piątek, 27 lutego 2015

Jednorazówka "Co by było gdyby..." cz.1


  Dzisiaj nadszedł ten dzień... Dzień w którym ON miał stanąć na ślubnym kobiercu wraz ze swą wybranką. Wydawało jej się , że ten dzień nigdy nie nadejdzie , ale się myliła. Czuła się okropnie. Obwiniała siebie i jego za to , że on był takim tchórzem , a ona nic z tym nie robiła. Miała również wyrzuty sumienia. A dlaczego ? Ponieważ będąc z inną , on był blisko niej. Można by powiedzieć , że więcej czasu spędzał właśnie z nią niż ze swoją "narzeczoną". I chociaż jej zdawało się , że to prawdziwe uczucie to on na koniec powiedział ostatecznie : " To było tylko złudzenie". Te słowa bolały ją najbardziej. Próbowała jakoś wytłumaczyć jego zachowanie , ale prawda jest taka , że on ją po prostu nie kochał. Leniwie usiadła na łóżku i wyjęła jedną z chusteczek. Wytarła nią oczy , po czym porządnie wydmuchała nos. Całą noc płakała , ponieważ chciała , aby to wszystko było snem , ale wiedziała dobrze , że tak nie jest. Powoli wstała z łóżka i podeszła do okna. Odsłoniła firankę , co spowodowało , że światło dzienne oślepiło ją. Zamrugała kilka razy i wyszła na balkon. Oparła się o barierkę i zaczęła obserwować. Na dole panował wielki ruch. Ktoś cały czas chodził w te i we w te. Samochody przyjeżdżały i odjeżdżały cały czas. Nagle ujrzała jak gosposia wraz z asystentem niosą ogromny tort do jednego z samochodów. Był na prawdę wielki , ale bardzo ładny. Ciężko westchnęła i odeszła stamtąd. Zamknęła okno i cichym krokiem poszła do łazienki. Postanowiła wziąć długą kąpiel w wannie. Nalała wody , ściągnęła ubrania i weszła do wanny. Chciała jakoś przez chwilę nie myśleć o tym dniu , ale nie mogła. Nawet ta kąpiel jej nie pomagała. Szybko wyszła i wzrokiem zaczęła szukać jej ubrań. Po kilku sekundach dotarło do niej , że zapomniała wziąć ze sobą ciuchów.
- Brawo Angeles... - powiedziała do siebie i wzięła do ręki ręcznik.
Dokładnie owinęła się nim i ostrożnym krokiem wyszła z łazienki. Przeklinała siebie za to , że wybrała sobie pokój na końcu korytarza , daleko od łazienki. Po cichu , rozglądając się czy nikt nie idzie , szła przed siebie. Nagle usłyszała jakiś dźwięk za sobą. Trochę się przestraszyła i odwróciła głowę w stronę hałasu , ale nic tam nie zobaczyła. Kiedy miała już odwrócić głowę , przez przypadek na kogoś wpadła. Tym kimś był nie kto inny jak German.
- Ja przepraszam... nie zauważyłem cię - powiedział pośpiesznym głosem.
- Nic nie szkodzi... ja też cię nie zauważyłam... - odpowiedziała i spojrzała w jego czekoladowe tęczówki od , których dostawała gęsiej skórki.
Dotarło do niej również , że jest w samym ręczniku , a on uważnie jej się przygląda. Poczuła ogromne rumieńce i zaczęła nerwowo poprawiać ręcznik. German zorientował się , że kobieta jest ewidentnie speszona , na co się lekko uśmiechnął. Uwielbiał ją w takim stanie. Wyglądała wtedy tak niewinnie i tak uroczo. Szybko jednak odpędził te myśli , ponieważ przypomniał sobie , że dzisiaj bierze ślub. Niestety nie na długo udało mu się nie myśleć o blondynce.
- Ammmm... Jak się czujesz przed ślubem ? - zapytała po dłuższym milczeniu.
- Yyyy... Dobrze... - odpowiedział trochę mniej pewniej.
- To ten... Ja już pójdę... - niepewnie powiedziała , ominęła go i weszła do swojego pokoju.
