poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Czyżby koniec ?...

  Obudziłam się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Wyspałam się , co naprawdę mnie zdziwiło , bo szpitalnie łóżka mogą być strasznie niewygodne. Powoli wstałam z łóżka i poszłam w stronę łazienki. Kiedy byłam na korytarzu zrobiło mi się słabo. Oparłam się o ścianę i czułam jak zsuwam się na podłogę. Zanim jednak to zrobiłam , podbiegła do mnie jedna z pielęgniarek i zaniosła do sali . Po paru minutach czułam jak coraz bardziej słabnę. Oczy same mi się zamykały , aż w końcu się zamknęły...
#German#
Obudziłem się z wielkim bólem kręgosłupa oraz głowy. Powoli podniosłem głowę i zauważyłem , że śpię w gabinecie. Wstałem z krzesła i zacząłem się przeciągać co powodowało , że każda kość mi strzykała. Kiedy w końcu się rozbudziłem poszedłem na śniadanie. Przy stole nikogo nie było. Postanowiłem pójść do kuchni sprawdzić co się dzieje. W kuchni siedział Ramallo oraz Olga , która krzątała się po kuchni. O czymś rozmawiali , ale kiedy tylko wszedłem ucichli.
- A wy czemu nie na śniadaniu ? - zapytałem opierając się o futrynę.
- Bo... - zaczął Ramallo , jednak Olga mu przerwała.
- Nie mamy ochoty jeść z kimś kto jest bez duszny i bez serca ! Jak Panu nie wstyd tak traktować naszą Angie! To jest karygodne ! Karygodne ! Od tej pory śniadanie , obiad i kolację szykuje sobie Pan ! Ja dla takiego kogoś nie mam zamiaru gotować ! - krzyknęła , rzuciła ścierkę na podłogę i wyszła dumnym krokiem.
Popatrzyłem się ze zdziwieniem i zmieszaniem na Ramalla , który tą całą śmieszną sytuację oglądał.
- A jej co się stało ? - zapytałem.
- Powiedziała prawdę. To się stało ! I ja się do tego wszystkiego podpisuje ! Do widzenia ! - powiedział , zabrałam sobie kawę i poszedł za gosposią.
"Nie no to chyba jakieś żarty ! Oni się złoszczą na mnie za to , że powiedziałem im co myślę o Angie ?! Przecież to ona mnie wystawiła , a ja tylko ją oceniłem ! Chociaż może aż za bardzo... Nie ! Bardzo dobrze , że powiedziałem im to wszystko , bo teraz przynajmniej mnie nie będą męczyć o to , abym przeprosił ją i do niej wrócił ! A ja tego nie chcę ! No... Nie chcę ! " - pomyślałem i poszedłem do Violi. Ostrożnie zapukałem i wszedłem. Kiedy wchodziłem dziewczyna pisała coś w swoim pamiętniku , a kiedy tylko wszedłem bardzo szybko go zamknęła i odłożyła.
- Po co tu przyszedłeś ? - zapytała oschle.
- A może by tak "dzień dobry tatusiu " ?
- Dla Ciebie nigdy tak nie będe miła , po tym jak zabroniłeś mi iść odwiedzić Angie i powiedziałeś o niej te wszystkie nie miłe słowa !
- Moment ! Po pierwsze : nie krzycz tak młoda damo , bo przypominam Ci , że ja jestem twoim ojcem i nie powinnaś się do mnie tak zwracać ! Po drugie : nie pozwoliłem Ci iść , ponieważ była późna pora i nie chciałe...
- Późna pora ?! Jaka późna ?! Była 16 ! - przerwała mi.
- Dość ! Nie będziesz się tak zachowywała ! Masz szlaban ! Na wychodzenie z domu ! Możesz tylko iść  do studia i nigdzie indziej !
- Ha ?! Mam już prawie 18 lat ! Nie będziesz mi rozkazywał !
- A właśnie , że będe !
- To nie sprawiedliwe ! Mogę chociaż odwiedzić Angie !?
- W żadnym wypadku !
- Ale ?!
- Nie i koniec ! Skończyłem dyskusję ! A teraz zbieraj się , Ramallo odwiezie Cię do studia.
