środa, 13 sierpnia 2014

Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...

Obudził mnie hałas w kuchni. To była Violetta , która czegoś szukała. Kiedy wstałam wszystko mnie bolało.
- O Angie , przepraszam nie chciałam cię obudzić.
- Nie no i tak miałam już wstawać - powiedziałam ziewając.
- A tak w ogóle , czego spałaś na podłodze w kuchni ?
-Ymmm...No... No bo ... - zaczęłam się jąkać.
- Dobra Angie powiesz mi potem , ja musze iść do studia bo się spóźnię...
- A śniadanie jadłaś ?
- Taak...
- To może cię odprowadzę.
- Nie lepiej nie... Idź Angie lepiej się odśwież. Na razie !
Wyszła. Co to miało oznaczać " idź się lepiej odśwież"? W tym momencie wzięłam do ręki dużą łyżke i gdy zobaczyłam swoje odbicie aż rzuciłam ją na podłogę. "O boże jak ja wyglądam ?!" Miałam włosy poczochrane , wczorajszy makijaż rozmył się po tym jak płakałam , bluzka i spódnica poplamione tym makijażem... Viola musiała pomyśleć o mnie , że jestem jakimś straszydłem. Po tych rozmyśleniach szybko pobiegłam do łazienki umyć się , potem do pokoju ubrać. Kiedy szukałam ubrań w szafie, zobaczyłam koszulę... Koszulę Germana... Odeszłam od szafy i wzięłam ją do ręki. Ciężko westchnęłam. " German, dlaczego teraz nie możesz tu być...Tak bardzo cię potrzebuje...Bardzo..." Pomyślałam i znowu zaczęłam płakać. To było straszne. Niewinny człowiek...człowiek , którego kochałam i którego nadal kocham , został postrzelony przez jakiegoś bandytę... O by ten człowiek siedział w więzieniu do końca swego życia ! Zasługuje na to ! Znowu podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarną bluzkę i postrzępione czarne legginsy. Włosy rozpuściłam (nawet dobrze nie rozczesałam) i zrobiłam sobie znowu mocny makijaż. Zasłoniłam rolety tak , że było ciemno jakby była noc , podeszłam do wieży , włączyłam "Make Me Wanna Die" i usiadłam na łóżku. Czyżby to była  moja "żałoba" ? Możliwe... Byłam bardzo smutna... Nie rozumiałam tego wszystkiego... Ten cały świat ma w sobie tyle nienawiści.... To straszne ! Takie sytuacje nie powinny w ogóle nastąpić. Kiedy skończyłam rozmyślać , wzięłam telefon i zadzwoniłam do Ramalla.
- Halo ? Ymm... Dzień dobry Ramallo , dzwonie aby zapytać co z Germanem ?
- Witaj Angie. Z Germanem ... - ciężko westchnął - Z Germanem nie jest najlepiej...
- Co ?! Ale jak to ?! Przecież mówiłeś , że będzie wszystko dobrze !
- Tak , ale wcześniej nie wiedziałem , że German nie chce się wybudzić z śpiączki... Jeżeli się nie obudzi w najbliższym czasie to...
- To ?!
- To... Nie ... Nie mogę tego powiedzieć... - załamał mu się głos.
- Ramallo ?
- To... Umrze...
Kiedy to powiedział wypuściłam telefon z ręki. Słyszałam jak Ramallo krzyczy " Angie ! Angie ! Słyszysz mnie ? Wszystko w porządku ?!" , ale nie zwracałam na to uwagi. Siedziałam bez ruchu , a w głowie miałam tylko te słowa " To German może umrzeć" .
"Nie! Nie ! Nie ! To nie prawda ! Nie ! On nie może umrzeć ! Nieee!! za bardzo go kocham ! Za bardzo mi na nim zależy , żeby teraz miał umrzeć ! " Zaprzeczałam  w głowie i rzuciłam się na łóżko płacząc. Płakałam i płakałam. Nie mogłam przestać. Nagle wstałam , poszłam jako tako się ogarnąć i wyszłam z domu. Jeszcze przed wyjściem napisałam Violi karteczkę. Poszłam do najbliższego lotniska i miałam lecieć... Tylko gdzie? Wzięłam telefon i nerwowo zaczęłam wybierać numer do Ramalla.
- Angie ? Co się wcześniej stało ? Dlaczego panienka nie odpowiadała? - pytał , ale ja zignorowałam jego pytania.
- Ramallo gdzie jesteście ? - zapytałam stanowczo.
- Nie mogę powiedzieć.
- Ramallo ! - wkurzyłam się.
- No dobrze... Jesteśmy w Barcelonie...
Nawet nic nie odpowiedziałam tylko się rozłączyłam. Poszłam na lotnisko i odleciałam...
#Violetta#
Stałam przed drzwiami i zobaczyłam kartkę. Była od Angie.