Zamknęła drzwi i oparła się o nie.  Poczuła , że jej serce bije przyśpieszonym tempem. Zawsze tak miała kiedy tylko go widziała. Była ciekawa czy on kiedykolwiek też tak miał. Nie chciała już o nim myśleć , więc podeszła do szafy i zaczęła poszukiwać jakiejś odpowiedniej sukienki. Nie wiedziała w co się ubrać. Z jednej strony nie chciała się bardzo wystroić , ponieważ taka uroczystość była dla niej męczarnią , ale z drugiej strony chciała wyglądać olśniewającą dla niego. Po dłuższym namyśle wybrała raczej tą pierwszą opcję. Ubrała symetryczną sukienkę w kolorze kremowym, bez ramiączek. Do tego wybrała białe szpilki oraz założyła jej ulubioną bransoletkę. Ta bransoletka miała dla niej szczególne znaczenie. Dostała ją od Germana kiedy byli na długim spacerze. Wspomnienia uderzyły w nią (?) niczym fala tsunami. Lekko uśmiechnęła się , ale na krótko. Podeszła do toaletki i zaczęła się malować. Jak zwykle umalowała się bardzo delikatnie. Nigdy nie lubiła mocnego makijażu. Według niej jaki kolwiek makijaż był zbędny. Włosy spięła w kok zostawiając kilka kosmyków włosów dla lepszego efektu. We włosy wpięła małą , białą różę. Leniwie wstała i podeszła do lustra. Zaczęła się przeglądać , po czym usiadła na łóżku. Wzięła do rąk komórkę i spojrzała na godzinę. Była 10:30. Za pół godziny będzie się zaczynała ceremonia. Wstała , gdy nagle usłyszała pukanie. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Tam zobaczyła wystrojonego Germana.
- Nie przeszkadzam ? - zapytał niepewnie.
Pokiwała przecząco głową i odsunęła się trochę , aby mógł wejść. Tak też zrobił. Angie zamknęła za sobą drzwi i stanęła przy ścianie , po czym zaczęła go uważnie obserwować. German usiadł na łóżku i również zaczął przyglądać się Angie. Oboje siedzieli w ciszy. Angie patrząc na wystrojonego Germana czuła ból w sercu. Do oczu napłynęły jej łzy. German trochę zdezorientowany , ale i też wystraszony szybko wstał i podszedł do niej.
- Angie co się dzieje ? - zapytał troskliwym głosem.
- Nic , nic... - odpowiedziała spuszczając głowę , aby nie zauważył jej łez.
- Przecież widzę - mówił i delikatnie uniósł jej podbródek - Od jakiegoś czasu jesteś bardzo smutna. A najgorsze jest to , że nawet nie chcesz ze mną rozmawiać.
- A dziwisz się ? - zapytała odsuwając się od niego - Dzisiaj bierzesz ślub. A ja nie mogę ukrywać tego co do ciebie czuję...
- Mi też jest ciężko...
Gwałtownie uniosła głowę i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Serce mi pęka kiedy widzę cię taką smutną.
- German przestań. Nie musisz już być dla mnie łaskawy. Nie musisz także udawać.
- Jak to udawać ?
- Sam powiedziałeś mi , że nasze uczucie było zwykły złudzeniem , co oznacza , że udawałeś. Tylko szkoda , że ja tak nie mogłam i naprawdę cię pokochałam - odpowiedziała smutnym głosem.
Kompletnie nie wiedział co odpowiedzieć. Był świadomy tego , że ona go naprawdę kocha. Był świadomy tego , że on również ją bardzo kocha , ale był tchórzem i to spowodowało , że dzisiaj bierze ślub z inną. Co on teraz mógł zrobić ? Pocałować ją ? Nie. Chociaż bardzo chciał to nie mógł. Już i tak ją wystarczająco zranił. Odejść bez słowa ? Nie potrafił. Za bardzo mu na niej zależało. Gdyby ją zostawił w takim stanie , nigdy by sobie tego nie wybaczył. Spojrzał w jej oczy smutnym wzrokiem i czule przytulił ją. Angie odwzajemniła uścisk. Czuła się bezpiecznie. Czuła , że on ją kocha , ale... No właśnie. To "ale" rozwiewało jej pewność. Niechętnie odsunęła się od niego i spojrzała w jego oczy. Uniosła dłoń i delikatnie przyłożyła ją do jego policzka.
- Posłuchaj Germanie... Dzisiaj twoje życie zmieni się o 180 stopni. Będziesz miał żonę ,z którą spędzisz swoje całe życie. Nie musisz się martwić... Mnie nie będzie w twoim życiu. Dzisiaj wyjeżdżam. Życzę ci , abyś był szczęśliwy z nią. Abyś nigdy się czuł się źle. Nie jest mi łatwo , ale dam radę... - powiedziała i odsunęła dłoń - A teraz idź już. Zobaczymy się na przyjęciu...po raz ostatni...