- Oh... Chyba mogę iść sama , nie wydaje Ci się ?!
- Nie ,nie wydaje mi się ! Skończyłem temat ! - powiedziałem i wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami. Poszedłem jeszcze do Ramalla powiedzieć mu o zawiezieniu Violetty . Ten najpierw stawiał opór , ale w końcu zgodził się. Miałem już dość tych całych kłótni , dlatego postanowiłem pójść się przewietrzyć. Poszedłem do parku i usiadłem na ławce. Miałem już dosyć tego wszystkiego... Pierwszy raz nie wiedziałem co robić dalej. Wszyscy się na mnie uwzięli. Może i trochę przesadziłem z tymi przezwiskami dla Angie , ale byłem wściekły. Dobrze , że sama Angie tego nie słyszała , bo chyba by mnie zabiła. Jeszcze chwilę rozmyślałem i wróciłem do domu , po czym od razu poszedłem do gabinetu.
#Violetta#
Ramallo zawiózł mnie do studia. Podziękowałam mu i poszłam do Fran i Camili.
- Hej Violu ! Co jest ? - zapytała Fran.
- Nie nic...Po prostu pokłóciłam się z tatą...
-Uuuaaa.... Musiało coś być poważnego , bo aż Ramallo Cię przywiózł... - powiedziała Camilla.
- To jest takie nie sprawiedliwe ! Ja mam prawie 18 lat , a on dał mi szlaban !
- Co ? Twój tata dał Ci szlaban ? - zapytała z niedowierzaniem Fran.
- Tak...Na dodatek nie pozwolił mi iść odwiedzić Angie !
- Co ? A co jest Angie ? - dopytywała Camila.
- No tak...  Jest w szpitalu...Jeszcze nie wiem z jakiego powodu , ale wiem , że jest jej lepiej... - powiedziałam i w tym momencie przyszedł mi pomysł do głowy - Wiem !
- Co wiesz ? - zapytały jednocześnie.
- To w jaki sposób pójdę do Angie.
- O nie Violu ! Masz szlaban , a ja nie chcę żebyś miała jeszcze większe kłopoty z tatą - mówiła Fran.
- Spokojnie ! Pójdę do niej teraz. Przecież mój tata się nie dowie. Pójdę powiedzieć Pablowi - powiedziałam i szybko pobiegłam do pokoju nauczycielskiego.
Przez drzwi słyszałam , że nauczyciele się kłócą. Przez chwilę stanęłam przy drzwiach i słuchałam o czym kłótnia.
- Chociaż raz mogłabyś pomyśleć o innych ! - mówił Pablo.
- A nie myślę ?! - tym razem to była Jade.
- No nie , nie myślisz ! Nie możesz teraz od tak odejść !
"Jade chce odejść ? Jedak ten dzień nie jest taki zły"
- A właśnie , że mogę ! I teraz właśnie to robię ! Masz moje wymówienie ! Żegnam !
Szybko odsunęłam się od drzwi , bo nie minęło 5 sekund , a z nich wyszła , a raczej wybiegła wściekła Jade. Za nią chciał iść Pablo jednak go zatrzymałam.
- Przepraszam Pablo , ale mam bardzo ważną sprawę.
- No dobrze... Jaką ? - zapytał , ale wiedziałam , że chciałby pobiec za Jade.
- Chodzi mi o to czy....czy mogłabym zwolnić się z dwóch pierwszych lekcji ? - zapytałam niepewnie.
- Ale dlaczego ? Coś się stało ?
- Nieee nic... Po prostu muszę załatwić jedną bardzo ważną sprawę...
Wziął głęboki oddech.
- No dobrze...
- Na prawdę ? Dziękuje ! Dziękuje ! Obiecuję , że za parę godzinek wrócę ! - powiedziałam i szybko wybiegłam ze studia.
Szybkim krokiem szłam w stronę szpitala. Wbiegłam na główny korytarz i podbiegłam do recepcji.
- Przepraszam. Gdzie leży Angeles Carrara ?
- W sali 15.
- Dziękuje ! - odpowiedziałam i szybko pobiegłam  we wskazane miejsce.