Violu... To co teraz napisze pewnie będzie dla Ciebie

szokiem , ale nie martw się. A więc nie ma mnie w

domu , ponieważ poszłam na lotnisko.

Lotnisko ?! Po co ona poszła na lotnisko ?! Chce się wyprowadzić czy co ?!

Spokojnie nie chcę się wyprowadzać. Lecę do

Barcelony... Do Twojego taty , do szpitala...

Tak ... Niestety do szpitala... Miałam Ci tego nie mówić,

ale musiałam... Twój tata został  postrzelony...

Ramallo mówił , że German nie chce się wybudzić z

śpiączki , co może spowodować jego... Jego...śmierć...

Nie martw się wszystko będzie dobrze...

Całuję Angie :)

Weszłam do domu i padłam na kanapę. Tata jest w szpitalu ?! Postrzelony ?! To nie możliwe ! Złapałam się za głowę. "A wszystko zapowiadało się tak dobrze" Pomyślałam. Postanowiłam , że zadzwonię do Angie , jednak nie odbierała. Zamknęłam dom i poszłam do pokoju.
#Angie#
Byłam już na miejscu. Dobrze , że te samoloty teraz tak szybko latają. Viola parę razy próbowała się do mnie dodzwonić , jednak nie chciałam z nią rozmawiać. Zadzwoniłam do Ramalla.
- Halo ? Ramallo ? W którym jesteście szpitalu ?
- Sam nie wiem... On chyba jest blisko głównego lotniska... A po co panienka chce to wiedzieć ?
- Po nic... Dziekuję Ramallo. Na razie.
Rozłączyłam się. Szybkim krokiem poszłam do szpitala.
- Dzień dobry. Gdzie leży German Castillo ?
- Hmmm... Moment... - powiedziała i wystukała coś na klawiaturze - Ah tak... Mąż leży w sali 69  xd xD hahaha xD Przypadek ? Nie sądze xd xD
Nawet nie zwróciłam uwagi na to , że pomyślała , że jesteśmy małżeństwem. Szybko pobiegłam do windy. Nie chciała się otworzyć , więc szybko pobiegłam schodami. 69 sala jest na 35 piętrze. Dobrze , że moja kondycja nie jest aż taka zła . Wbiegłam na korytarz torchę zdyszana , ale szybkim krokiem szłam i szukałam sali 69.
"66 , 67, 68 , a gdzie do jasnej cholery jest 69 ?!" Nerwowym krokiem chodziłam i szukałam tej sali. Nigdzie jej nie było. Nagle na kogoś wpadłam.
- Ramallo ? Ramallo ! Jak dobrze cię widzieć ! - powiedziałam i się przytuliłam.
- Angie ? Co panienka tu robi ?! Przecież mówiłem żebyście zostały . Gdzie Violetta ?
- Viola została w domu...
- Jak to w domu ? Sama ?!
- No tak. Ale spokojnie napisałam jej karteczkę i wszystko już wie... Ramallo gdzie German ?!
- Jest w sali.
- A gdzie ta cholerna sala ?!!
- Spokojnie... Zaprowadzę...
Szybko poszłam za Ramallem. Okazało się , że sala 69 była przy windzie. " Co ja ślepa byłam czy co ?!"
- Muszę tam wejść - już miałam wchodzić , lecz Ramallo złapał mnie za ramię.
- Angie nie ! Nie można...
- Jak to nie można ?! Ja muszę , rozumiesz Ramallo ! Wchodzę i koniec kropka !
Wyrwałam się i weszłam do sali. Leżał tam... był podpięty do masy różnych urządzeń... Podeszłam do niego ,a w oczach stanęły mi łzy... Usiadłam na krzesełku i złapałam go za ręke.
- German ? Ja wiem , że tego nie słyszysz... ale...ale i tak ci to powiem...-westchnęłam i ciągnęłam dalej - Kiedy pierwszy raz Cię ujrzałam nigdy bym nie pomyślała , że kiedyś się tak zakocham. Jednak nie minęło parę dni i zaczęłam coś czuć do ciebie... Coś czego jeszcze nigdy nie czułam... Zakochałam się w Tobie... ale...bałam się... Ponieważ nie wiedziałeś, że jestem ciotką Violetty. Po jakimś czasie relacje między nami się opanowały , ale ja i tak coś do ciebie czułam , lecz nie miałam odwagi tego przyznać... Wtedy zjawiła się kobieta , która mi Ciebie zabrała... Cierpiałam... Bardzo cierpiałam... Ale zrozumiałam , że tak widocznie miało być. Nadszedł czas mojego wyjazdu do Francji... Wtedy uczucie , które do ciebie czułam ,trochę wygasło... We Francji ciągle o tobie myślałam... Gdy wróciłam i ujrzałam Cię , aż chciało się żyć. Czułam , że na nowo się zakochuje... - zaczęłam łkać- Moim marzeniem jest być z tobą na zawsze... I teraz... kiedy ...kiedy jesteśmy razem....dzieje się coś takiego... Nie możesz mnie upuścić , jasne ? Ty ...ty przeżyjesz , rozumiesz? Jeszcze będziemy razem chodzić na spacery , całować się... I wszystko robić razem... Tylko proszę cię... Błagam ... nie opuszczaj mnie...błagam... - położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam płakać.