Patrzył na nią zdziwionym i smutnym wzrokiem. Tak bardzo chciał z nią być. A tym czasem ona wyjeżdża.
- Angie...
- Nie German... - przerwała mu i przybliżyła się do niego , po czym delikatnie pocałowała go w policzek - Pamiętaj... Od dzisiaj jesteśmy rodziną.
Odsunęła się od niego i otworzyła mu drzwi. Zdezorientowany , powolnym krokiem posłusznie wyszedł. Zamknęła drzwi i oparła się o nie , po czym zsunęła się i schowała twarz w dłoniach. Nie płakała. Nie mogła płakać. Wiedziała , że jeśli będzie smutna , on będzie się przejmować , a do tego nie mogła dopuścić. Wstała , zabrała torebkę i wyszła z pomieszczenia. Zeszła na dół i rozejrzała się po salonie. Na kanapie siedziała Viola. Angie nie mogła wydawać się smutną , więc sztucznie się uśmiechnęła i podeszła do dziewczyny , po czym usiadła obok niej.
- Czeeść Violu - powiedziała z uśmiechem.
- Hej Angie. Jak tam ?
- Ammmm... Dobrze.
- Tylko dobrze ?
- No t-tak...
Musiała udawać zadowoloną. Nie chciała popsuć wszystkim humorów.
- A ja czuje się źle...
- Dlaczego ? - zapytała przejętym głosem.
- No bo... Tata bierze po raz 3 ślub... To znaczy... próbuje po raz 3 wziąć ślub. Boję się , że znowu będzie cierpiał - odpowiedziała dziewczyna smutnym głosem.
- Ajjj Violu... Uwierz mi. Twój tata jest bardzo szczęśliwy z tą kobietą , więc na pewno wszystko będzie dobrze.
- A skąd masz taką pewność ? Co jeżeli ta kobieta go chce zranić ? Albo Jade znowu przerwie ceremonię... Albo...
- Violu ! - przerwała jej lekko śmiejąc się - Zgadzam się z tobą. Wszystko może się zdarzyć , ale przecież nic bez powodu się nie dzieje , prawda ?
- No niby tak... - odpowiedziała smutno , spuszczając głowę.
- No ! Po za tym jestem pewna , że po ślubie twój tata będzie bardzo szczęśliwy.
- Miejmy nadzieję.
- Yhymm...
W tym momencie przypomniało jej się , że dzisiaj wyjeżdża. Poczuła ból i znowu posmutniała. Nie chciała psuć dobrego humoru nastolatce , zwłaszcza , że i tak już jest trochę smutna. Postanowiła , że powie jej po wszystkim.
- Ale wiesz... Są też dobre strony tej ceremonii - powiedziała z uśmiechem , patrząc na Angie.
- Seriooo ? Jakie ? To znaczy... yyyy... Tak... zgadzam się... A jakie te dobre strony ?
- Będziemy mogły razem potańczyć , pośpiewać i w ogóle spędzić trochę razem czasu. Ostatnio tak jakoś byłaś czymś przygnębiona , więc nie spędzałyśmy razem czasu , a dzisiaj możemy to nadrobić , prawda ?
- T-t-tak - odpowiedziała niepewnie , a dziewczyna bardzo mocno ją przytuliła.
Angie odwzajemniła uścisk i lekko się uśmiechnęła pod nosem. Cieszyła się , że ma takiego kogoś jak Viola. Ta dziewczyna miała w sobie tyle dobra. Każdemu by pomogła i każdemu by wybaczyła. Dziewczyna odsunęła się od kobiety i spojrzała na nią z iskierkami w  oczach , po czym szeroko się uśmiechnęła. Angie nie widziała dlaczego tak na nią patrzy.
- Coś mam na twarzy ? - zapytała dotykając swojej buzi.
- Nieee. Po prostu ślicznie wyglądasz - odpowiedziała łapiąc Angie za dłoń.
- Ojj Violu. Ty wyglądasz jeszcze piękniej - powiedziała uśmiechając się.
W tym momencie do pomieszczenia wparowała zapłakana Olga , a za nią Ramallo. Angie wraz z Violą gwałtownie wstały i podbiegły do gosposi.
- Olgo co się stało ? - zapytała Angie zmartwionym głosem.