Kiedy byłam pod salą 15 zobaczyłam przez okienko , że doktorzy nerwowo kręcą się przy Angie. Trochę się przestraszyłam... Podeszłam do wychodzącej doktorki.
- Przepraszam. Co jest z Angeles Carrara ? - zapytałam.
- Panienka z rodziny ? - zapytała uśmiechając się.
- Tak.
- A więc Angie zasłabła... Jest teraz bardzo osłabiona i mogę z przykrością stwierdzić , że nawet nie może samodzielnie oddychać...
- Co ? - zapytałam , a w oczach stanęły mi łzy.
- No niestety... Ale nie martw się , wszystko będzie dobrze - powiedziała i przytuliła mnie.
- Dziękuje...
- Nie ma za co. Dobra ja muszę iść. Do zobaczenia Violu !
"Skąd ona zna moje imię ?" - pomyślałam i podeszłam do okienka.
Angie nadal była nieprzytomna. Patrzyłam się na nią jeszcze przez chwilę.
"Studio !" - przypomniałam sobie i szybko wybiegłam ze szpitala.
Na szczęście zdążyłam na czas.
#German#
Siedziałem w gabinecie przeglądając papiery. Wciąż nie mogłem się skupić przez te całe kłótnie. Na dodatek pokłóciłem się z Violą. "Był spokój to zawsze musi się coś dziać i wszystko popsuć. " - pomyślałem i poszedłem do kuchni nalać sobie wody. Wtedy do domu weszła Viola. Była czymś zmartwiona i na dodatek widać było , że płakała.
- Violu wszystko w porządku ? - zapytałem.
- Nie ! Nic nie jest w porządku ! Wszystko się psuje - powiedziała z łzami w oczach.
- Nie rozumiem...
- Angie...
- Violu jeżeli znowu zaczynasz ten sam temat to...
- Angie jest bardzo osłabiona i sama nie może oddychać ! - przerwała mi , popłakała się i pobiegła szybko na górę.
Stałem tam jak słup." Angie nie może sama oddychać ? Ale przecież nic złego jej się nie działo..." - pomyślałem i szybko wybiegłem z domu. Jednak w połowie drogi zatrzymałem się. "Nie mogę tam pobiec do niej... Przecież wyraźnie mi powiedziała żebym się o nią nie martwił. Tak , więc zrobię...Nie będe się o nią martwił...Przecież nic się nie dzieje...Po prostu jest osłabiona...Tak...To nic poważnego..." - chodziłem w kółko i wmawiałem sobie te głupoty. W końcu nie wytrzymałem i pobiegłem do szpitala. Od razu poszedłem w stronę sali Angie jednak jej tam nie było. W głowie stawały mi same czarne scenariusze. Jednak nie długo , bo podeszła do mnie doktorka.
- Pan nazywa się German Castillo ? - zapytała.
- Tak. Gdzie znajduje się pacjentka z tej sali ?
- Jest na badaniach.
- A co jest jej ?
- Ammm... Przykro mi , ale nie mogę Panu tego powiedzieć...
- Co ? Jak to ?
- Angie poprosiła mnie , abym nic Panu nie mówiła... Przepraszam. Do widzenia ! - powiedziała i odeszła.
Stałem tam jeszcze przez chwilę , gdy do szpitala wbiegł Pablo.
"No pięknie jeszcze jego tu brakowało" - pomyślałem.
- Cześć ! Co z Angie ? - podszedł do mnie i zapytał.
- Żebym ja to wiedział...
- To nie pytałeś się ?
- Pytałem ! Tylko , że Angie kazała doktorce nic mi nie mówić...
- Ahaa... - odpowiedział i poszedł do pielęgniarek.
Usiadłem na krześle i przyglądałem się jak Pablo rozmawia z pielęgniarkami. Po paru minutach wrócił i usiadł na krześle.
- No i ? - zapytałem.
- No i nie wiem...
- Co ? Przecież stałeś tam i gadałeś przez jakieś 20 minut i ty mówisz mi , że nie wiesz ?! - mówiłem , że aż musiałem wstać z siedzenia.
- German uspokój się...