Nagle ... Ręke , którą trzymałam ręke Germana, ktoś mocno zacisnął... Gwałtownie się oderwałam od Germana i spojrzałam na niego zapłakanymi oczami. Otworzył lekko oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Ge-German ? Ty...ty żyjesz ! O jeju German ! - krzyknęłam i przytuliłam go najmocniej jak tylko mogłam. Po chwili się oderwałam - Muszę powiedzieć to lekarzom ! Zaczekaj chwilkę... - powiedziałam i już byłam przy drzwiach , ale się cofnęłam , podeszłam do Germana i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
Jego usta były zimne , lecz po chwili stały się gorące. Oddawał pocałunki bardzo delikatnie. Kiedy się oderwałam uśmiechnęłam się do niego.
- Stęskniłam się . Baardzoo... - powiedziałam.
- Ja też - odpowiedział.
- Dobrze ja idę do tych lekarzy , bo nawet nie wiedzą , że ktoś cię odwiedza - powiedziałam lekko śmiejąc się i wyszłam.
Podbiegłam do jakichś lekarzy i zaczęłam szybko mówić , że pacjent z sali 69 się wybudził ze śpiączki. Lekarze szybko pobiegli do sali , ale mi nie pozwolili wejść.
- Angie , jak panienka to zrobiła ? - zapytał Ramallo wraz z Olgą.
- Nie wiem... Po prostu weszłam ... I zaczęłam do niego mówić ... - mówiłam patrząc na Germana , który patrzył  się na mnie.
- Bardzo dobrze , że Angie przyjechałaś tu. A nie mówiłam Ramallo , że to dobry pomysł ? - mówiła Olga do Ramalla.
- No każdy może się pomylić...- odpowiedział.
- Taaaa... Tylko nawet nie chciałeś mnie wysłuchać !
- Dobrze Olgo spokojnie... Mam pomysł... - powiedziałam z błyskiem w oku.
- Tak ? - zapytał Ramallo.
- Jesteście tu od samego początku i na pewno jesteście zmęczeni , więc jedźcie do domu , a ja zostanę tu z Germanem.
- No , a potem jak wrócicie ? Przecież German od razu nie będzie mógł lecieć samolotem - zapytał.
- Wynajmiemy pokój w hotelu i  na jakiś czas tu zostaniemy , dobrze ?
Olga i Ramallo popatrzyli się na siebie i uśmiechnęli.
- Zgoda ! - powiedzieli razem.
Ramallo dał mi pieniądze na wynajem pokoju , a potem się pożegnaliśmy. Kiedy już odjechali wróciłam do szpitala i usiadłam na krześle.
#German#
Właśnie przed chwilą się przebudziłem . Lekarze jeszcze chwile coś sprawdzali przy mnie i wyszli. Widziałem przez okno , że Angie pytała się o to czy może wejść , ale widać było , że jej nie pozwolili. Pomachała mi i posłała całusa. Ona jest niesamowita ! Dzięki niej się przebudziłem i te bardzo miłe i piękne słowa , które mówiła do mnie , a potem pocałunek. Jakbym mógł wstałbym , podszedłbym do niej , a potem obrócił i pocałował. No , ale niestety nie mogę. Czuje , że jestem bardzo osłabiony. No nie dziwne , zostałem w końcu postrzelony. Jak ludzie mogą tak napadać i strzelać nie wiadomo gdzie. Beznadzieja ! Ale cóż... Jeszcze przez chwilę tak rozmyślałem i usnąłem.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Lalalalala xd xD xD Nasza Angie na pielęgniarkę powinna iść xd xD
Hahahahah xD xd Tiaaa... Dzisiaj rozdział dość wcześnie , bo nie wiem czy później wejdę :/ Miłego czytania ;]
Zapraszam do komentowania ;]

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Cudo :** takie wzruszające, sie popłakalam jak Angie do niego mówiła xDD DAWAJ NEXTA <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Właśnie o to mi chodziło :P
      Dziękuje :3 Rozdział już dzisiaj będzie ;]

      Usuń