Gosposia nie odpowiadała tylko nadal płakała i wymachiwała rękoma.
- Olgo ja nic z tych znaków nie rozumiem - lekko się zaśmiała nastolatka.
Wtedy Olga pokazała palcem na Ramalla.
- On ! To wszystko jego wina ! Wszystko popsuł ! Jak tak można ! - krzyczała.
- To nie prawda ! Olgo ja nic nie zrobiłem ! - bronił się asystent.
- Olgo spokojnie. Uspokój się... Przyniosę ci szklankę wody - powiedziała blondynka i poszła w stronę kuchni.
Zgrabnym ruchem wyjęła szklankę z szafki i nalała wody. Była ciekawa co się takiego stało , że Olga tak rozpacza.
"Olga rozpacza nawet nad błahostką , więc może to nic strasznego..." - pomyślała i wyszła z kuchni.
Jednak los tak chciał , że kiedy wychodziła , przez przypadek wpadła na Germana , który biegł do kuchni. Cała woda była wylana na garnitur Germana. Kobieta zasłoniła dłońmi usta i zrobiła wielkie oczy.
- Prze-przepraszam cię , to niechcący - powiedziała nieśmiało.
Mężczyzna zaczął się lekko śmiać.
- Spokojnie. Nic się nie stało , ale boje się , że wpadniesz na mnie po raz trzeci z wrzątkiem - zaśmiał się.
- Ale to nie moja wina , że chodzisz tam gdzie ja jestem.
- Czyli mam nie chodzić do kuchni się napić ? - zapytał unosząc prawą brew do góry , szarmancko uśmiechając się przy tym.
Angeles zrobiła się czerwona jak burak.
- Ugggghrrrrr... Dlaczego mi nie dasz spokoju ?! - krzyknęła i ominęła go , po czym podeszła do Violi.
- Masz wodę ? - zapytała nastolatka.
- Co ?
- No przecież poszłaś po wodę dla Olgi.
- Aaaa... Yyyy... Nie było w kuchni... - odpowiedziała unikając wzroku dziewczyny.
- Jak to nie było ?
- No nie było... Yyyy... To Olga co się takiego stało , że płakałaś ? - zapytała gosposię próbując zmienić temat.
- Ten ciamajda ! Przez niego nie będzie tortu , ponieważ go upuścił ! - odpowiedziała i znowu zaczęła płakać.
- Nie doszło by do tego , gdybyś mi łaskawie otwarła drzwi - powiedział Ramallo krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Dobrze , spokojnie. Tort przecież jeszcze można zamówić , prawda ? - zapytała Viola patrząc na Olgę.
- No właśnie nie , bo kiedy oni zdążą zrobić wspaniały tort w 20 minut.
- Już my coś wymyślimy , prawda Angie ? - zapytała dziewczyna szturchając ciocię łokciem , jednak ta całkowicie odleciała.
Myślami była przy Germanie. Przypomniała sobie ich pierwszy pocałunek oraz te "zaloty" Germana. Czuła się wtedy kochana. Nigdy jeszcze tego uczucia nie czuła , aż do momentu kiedy go poznała. Było jej żal , że to wszystko się już skończyło. Wiedziała , że myśląc o nim na pewno lepiej jej nie będzie , a jednak na sercu zrobiło jej się cieplej. Lekko uśmiechnęła się pod nosem.
- Angie halooo ? Ziemia do Angie. Uuuu ? - machała rękoma nastolatka przed twarzą Angie.
- Yyyyyy... Co ? Coś mówiłaś Violu ? - zapytała patrząc na Violę zdziwionym wzrokiem.
Dziewczyna cicho zaśmiała się.
- O czym , a raczej o kim tak rozmyślałaś ?
- Co ? Ja ? Nieeee... O niczym... Ammm... Olgo obiecuję , że Ramallo załatwi cudowny tort , prawda Ramallo ? - zapytała dając znak mężczyźnie , aby się zgodził.
Tak też zrobił. Po tej trochę śmiesznej rozmowie Angeles wyszła na świeże powietrze. Miała jeszcze 15 minut , więc postanowiła przejść się po ogrodzie. Pogoda była wspaniała. Świeciło słońce , a dzięki lekkiemu wietrzykowi nie było gorąco. Przeszła parę metrów i usiadła pod jednym z drzew. Oparła głowę o pień i przymknęła oczy. Zaczęła się wsłuchiwać w piękny śpiew ptaków. Cieszyła się tą spokojną chwilą w Buenos Aires. W końcu dzisiaj był jej ostatni dzień w tym pięknym mieście. Było jej przez to jeszcze bardziej smutno , ale wiedziała , że to jest konieczne. Jej ciszę przerwał dźwięk telefonu. Szybko go odebrała.