- Nie ! Idę stąd , bo ja widzę do niczego nie jestem tu potrzebny ! - powiedziałem i wyszedłem ze szpitala.
Od razu udałem się do parku i usiadłem na ławce. Zachowanie Angie bardzo mi się nie podobało. Ona nawet w złym stanie za wszelką cenę chce się ode mnie oddalić. Nie rozumiem jej ...siebie też nie rozumiem... Nagle ktoś usiadł przy mnie.
- Cześć German !
- Cz-cześć Elizabeth... Co ty tu robisz ? - zapytałem.
Elizabeth to moja przyjaciółka...



 Nigdy nikomu o niej nie mówiłem , ponieważ nie chciałem...  Poznałem ją w liceum ...no i ta nasza przyjaźń się trzyma aż do teraz.. Zawsze kiedy miałem jakiś problem to właśnie do niej się zwracałem. Zawsze mi doradzała i pomagała.
- A spaceruję sobie...  No i zobaczyłam Ciebie , więc postanowiłam pogadać z Tobą. Widzę , że coś Cię gnębi ... Coś się stało ? - zapytała łapiąc mnie za dłoń.
Przeszły mnie ciarki. Nie wiem czy to dlatego , że była tak blisko mnie  , czy też dlatego , że złapała mnie swoją zimną jak lód dłonią.
- No tak jakby... - powiedziałem niepewnie i oddaliłem się trochę od niej.
- Opowiadaj.
- Ymmm... Wiesz... nie sądzę żeby ten temat Cię interesował...
- Dlaczego ?  Przecież nie chodzi Ci o Angie... - powiedziała , a ja popatrzyłem się na nią - Chodzi o Angie , prawda ?
- Noo...Tak jakby...
- German ! Przecież mówiłam Ci już , że przez nią będziesz cierpiał...
- No ale...
- Ale mówiłam ? Odpowiedz mi. Mówiłam ?
- No mówiłaś... - odpowiedziałem spuszczając głowę.
- Nie rozumiem Cię.. Tyle razy Cię skrzywdziła... Okłamywała... A ty nadal chcesz z nią być ?
- Nie ! To znaczy... Sam nie wiem... Ona już widocznie ze mną nie chce być...
- No to po co się tak zamartwiasz ? Przecież ona na pewno tak się tym nie przejmuje....
- No nie , bo jest w szpitalu... - odpowiedziałem , a Elizabeth automatycznie się uśmiechnęła.
- Ohh biedactwo... Co jej jest ? Stan ciężki ? Czy może już nie żyje ?
- Elizabeth !
- Przepraszam... Po po prostu nie mogę patrzeć na to jak przez nią cierpisz... Powiem tak. Skoro ona już z Tobą nie chce być to powinieneś się z tym pogodzić i nie zamartwiać . German ty masz jeszcze całe życie przed sobą !
Ciężko westchnąłem.
- Chyba masz rację... - odpowiedziałem spuszczając głowę.
- Nie chyba tylko na pewno ! - powiedziała uśmiechając się  - A , więc już się nie będzie tak zamartwiać ?
- No... chyba nie - odpowiedziałem uśmiechając się.
- No ! Dobra ja lecę ! - powiedziała , pocałowała mnie w policzek i poszła.
Niby Elizabeth to tylko moja przyjaciółka , ale ja wiedziałem , że coś do mnie czuje... Oczywiście się do tego nigdy nie przyznawała , ale nawet głupi by się zorientował. Po spotkaniu z Elizabeth wróciłem do domu. Postanowiłem sprawdzić co u Violetty. Ostrożnie zapukałem i wszedłem.
- Cześć Violu... Jak się czujesz ? - zapytałem niepewnie.
- Tato... Jak ja się mogę czuć ? Angie jest w szpitalu i na dodatek jej stan jest bardzo słaby... - mówiła płacząc.
- Violu... - powiedziałem i przytuliłem ją - Ja wiem... , że to dla Ciebie trudne...ale wszystko będzie dobrze... Zobaczysz...
- A ty i Angie będziecie razem ? - zapytała , a mnie aż zatkało.
Ciężko westchnąłem.
