała.
- Przepyszne ! - odpowiedziałam z zachwytem.
- Cieszę się , że Ci smakuje - powiedziała z uśmiechem.
Przez to ciasto prawie zapomniałam po co tu przyszłam.
- Mamo... - zaczęłam niepewnie - Powiedz mi... Skąd wie się , że właśnie to ten z kim chce się być na całe życie ?
Mama lekko się zaśmiała.
- Oj córeczko , tego się nie wie... to się czuję w sercu.
- A jaśniej ? - zapytałam śmiejąc się.
- No... Nie wiem jak Ci to wytłumaczyć... Po prostu przy tej osobie nie musisz udawać kogoś innego. Jesteś sobą , a tej drugiej osobie to nie przeszkadza... - wzięła łyk herbaty i kontynuowała - Kiedy ta osoba jest w pobliżu , lub obok Ciebie serce bije Ci jak oszalałe , a wnętrzności skaczą w każdą inną stronę - zaśmiała się lekko , a ja uważnie jej słuchałam - Towarzystwo tej osoby nigdy Ci się nie nudzi. Możesz z nią gadać i gadać i gadać i w ogóle się nie nudzisz. Ale pamiętaj , że miłość to nie tylko pocałunki i wiesz co jeszcze... Miłość to też przyjaźń , szacunek i wspólne poczucie humoru. Prawdziwa miłość to nie związek idealny , bo taki nie istnieje , ale pełen kłótni i godzenia... łez i uśmiechów... I mimo tego , że czasami jest ciężko i ma się dość , nie poddajesz się , bo wiesz , że z tą osobą jesteś szczęśliwsza niż z kim kolwiek innym...
- Dziękuje mamo , dziękuje ! - powiedziałam i bardzo mocna ją przytuliłam - Nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś.
Zaśmiała się lekko.
 - Ale czemu się o to pytałaś ? Coś się stało ?
Wzięłam łyk herbaty.
- Po prostu chciałam wiedzieć...
- Aha... No dobrze... A tak w ogóle jak Ci się układa z Germanem ?
- Bardzo dobrze ! Co prawda mieliśmy kryzys... i to taki poważny ... ale teraz jest już dobrze.
- No , a ja mam nadzieje , że będzie wam się układało jak najlepiej - mówiła z uśmiechem na twarzy.
- Oj mamo , kocham Cię.
- Ja Ciebie też córeczko.
- O właśnie ! Wiesz , że Ramallo oświadczył się Oldze ? - powiedziałam jedząc kawałek ciasta.
- Poważnie ? Życz im ode mnie szczęścia.
- Dobrze - odpowiedziałam i zobaczyłam , że jest już 18 - Mamo , ja się będe już zbierać - mówiłam wstając od stołu.
- Dobrze , kochanie. Pozdrów ode mnie Violę , Germana i nową pare.
- Dobrze ! - powiedziałam , ucałowałam mamę w policzek i wyszłam.
Szłam dość żwawym krokiem , bo nie chciałam , aby German martwił się o mnie. W mgnieniu oka dotarłam do domu. Olga właśnie szykowała kolację. Idąc obok gabinetu Germana słyszałam , że z kimś rozmawia... z kimś nieznajomym - przynajmniej jak go nie znałam. Niestety drzwi nie były uchylone , więc nie mogłam zobaczyć kto to. Udałam się , więc do kuchni.
- Olgo masz pozdrowienia od mojej mamy - powiedziałam z uśmiechem , siadając na krześle.
- Oh , podziękuj jej i powiedz , że ja ją też - odpowiedziała.
- Olgo ?
- Tak ?
- Kto jest w gabinecie Germana ? - zapytałam niepewnie.
- Nie jestem pewna , ale to chyba przyjaciel pana Germana.
- A skąd jest ?
- Tego to ja panience nie powiem , bo nie mam zielonego pojęcia.
- Aha.
- No dobrze , a teraz mogłabyś zawołać pana Germana na kolację ?
- Oczywiście - odpowiedziałam i poszłam w stronę gabinetu.
Delikatnie zapukałam. Usłyszałam "proszę" i niepewnie weszłam. Przy biurku siedział mój ukochany , a przed nim jakiś mężczyzna. Wyglądał tak:



Nigdy go nie widziałam.
- O Angie ! To jest właśnie Angeles , o której Ci tyle wspominałem - zwrócił się do nieznajomego - A to jest mój dobry przyjaciel , Santiago.
Mężczyzna nie podał mi ręki , tylko pokazał "cześć" ręką.
- Miło mi... Ammm Olga prosi Cię na kolację - powiedziałam.
- Dobrze , zaraz przyjdę. Santiago może zostaniesz na kolacji ?
- Nie dzięki stary , ale ja jadam w barach. A tak w ogóle to zbieram się. Nara ! Jutro wpadnę.
- Dobrze , cześć ! - powiedział German , a Santiago wyszedł.
Spojrzałam na Germana.
- Przerwałam w czymś ?
- Nie coś ty. Po prostu San jest samotnikiem i nie czuje się dobrze w towarzystwie kobiet...
- Aha.
- No niestety. To idziemy ?
- Tak - odpowiedziałam i razem poszliśmy na kolację.
Kolacja minęła w bardzo miłej atmosferze. Opowiedzieliśmy co się wydarzyło w lesie. Olga najbardziej przeżywała. Tak się przejęła jakby ona tam była. Ale to jest cała Olga i za to ją każdy kocha. Ramallo to szczęściarz , że ma taką osóbkę. W niej jest tyle miłości  i w ogóle Olga jest pełna optymizmu i radości. Zawsze traktowałam ją jak drugą mamę. I chociaż lubi sobie czasami poplotkować to i tak ją kocham. Po kolacji udałam się do mojej sypialni , aby przebrać się w pidżamy. Po przebraniu się poszłam do sypialni Germana.  Zapukałam i weszłam. German czytał książkę.
- Angie , kochanie... Nie musisz pukać - mówił , a ja położyłam się obok niego.
- Wiem , ale to z przyzwyczajenia - powiedziałam i wtuliłam się w Germana - German ?
- Tak ?
- Czy...czy nasze uczucie jest prawdziwe ? - zapytałam niepewnie.
German popatrzył na mnie ze zdziwieniem i po chwili położył mnie na siebie. Teraz patrzyliśmy sobie w oczy.
- No oczywiście , kochanie. Kocham Cię nad życie ! Dla mnie miłość to właśnie Ty. W Tobie znajduję wszystko.
- A nie jesteś ze mną tylko z powodu mojego wyglądu ? Chociaż do pięknych to ja nie należę...
- No coś Ty ! Owszem jesteś piękna... najpiękniejsza, ale ja kochałbym Cię nawet jeśli byś była bezdomną. Kiedy wstaję rano i nie masz makijażu myślę sobie " Boże jaka ona piękna ! " . A Twój charakter ? Kocham go najbardziej. Kocham to jaka jesteś  optymistyczna , radosna. Kocham jaka jesteś pomocna dla ludzi. A przede wszystkim kocham Twoje serduszko , które czasami słyszę jak szybo bije  ,na przykład teraz - powiedział i urzekająco się uśmiechnął.
Wzruszyłam się. Łzy szczęścia kapały mi po policzkach. German delikatnie je wytarł.
- Myszko nie płacz...
- Ja...Ja płaczę ze szczęścia. Jak jak dziękuje Bogu , że Ciebie mam ! Kocham Cię na życie !  Teraz... teraz czuję , że dzięki Tobie żyję .German dziękuje ! - mówiłam, a łzy nadal trochę mi kapały.
Wtedy German szczerze się uśmiechnął , a ja pocałowałam go. Chciałam tym pocałunkiem przekazać mu moje uczucie do niego. Pocałunek był zachłanny i namiętny , ale przede wszystkim prawdziwy. Czułam , że mam przy sobie kogoś , kto zostanie przy mnie na zawsze. Kto pocieszy w trudnych chwilach. Kto będzie po prostu mnie kochał. Kiedy się " oderwaliśmy" , patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Czułam jak nasze serca biły tym samym przyspieszonym rytmem.
- Niesamowite - szepnęłam.
- Co takiego ? - zapytał mile German.
- Że miłość może być taka piękna - odpowiedziałam i znowu pocałowałam Germana.
Jego ręce jeździły po moich plecach , a moje po jego gołej klacie. Jego dotyk przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze , a rozgrzane usta muskały moje. W końcu położyliśmy się. Byliśmy bardzo blisko siebie.
- Kocham Cię Angeles - szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też Germanie - odpowiedziałam , po czym oboje zasnęliśmy z uśmiechem na twarzy.
Prawdziwa miłość... kiedyś dla mnie nierealna... Teraz ? Prawdziwa miłość śpi obok mnie...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
 Przepraszam , że wczoraj nie było rozdziału , ale sami wiecie : przygotowywania do szkoły -.-
 Ahhhhhh.... Takiego miłosnego rozdziału to ja nigdy nie pisałam *o* Ale cóż ja jestem romantyczką , więc musiałam. Tiaaa.... Romantyczka , która kocha rocka xD Ciekawe... xD No , ale nie ważne...
Tak mnie natchnęło na te czułości. Każdy teraz jest szczęśliwy - DOSŁOWNIE ! ;3
Santiago... Hmmm...Tajemniczy mężczyzna. Od razu mówię , że Angie nie jest w jego typie >.< NEVER EVER >.< xD Hahahahha xd xd Tiiaaaa.... xD Ja nie mogę pisać rozdziałów o godzinie 22 , bo wtedy jest nadmiar Germangie xD ;D Ale co tam... W końcu głównym tematem jest nasze Germangie <3 !
Jak już tak "romantic" to łapcie zdjątko :



Miłego czytania ;]
Zapraszam do komentowania ;3