- Słucham ?
- Cześć Angie ! Możemy się spotkać ? - usłyszała głos swojego przyjaciela , Pabla.
- Ale Pablo. Dzisiaj przecież jest ceremonia za... - przerwała i spojrzała na komórkę - Za 5 minut.
- Wiem o tym , bo sam na nią idę - zaśmiał się - To co ty na to , abyśmy razem poszli na nią spacerkiem ?
Przez chwilę się nie odzywała.
- Dobrze - odpowiedziała po namyśle.
- Wspaniale ! To przy parku.
- Tak , tak.
- No to do zobaczenia !
- Do zobaczenia - powiedziała i odłożyła telefon.
Wstała , otrzepała się z trawy i ruszyła w drogę. Kiedy była przy bramie i miała już wychodzić , usłyszała wołanie jej imienia. Gwałtownie się odwróciła i zobaczyła przed sobą Violkę.
- Violu ? Coś się stało ? - zapytała.
- No tak. Już wyjeżdżamy i cię szukałam. Nie idziesz na przyjęcie ? - zapytała smutno.
- Oczywiście , że idę. Postanowiłam , że pójdę z Pablo.
- Ahaaa... No dobrze. To widzimy się na miejscu.
- Tak ! - odpowiedziała , dała dziewczynie buziaka w policzek i ruszyła dalej.
Po nie całych kilku minutach drogi , z daleka widziała już swojego przyjaciela. Podbiegła do niego i razem się przywitali. Po tym ruszyli w dalszą drogę. Idąc rozmawiali o wszystkim. Najwięcej rozmawiali o wyjeździe Angie. Pablo o nim wiedział pierwszy i już od samego początku próbował namówić Angie , aby jednak została w Buenos Aires , ale kobieta była nieugięta. Teraz również namawiał ją na pozostanie.
- Angie , przecież ty tu spędziłaś swoje całe życie - mówił patrząc na kobietę ze smutkiem.
- Wiem o tym Pablo , ale ja już podjęłam decyzję i nic tego nie zmieni.
- A ktoś ?
- Co ktoś ?
- Czy ktoś mógłby sprawdzić , abyś tu została ? - zapytał , a Angie momentalnie poczuła ból w sercu.
Znowu pomyślała o Germanie. Tak na prawdę to tylko przez niego wyjeżdżała z kraju. Gdyby nie brał tego ślubu ona by została , ale nie chciała się do tego przyznawać.
- Nikt - odpowiedziała obojętnie - Pablo już się zaczęło ! Chodźmy szybciej.
- No już , już - powiedział i poszedł szybciej za Angie.
Na szczęście a może nie na szczęście zdążyli na początek ceremonii. Angie zajęła miejsce obok Violetty. Zaczęła rozglądać się. Na widok ołtarza poczuła się okropnie. Do oczu znowu napłynęły jej łzy oraz poczuła ból w brzuchu.
- Angie wszystko dobrze ? - zapytała zmartwionym głosem Viola.
- Tak , tak - odpowiedziała pośpiesznie.
- Nie wydaje mi się. Zbladłaś jak śmierć.
- Nie prawda... Wydaję ci się.
- Angie , jeżeli źle się czujesz to możesz wrócić do domu. Tata na pewno to zrozumie.
Angie po chwili zastanowienia zgodziła się. Nawet to dla niej dobrze , że nie usłyszy tych wszystkich słów , które na pewno spowodowałyby u niej ogromny smutek. Viola zamówiła dla niej taksówkę , ale kobieta postanowiła przejść się. Szła powolnym krokiem , ciężko oddychając. Ból stawał się coraz silniejszy. Próbowała jakoś o nim nie myśleć , ale nie dało się. Po niecałych kilku minutach ból odrobinę się zmniejszył. Angeles ucieszyła się , więc swobodnym krokiem weszła na pasy. Kiedy była w połowie drogi ból wydał się tak silny , że kobieta upadła. Próbowała się podnieść , ale nie potrafiła. Ujrzała przed sobą nadjeżdżający samochód , a po chwili usłyszała głośny pisk i poczuła jeszcze większy ból....................................................................

--------------------------------------------------------------------------
Cześć !
Tak wiem... Baaaardzo dawno mnie tu nie było ;/
Za to was baardzo przepraszam , ale próbowałam napisać następny rozdział i mi kompletnie to nie wychodziło. Wychodzi na to , że chyba mam mój pierwszy kryzys z pisaniem xd Miejmy nadzieję , że szybko mi przejdzie ;p No , ale zamiast rozdziału postanowiłam napisać jakąś tam jednorazówkę... Za bardzo nie miałam weny , zresztą widać , ale musiałam coś napisać , prawda ? ;p No... jeżeli chcecie 2 część to piszcie , a jeżeli nie to nie ;p Heh... Dobra... To pozdrawiam !

Miłego czytania :)
Zapraszam do komentowania ;)

niedziela, 1 lutego 2015

Kolejny dzień , kolejne wzywania...


Obudził mnie głos Violetty.
- Angie ? Śniadanie - mówiła cichym głosem ruszając moje ramie.
- Jeszcze 5 minut - mruknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam się w pierzynę.
- Angie ty śpiochu wstawaj ! - pisnęła śmiejąc się i już mocniej szturchając moje ramię.
Nie zareagowałam.
- Angie , ostatni raz ostrzegam... Dobrze sama tego chciałaś - zaśmiała się i wyszła z pokoju.
Usatysfakcjonowana tym , że wygrałam odwróciłam się w drugą stronę. Nagle ktoś wparował do pokoju i wylał na mnie wodę. Piszcząc gwałtownie wstałam z łóżka. Przy łóżko ujrzałam rozbawioną Violkę , która stała z pustą butelką po wodzie.
- Violu co to miało być ? - zapytałam wycierając twarz.
- Mówiłam żebyś wstała.
- Ale żeby budzić w taki sposób ?
- Inaczej byś nie wstała.
- Haha - zaśmiałam - Dobra to ja idę się przebrać.
- A zostaniesz na śniadanie , prawda ?
- No nie wiem Violu...
- Prooooszę - powiedziała i zrobiła minę zbitego pieska.
Pstryknęłam ją w nosek i szeroko się uśmiechnęłam.
- Zostanę.
- Jessst ! To idź się przebrać i czekamy na Ciebie - odpowiedziała i cała w skowronkach wyszła , a ja za nią.
Przebrałam się w moje wczorajsze ciuchy , ponieważ nie miałam tu innych. Zeszłam na dół. Przy stole siedziała tylko Viola.
- A gdzie reszta ? - zapytałam siadając obok niej.
- Tata pewnie w gabinecie - odpowiedziała smutno - Ramallo też , a Olga nalewa soku do dzbanka.
- Aha...
Po paru minutach przyszła Olga , a za nią Ramallo. Niestety German nie przyszedł. Ale dlaczego niestety ? Angeles ogarnij się ! Aby nie myśleć o nim zaczęłam jeść mojego tosta z dżemem.
"Tak jak za dawnych czasów" - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Angie , wiesz ,że już za parę dni będzie koniec roku ? - zapytała Viola z iskierkami szczęścia.
- Wiem.
- Bardzo się z tego powodu ciesze , bo będzie niesamowite przedstawienie. Tylko Angie jak przyjdziesz w poniedziałek do studia to już nie będziesz musiała nas przygotowywać do występów , bo już to zrobiła zastępcza nauczycielka. Ale mnie osobiście możesz jeszcze poduczyć , bo ona jest według mnie beznadziejna - odpowiedziała , a ja na wiadomość o nowej nauczycielce o mało co nie zakrztusiłam się sokiem - Wszystko w porządku ?
- Tak , tak...
- Panienka to coś zmizerniała - zwróciła się do mnie Olga.
- Nie prawda Olgo.... Tak Ci się tylko zdaje.
- Też się zgadzam z Olgą. Kiedyś wyglądałaś lepiej... Nie , że teraz jest źle... Po prostu byłaś bardziej... - mówiła Viola.
- Pulchniejsza na buzi - wtrąciła Olga.
- To przez przeziębienie - odpowiedziałam.
- Tak samo wyglądasz jak pan German. Tylko , że pan Greman trochę gorzej. Ja nie wiem ja można przez tak dłuższy czas nic nie jeść...
- Ale Olgo ja przecież jem.
- No widać właśnie... - powiedziała ironicznie.
- Dobrze nie męczmy już Angie... Ramallo tato przyjdzie na śniadanie ?
- Niestety nie - odpowiedział kolega Germana.
Trochę posmutniałam...
- Mam pomysł ! Może pójdziesz Angie zanieść tacie śniadanie ?
- Yyy... Co ? Ja ? Śniadanie ?Ammm... Violu myśle , że...
- No proszę Cię Angie... Może choć trochę mu się polepszy.
Ciężko westchnęłam.
- No niech będzie... Ale żeby było jasne to był Twój pomysł - pogroziłam palcem.
- No jasne. Olga naszykowała Ci już tackę.
- To wy wiedzieliście , że się zgodzę ?
- Nie , no coś Ty - odpowiedzieli jednocześnie robiąc zdziwione miny .
Lekko się uśmiechnęłam , wzięłam tackę i poszłam w stronę gabinetu. Z każdym krokiem coraz bardziej się denerwowałam. Jak on na to zareaguje ? Pomyśli sobie o mnie , że jestem jakąś wariatką... Zatrzymałam się i odwróciłam w stronę stołu. Viola z Olgą i Ramallem dali mi znak , abym szła dalej. Pokiwałam przecząco , ponieważ bałam się.
- Dasz radę - szepnęli i uśmiechnęli się od ucha do ucha.
Wzięłam głęboki wdech i poszłam dalej. Kiedy stałam już przed dębowymi drzwiami moje nerwy były już tak wielkie , że tacka , którą trzymałam w rękach , trzęsła się jakby miała zaraz mi wypaść.
"Dobra Angie... Dasz sobie rade. Przecież idziesz mu tylko zanieść śniadanie i nic więcej." - pomyślałam i delikatnie zapukałam.
Usłyszałam ciche i słabe proszę , po czym niepewnie weszłam do środka. German uniósł głowę zza kartek i zrobił zdziwioną minę.
- Ammmm... Cześć... Przyniosłam...To znaczy Viola poprosiła mnie , abym Ci przyniosła śniadanie - powiedziałam i chciałam odłożyć tackę na biurko , ale los niestety chciał żeby było inaczej.
Przez moje nerwy potknęłam się o własne nogi brawo Angie trzeba być chyba naćpaną do kwadratu żeby potknąć się o własnie nogi trzymając tackę w rękach xD  i upuściłam wszystko na koszulę Germana. Zrobiłam przerażoną minę.
- Ja... prze-przepraszam.... - zaczęłam i wyciągnęłam z kieszeni chusteczki , po czym zaczęłam wycierać jego ubranie - Ja nie wiem... jak to się stało... ja wiem ! Sierotka Angie szła jak naćpana xD
- Nic się nie stało... Angie spokojnie poradzę sobie z tym.
- Nie... stało się właśnie... Całe śniadanie masz na koszuli...
- Angie...Angie , ale przecież koszule da się zmienić... - powiedział i wtedy spojrzałam mu w oczy.
Byliśmy tak bardzo blisko siebie. Dosłownie dzieliły nas centymetry. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej. Choć rozum mówił mi żeby się od niego odsunęła , bo zburzę mur , to jednak serce nie słuchało. Można by tak powiedzieć , że zaczęliśmy się do siebie zbliżać , ale w ostatniej chwili się odsunęłam.
- Ja przepraszam... Nie powinnam tu przychodzić. Jeszcze raz Cię przepraszam - szybko powiedziałam i wybiegłam z pomieszczenia.
Od razu pobiegłam do mojego pokoju po torebkę , ponieważ chciałam stąd jak najszybciej wyjść.
- Angie co się stało ?Dlaczego już idziesz ? - do pokoju weszła zmartwiona Violetta.
- Bo... przypomniało mi się , że muszę coś załatwić - wymyśliłam na poczekaniu.
- Ale Angie... Myślałam , że zostaniesz tu chociaż do niedzieli. Proszę Cię zrób to dla mnie. Tak bardzo się za Tobą stęskniłam.
- Ale tylko do niedzieli ?
- Tak.
- No to niech będzie.
- Dziękuje ! - powiedziała i przytuliła się do mnie.
Odwzajemniłam uścisk i pocałowałam ją w czubek głowy.
- Ale Violu...
- Co się stało ?
- Nie mam ciuchów .
- To pójdę po nie z Tobą , dobrze ?
- Yhym !
- No , a teraz opowiadaj co tam się wydarzyło w gabinecie taty.
- Yyyy... Nic się nie stało... Co miało się stać ?
- No , bo tak szybko wybiegłaś. Pogodziliście się ? Jesteście razem ?
- Violu...
- Przepraszam... Po prostu tęsknie za dawną Angie i tatą.
- Ale ja jestem taka sama i tata też.
- Nie prawda. Bardzo się zmieniliście. Kiedyś byliście szczęśliwi na każdym kroku. Cieszyliście się z każdego przeżytego wspólnie dnia.
- To było kiedyś.... i minęło - odpowiedziałam smutnym głosem i spuściłam głowę.
- A ja tak nie sądzę.
Uniosłam zdziwiony wzrok.
- No ! Uważam , że nadal się kochacie i wrócicie do siebie.
- Oj Violu... Ale Ty masz poczucie humoru... A teraz zbieraj się , bo musimy iść po moje ciuchy.
- No dobrze... Zmieniłaś temat , ale i tak kiedyś z Tobą o tym poważnie porozmawiam - powiedziała podkreślając słowo "poważnie" i wyszła.
Pokręciłam głową i zeszłam na dół. Po niecałych 5 minutach zeszła Viola.
- To możemy już iść.
- A nie mówisz tacie ? - zapytałam trochę zdziwiona.
- Po co... On i tak się mną już nie interesuje - odpowiedziała smutno i wyszła , a ja za nią.
Szłyśmy w milczeniu. Pogoda była paskudna , ponieważ było zimno po wczorajszej burzy.
- Angie , powiedz... - zaczęła i urwała jakby się zastanawiała - Dlaczego miłość musi być taka trudna ?
Trochę mnie to pytanie zamurowało. W końcu Viola jest w szczęśliwym związku z Leonem , a może już nie ?
- A coś się stało , że o to pytasz ?
- Niee... Po prostu tak się tylko pytam...
Wiedziałam , że coś jest na rzeczy , ale nie chciałam jej męczyć.
- No , więc... Miłość może być trudna , ale zależy pod jakim względem.
- Na przykład jest para , która się kocha najmocniej na całym świecie i , która nie może bez siebie żyć... I nagle przychodzi taki moment kiedy się rozchodzą z głupiego powodu i oboje potem cierpią...
- Wtedy ta miłość jest trudna , ponieważ obie te osoby boją się wyznać prawdziwego uczucia. Boją się odrzucenia i bólu... Myślą , że ta druga szansa nie wypali i będą wtedy cierpieć , ale każdy może sobie snuć takie scenariusze przez cały czas... Dopóki nie odważą się spróbować.
- Hmm... Angie masz rację. Dziękuje Ci - powiedziała i przytuliła się.
- Ale coś się stało , że o to pytasz ?
- Nie , nie... O patrz ! Już jesteśmy - odpowiedziała i pobiegła do drzwi.
Otworzyłam dom i weszłyśmy.
- O ra-ny... Co tu się stało ?
- Ammm... Ostatnio zapomniałam posprzątać tu...
Trochę się zawstydziłam.
- Dobra chodźmy już do Twojego pokoju.
Jak powiedziała tak też zrobiłyśmy. Po niecałych 20 minutach byłam już spakowana.
- Violu , ale nie rozumiem jednego...
- Czego ?
- Po co mi tyle ciuchów skoro zostaje u Ciebie na jeden dzień ?
- Yyyy... Bo wiesz... Czasami możesz się pobrudzić , albo coś i wtedy nie miałabyś ciuchów , a tak to teraz masz - wybrnęła i uśmiechnęła się.
Zaśmiałam się i obie wyszłyśmy z mieszkania. Droga minęła nam już bardziej przyjemnie niż wcześniej. Rozmawiałyśmy , śmiałyśmy się i śpiewałyśmy. W mgnieniu oka znalazłyśmy się przed drzwiami willi. Rozbawione weszłyśmy do domu , ale to co tam ujrzałam spowodowało , że upuściłam walizkę.
................................................................................................
BAM!BAM!BAM! xD
Witam drogie panie , po tak długiej przewie ;p jak poważnie xd
No nie ważnie :)
Przepraszam za moją nieobecność , ale u mnie zaczął się 2 semestr i jest 2 razy więcej roboty :P
Jak podoba się rozdział ?
Co Angie takiego zobaczyła ?
Hmmm... Coś na pewno ;p albo raczej kogoś na pewno...hyhyhy xd
Dobra nie rozpisuję się już :P
Miłego czytania ;D
Zapraszam do komentowania :)