- Wiem , że prawie każdy tego chce , ale... my...to jest ona...sam zresztą nie wiem...my tego nie chcemy... - w końcu wydukałem i spuściłem głowę.
- Jak to nie chcecie ? Przecież się oboje kochacie !
- To prawda... Ale ... to było kiedyś...
- Kiedyś ? Proszę Cię tato... Może i jesteś mądry , ale teraz chyba raczej już kompletnie zgłupiałeś ...
- Violu , przepraszam Cię , ale muszę już iść...
- Tato ty uciekasz...
- Przed czym ?
- Przed uczuciami... Ale wiedz o tym , że Angie cały czas nie będzie na Ciebie czekała...
Nic nie odpowiedziałem tylko wyszedłem. Teraz to miałem mętlik w głowie... "Kocham Angie , ale ona mnie nie. Tak mi powiedziała... A teraz Violetta mówi do mnie tak , jakby Angie mnie okłamywała... Już nic nie rozumiem...". Poszedłem do gabinetu. Tam wlałem sobie dobrego czerwonego wina i wpatrywałem się w okno.
#Angie#
Z trudem otworzyłam oczy. Oślepiła mnie lampa , która stała nade mną. Trochę bolała mnie głowa. Nic nie pamiętałam... Nagle do sali weszła Juliet.
- Angie ! Jak to dobrze , że się wybudziłaś... - powiedziała sprawdzając urządzenia , do których byłam podpięta.
- A co się w ogóle stało ?
- Zemdlałaś... A wiesz czemu ? - zapytała patrząc na mnie.
- Czemu ?
- Bo się denerwowałaś. A mówiłam , że jest Ci zabronione !
- Ale ja się nie denerwowałam - zaprzeczyłam.
- Ale się martwiłaś , a to wystarczy. Ja rozumiem , że masz o co się martwić , ale w tym stanie nie powinnaś tego robić.
- Kiedy ja nie mogę !
- Wiem to... Posłuchaj... Spróbuj chociaż dzisiaj się już nie martwić... Jeżeli wytrzymasz , jest prawdopodobieństwo , że za 2 dni wyjdziesz - powiedziała i się uśmiechnęła.
- No postaram się...
- No... A no tak ! Masz gościa... - powiedziała i wyszła.
Po paru sekundach przyszedł Pablo.
- Pablo ! - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć Angie ! - powiedział i mnie przytulił - Jak się czujesz ?
- Nie zbyt dobrze , ale jutro będzie lepiej.
- No to dobrze.
- A co tam u Ciebie ?
- A wiesz nawet dobrze.
- A w studiu jak tam ?
- Noo teeż...
- Pablo ? Coś mi się nie wydaje... Mów prawdę.
Ciężko westchnął.
- Jade odeszła...
- Od Ciebie ?!
- Nieee... Od studia...
- Uuuu... Przykro mi...
- No , a najgorsze jest to , że nie mam nikogo na zastępstwo...
- To może ja wrócę ? - zaproponowałam z iskierkami w oczach.
- To dobry pomysł , ale...
- Ale ?
- Angie przecież ty jesteś w szpitalu.
- No , ale za 2 dni może wyjdę...
- Może... Po za tym potrzebuję kogoś już teraz.
- Pablo , a nie możesz powiedzieć Antoniowi , żeby poczekał te 2 dni ?
- No nie wiem...
- Paaaabloo , proooszę...
- No... doobraa.
- Jest ! - powiedziałam i chciałam go przytulić , ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie , że jestem podpięta do elektrycznych urządzeń.
- To może ja Cię przytulę - powiedział i się uśmiechnął.
- Tak to dobry pomysł - odpowiedziałam , a Pablo od razu mnie przytulił.
- No , a teraz opowiadaj jak tam idzie Ci z Jade.
- Wiesz bardzo chętnie tylko muszę już iść. Przepraszam ...
- No dobrze...
- To do zobaczenia ! - powiedział , pocałował w policzek i wyszedł.
Zrobiło mi się trochę smutno , że wyszedł. "Prawie nikt mnie tu nie odwiedza... " Sprawdziłam komórkę. Na tapecie nadal miałam mnie i Germana... Teraz to już całkowicie posmutniałam. Może on tak na prawdę mnie nie kochał ? Może tylko chciał się mną pobawić... Sama nie wiem... Nagle do mojej sali weszła Juliet.
- Hej. Co jest ? - zapytała siadając przy mnie.
- A czemu nie jesteś ubrana w swoje szpitalne ciuchy ?
- Bo skończyłam na dzisiaj pracę , więc postanowiłam wpaść do Ciebie.
- Aha... Chociaż tyle...
- Oj no nie smuć się. Co jest ?
- To , że mam już dosyć tego szpitala - powiedziałam , a Juliet się na mnie popatrzyła - Bez urazy... Chodzi mi o to , że nic tu się nie dzieje.
- Hehe. Czyli wolisz jak ktoś umiera i my wtedy musimy szybko reagować ? - zapytała z uśmiechem.
- Nieee... No coś ty... W ogóle nikt mnie nie odwiedza...
- A mówiąc "nikt" masz na myśli Germana ?
- Cooo? Nieeee... No coś tyyy... - powiedziałam unikając jej wzroku.
- Wiesz co sama już Cię nie rozumiem. Sama mi powiedziałaś żebym mu nic o twoim stanie zdrowia nie mówiła oraz , abym go nie wpuszczała , a ...
- Był tu ? - przerwałam jej i aż usiadłam z wrażenia.
- Taak... był. Leż bo znowu zasłabniesz...
- No dobra - powiedziałam i położyłam się - Czyli był tu ? - zapytałam znowu z niedowierzaniem.
- No taak...
- To dlaczego go nie wpuściłaś ?  - zapytałam , Juliet aż się załamała.
- Kobieto zdecyduj się .
- Nie no żartuje.
- Heheh. Dobra ja się zbieram . Do zobaczenia !
- Pa ! - powiedziałam i Juliet wyszła.
Rozmowa z Juliet dobrze mi zrobiła. Wzięłam telefon i zaczęłam wybierać numer do Germana. "Muszę z nim porozmawiać raz a dobrze !" - pomyślałam i zadzwoniłam.
Pierwszy sygnał...Drugi sygnał...
- Angie ? Czego chciałaś ? - zapytał oschle , a mnie "zatkało". Nie mogłam wydobyć z siebie żadnego słowa , więc szybko się rozłączyłam.
"Ale ja jestem idiotką ! " - pomyślałam i położyłam się po czym usnęłam.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
 Heeejjj !! Przepraszam , że tak późno , ale nie miałam za bardzo czasu :/
A taki tam bezsensowny akcencik na koniec xD xD Tiaaa... Rozdział bezsensu >.< Nasza Violcia buntująca się i German , który znowu zaczyna stroić fochy xd xD
JA CHCĘ  JUŻ 3 SEZON !!! A tak w ogóle będzie w końcu Germangie w Violettcie 3 ? Bo sama już ogłupiałam z tym wszystkim xD
 Miłego czytania ;]
Zapraszam do komentowania ^_^

7 komentarzy:

  1. Świetny!! Tylko Ty mi tu nie wyskakuj z żadną Elizabeth! Heh Czekam na nexta i licze na Germangie (w końcu) ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujee :3 No może się w końcu doczekasz ;] :P

      Usuń
  2. TYLE EMOCJI! TYLE EMOCJI! XD Ten cały Gustiv mnie wpienia... zreszta Elizabeth czy jak jej tam.. TEŻ! :D Zarywam nocki, ale co tam... :p Dwie to nie aż tak źle jak na mnie, phhhi... ! Warto było ! XD Wgl. genialny blog, tak mnie wciągnęłoooo! A Germangie w V3 to na bank!! Z tego co wiem Parotta twittną o parach, a raczej odpowiedział fance...- co pewnie wiesz! Tak wiec dawaj mi tu next i zeswataj wreszcie Germangie na więcej niż 2 dni! Hahaha :D Narka! ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhehe :D No właśnie widziałam te jego wpisy i niby jest szansa , ale z nimi to nic nie wiadomo xD :/
      Dziękuje :3

      Usuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń