sobota, 23 sierpnia 2014

Zły wybór...

  Obudziłam się z lekkim bólem głowy. No nie dziwie się jak wczoraj wypiliśmy całą butelkę szampana. Sprawdziłam , która godzina : była 8:39. Chciałam , a raczej musiałam iść do łazienki , ale nie wiedziałam gdzie ona się znajduje. German jeszcze spał , a nie miałam serca go budzić. Postanowiłam , że sama poszukam toalety. Wyszłam z sypialni i skierowałam się wzdłuż korytarza. Zauważyłam drzwi. Niepewnie otworzyłam je i ... znalazłam łazienkę. Szybko zamknęłam je i zaczęłam moją poranną rutynę. Nie miałam przy sobie moich ciuchów , a ściągnęłam już pidżamę , więc poszłam do sypialni owinięta w ręcznik. Kiedy weszłam do sypialni przypomniałam sobie , że moje ciuchy zostały w szatni. Poszłam , więc do szatni. Ostrożnie zeszłam po schodach i kiedy otwierałam drzwi , walnęłam kogoś w głowę. Był to mężczyzna. Miał blond włosy i był dobrze zbudowany. Przerażona pochyliłam się  nad nim , aby sprawdzić puls. Gdy byłam twarzą blisko jego twarzy , ten zaczął się do mnie zbliżać z zamiarem pocałowania mnie. Szybko odskoczyłam od niego i nerwowo wstałam.
- Przepraszam cię... - powiedział wstając z podłogi - Nazywam się Gustiv.
W tym momencie zatkało mnie. To był ten Gustiv ? Gustiv , z którym chciałam sobie ułożyć życie , ale nie potrafiłam ?! Nie ! To na pewno nie on ! Poznałabym go ...
- A-Angeles... - powiedziałam , uważnie przyglądając się mężczyźnie.
- Angie ? - zapytał z francuskim akcentem - Angie to na prawdę ty ?
- Gustiv ?
- Angie ! - powiedział , a ja go przytuliłam.
- Gustiv ! Jak miło Cię znów wiedzieć. Co ty tu robisz ? - zapytałam.
- A wiesz... Tak się składa , że jestem właścicielem tego domku.
- Aha - powiedziałam trochę zmieszana.
"Jest właścicielem , a my u niego śpimy ?! O co tu chodzi ?!"
- To jest tak jakby mały hotel.
- Aaaaa... - "I wszystko jasne"
- Yhym. A ty co tu robisz ?
- Ja ? Ymmm... - " I co mu powiedzieć? Gustiv jestem tu z moim chłopakiem przez , którego zerwałam z tobą ?! Nie wiem czy to dobry pomysł..."
- Halo Angie ? Odpowiesz ?
- Ymmm... Jestem tu...Znaczy... Zatrzymałam się tu na jedną noc ...Bo... jestem na urlopie ?
- Ahaa... Stęskniłem się za tobą -Nic nie odpowiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
Nagle przypomniało mi się , że jestem w samym ręczniku.
- Ymmm... Zaraz przyjdę... Muszę... Coś zrobić ?... - powiedziałam lekko zarumieniona i speszona.
- Dobrze - odpowiedział.
Widocznie się zorientował , bo zaczął się tajemniczo uśmiechać.
Szybko weszłam do szatni , przebrałam się i wyszłam.
- Angie... - powiedział i złapał mnie za ręce - Posłuchaj... Ja wiem , że ze mną zerwałaś bo musiałaś wyjechać... Ale... Ale teraz kiedy jesteśmy tu oboje ... Możemy do siebie wrócić... Ja nadal cię kocham...
- Gustiv , ja wiem , że nadal coś do mnie czujesz...- zaczęłam i odsunęłam się od niego - Ale ja jestem tu tylko na urlopie... Jutro już wyjeżdżam i wracam do Buenos Aires...
- To pojadę z tobą. Odkąd wyjechałaś nie mogłem się w ogóle skupić i...wywalili mnie...
- Co?
- No tak... Postanowiłem , że pojadę sobie na urlop...  Więc mogę teraz wyjechać z tobą i możemy znowu być razem...
- Ale Gustiv...
- Angie , to dla nas szansa. Pamiętasz jak razem spędzaliśmy czas... Jak się wygłupialiśmy... Jak śpiewaliśmy razem tańcząc ? Jak całowaliśmy się na wieży Eiffla ? Jak...
- Gustiv dość ! - przerwałam mu.
- Ja po prostu chcę, abyśmy byli znowu razem. Kocham cię i nigdy nie przestałem cię kochać... - powiedział i ujął moją twarz w jego dłonie.
Już miał mnie pocałować gdy nagle...
- "Kocham cię i nigdy nie przestałem cię kochać" ?! Co to ma znaczyć ?!
Na schodach stał zdenerwowany German. Na jego widok odsunęłam się od Gustiva.
- German to nie tak...
- Nie tak ?! A jak Angeles ?! Dla mnie jest wszystko jasne... - powiedział i szybkim krokiem poszedł na górę.
Chciałam za nim pobiec , lecz Gustiv mnie zatrzymał.
- Kto to był ? - zapytał patrząc mi w oczy , które były pełne łez.
- Gustiv to...To mój chłopak... - powiedziałam spuszczając głowę.
- Jak to chłopak ?! Dla niego zerwałaś ze mną ?!
- Gustiv , ale ja ci już o nim wspominałam i dobrze wiesz co dla mnie znaczył i nadal znaczy...
- Ale to nie powód żeby mnie okłamywać...
- Gustiv ja...ja przepraszam...
- Ciii - powiedział i zasłonił mi palcem usta - Nic już nie mów... Najwyraźniej nie jest ciebie wart ...
Powiedział i pocałował mnie... Nie chciałam tego , więc szybko się odsunęłam.
- Angie ? - zapytał.
- Gustiv ja... ja nie mogę... - powiedziałam i wybiegłam z tego pomieszczenia.
Chciałam znaleźć Germana , ale nie wiedziałam gdzie on może być. W oczach miałam łzy.
" Co ja narobiłam ?!" - pomyślałam i wybiegłam z domku.
Stanęłam koło drzwi i zaczęłam się rozglądać. Na plaży widziałam czyjąś sylwetkę , która szła w stronę wyjścia. Szybko pobiegłam w stronę mężczyzny. Kiedy schodziłam szybko ze schodów , noga przekręciła mi się. Syknęłam z bólu i starłam się iść dalej jednak ból był większy i w końcu upadłam na piasek. Wdziałam jak mężczyzna stoi przy bramie i odwraca się w moją stronę. Chwilę postał i wyszedł. Zaczęłam płakać.
Nie dość , że straciłam osobę , którą kocham to jeszcze chyba nogę skręciłam.
"Fantastycznie ! - pomyślałam i nadal płakałam.
- Angie ? Angie co się stało ? - podbiegł do mnie Gustiv kucając koło mnie.
- Nic... - skłamałam.
- Jak to nic ? Widziałem jak zrobiłaś sobie coś w nogę. Pokaż. - powiedział i zaczął dotykać mojej kostki.
Syknęłam z bólu.
- Musimy iść z tym do lekarza.
- Nie Gustiv ! Nic mi się nie stało.
- Angie ! Musimy.
- Nie ! Przecież mogę chodzić - powiedziałam i wstałam.
Kiedy jednak chciałam zrobić krok , zachwiałam się i już miałam upaść , gdy nagle znalazłam się w objęciach Gustiva. Patrzyłam w jego niebieskie oczy , które były jak kolor nieba.
- Widzisz musimy iść. Choć zaniosę Cię.
- Nie ! Gustiv sama dam radę... - powiedziałam , jednak ten nie posłuchał i wziął mnie na ręce. Na początku się wyrywałam jednak po paru minutach dałam sobie spokój. Gustiv zaniósł mnie do samochodu i pojechaliśmy do lekarza. Lekarz powiedział , że to lekkie zwichnięcie , ale nie mogę na razie chodzić.
- Niech mąż pani pomoże... - powiedział lekarz kiedy miałam wstawać.
- To nie mąż - szybko odpowiedziałam i sama wyszłam z sali.
Na krześle siedział Gustiv , który na mój widok od razu wstał.
- Angie i jak ? Co ci jest ? - zapytał troskliwie.
- No , zwykłe zwichnięcie , ale nie mogę chodzić przez jakiś czas...
- Aha... Choć pomogę Ci - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Gustiv na prawdę nie musisz...
- Ale ja chcę... - powiedział patrząc w moje oczy i zaniósł do samochodu.
Pod czas jazdy myślałam o Germanie.
"Muszę z nim porozmawiać" - pomyślałam.
- Ymmm... Gustiv możesz mnie zawieść w pewne miejsce ? - niepewnie zapytałam.
- Oczywiście ! Powiedz tylko gdzie.
- Do... Do tego hotelu na przeciwko plaży...
- No dobrze , ale po co ?
- Ammm... Yyyy... Muszę ... Z kimś porozmawiać...
Gustiv nic nie odpowiedział , ale widziałam jego niezadowolenie na twarzy. Po paru minutach byliśmy już pod hotelem.
- Angie pomogę Ci - powiedział z zamiarem wyjścia z auta.
- Nie , Gustiv nie !
- No , ale...
- Gustiv...
- No dobrze... - nie chętnie powiedział i pocałował mnie w policzek.
Szybko wyszłam z auta i powoli szłam do pokoju. Kiedy już byłam nikogo nie było. Poszłam do łazienki...nikogo. Weszłam na taras... Też nikogo nie było. Nagle zauważyłam na łóżku karteczkę.

Droga Angeles.

Jestem zszokowany tym co widziałem...

Szczerze to nawet się tego nie

spodziewałem po Tobie...

Ale cóż widocznie tak musiało się stać...

Na prawdę mnie to zabolało i teraz wiem...

Jak ty się czułaś...

Myślę , że powinniśmy ze sobą...

Hmmm... "Zerwać"

Tak będzie najlepiej dla Ciebie...

Pamiętaj , że ja nadal kocham Cię i będe kochał.

Życzę Ci szczęścia z ... Gustivem...

Całuję German.

Ps. Ja już wyjechałem... Przepraszam za to , ale musiałem... Na stoliku są dla Ciebie pieniądze dzięki , którym będziesz mogła wrócić lub...lub zostać...

Poczułam jak łzy zaczynają mi kapać. Czyli to już koniec ?! Usiadłam zrezygnowana na łóżku i zaczęłam płakać. Wiedziałam , że to moja wina. Gdyby nie Gustiv nic by się nie stało ! Nagle ktoś wszedł do pokoju. Był to Gustiv.
- Angie ? Co się stało ? - zapytał troskliwie siadając koło mnie.
Wtedy automatycznie zaczęłam jeszcze bardziej płakać i szlochać. Gustiv bardzo mocno mnie przytulił i zobaczył karteczkę , która już leżała na podłodze. Podniósł ją , ale nadal mnie tulił. Po przeczytaniu wziął głęboki oddech i popatrzył na mnie.
- Jak się czujesz ?
- Jak się czuje ? Guistiv , jak mogę się czuć kiedy osoba , którą kocham wyjechała i zostawiła mnie samą ? - powiedziałam płacząc.
-Ciiii... Już dobrze... - mówił i głaskał mnie po włosach.
Trochę mnie to uspokoiło , ale tylko trochę.
- To ja lepiej zostanę tu z tobą , dobrze ?
- Nie , Gustiv... Przecież poradzę sobie...
- Bez dyskusji ! Jadę po moje rzeczy. Zaraz przyjdę - powiedział ,pocałował mnie w czoło i wyszedł.
"Co ja robię ?! Przecież to Germana kocham i zawsze będe kochać ! Nie mogę tak żyć... Muszę do niego zadzwonić..."
Tak jak pomyślałam tak też zrobiłam. Kiedy wybierałam numer do Germana serce zaczęło walić jakby miało wystrzelić. W końcu pierwszy sygnał...Drugi sygnał...Trzeci sygnał...
- Angie co chciałaś ? - zapytał oschle.
- Germanie ja ...ja chciałam z tobą porozmawiać... - powiedziałam powstrzymując łzy.
- Ale o czym chciałaś rozmawiać ... Ja już wszystko wiem i ...
- Nie ! Ty nic nie wiesz ! Nawet nic nie zauważyłeś ,a już robisz wielkie "halo" ! - przerwałam mu.
- A odpowiedz co by się stało gdybym nie przerwał wam ? - nic nie odpowiedziałam...Miał rację... Gdyby nie wszedł Gustiv by mnie pocałował... - Widzisz Angie... Nadal go kochasz... Ja...ja to rozumiem... Skoro jesteś z nim szczęśliwa to...
- German ! Nie mów tak !
- A jak Angie ? Ty wiesz co do Ciebie czuje...i nadal będe to czuł... Nic się praktycznie nie zmieni... No oprócz tego , że ty będziesz z Gustivem , a ja ?...O mnie się nie martw... poradzę sobie...jakoś... A tak zmieniając temat Viola się pyta kiedy wracasz...albo czy w ogóle wracasz...
- Wracam ! Jutro będe już w Buenos Aires ! - powiedziałam cicho łkając.
- Ale Angie wiesz , że nie musisz... Ja muszę już kończyć... Życzę szczęścia...
- German !
Rozłączył się. Byłam wściekła ! Na niego , bo nie dał mi się nawet wytłumaczyć ! Na siebie , bo nie potrafiłam zapanować nad sytuacją pomiędzy mną , a Gustivem... Byłam beznadziejna ! Na dodatek zwichnęłam kostkę i nic praktycznie nie mogę robić... Jestem najgorszą sierotą na całym świecie ! Kiedy tak się obwiniałam do pokoju wszedł Gustiv z wielkim bukietem róż.
- Proszę - powiedział i wręczył mi kwiaty.
Przypomniało mi się jak to German dał mi podobny bukiet... Wtedy po policzku spłynęło mi kilka łez.
- Gustiv nie musiałeś... - powiedziałam szybko ocierając łzy.
- Angie... Kocham Cię i chce Ci to udowodnić... Czy zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał , a mnie zatkało.
To było absurdalne ! Nie chcę z nim być ... Chcę być z Germanem... To jego kocham najbardziej , a nie chcę zranić Gustiva po raz drugi... Niepewnie odłożyłam bukiet i zaczęłam...
- Gustiv... Wiesz dobrze , że nie mogę z tobą być... Nie chcę... - powiedziałam spuszczając głowę.
- Ale dlaczego ?! To przez tego dupka co Cię zranił ?! Dla niego chcesz sobie popsuć życie ?! Co ?! Na prawdę tego chcesz !? - mówił , a jego ton robił się coraz groźniejszy - Posłuchaj Angie ! To ja Ciebie kocham i wiem , że ty mnie też ! Nie zaprzeczaj tego tylko z powodu jakiegoś debila co ...
- Dość ! - przerwałam mu z łzami kapiącymi na policzki i szybko wyszłam z pokoju.
Mimo bólu , który stawał się coraz silniejszy  , szłam bardzo szybko. Nie chciałam , aby Gustiv mnie dogonił. Wyszłam z hotelu i sama nawet nie wiem czemu , ale poszłam w stronę ławki gdzie wszystko się zaczęło z Germanem.
Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. Wspomnienia z ostatniego czasu , uderzyły we mnie niczym fala tsunami. Nie wierzyłam , że to już koniec. Wmawiałam sobie , że to tylko zły sen , z którego nie mogę się wybudzić. Jednak tak nie było. Po paru minutach zorientowałam się , że nadal noszę naszyjnik od Germana. Ciągle świecił... Przez chwilę się w niego wpatrywałam i wyrzuciłam go do jeziora. Nie udało mi się przez to uspokoić , ale zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Nagle ktoś usiadł koło mnie. Była to ta starsza pani.
- Powiedz dlaczego wyrzuciłaś amulet ? - zapytała wyciągając go z kieszeni.
- Bo nie chcę mieć już nic wspólnego z tym mężczyzną ! - odpowiedziałam nadal szlochając.
- To co mówisz to nie prawda... Ty go kochasz ... i to bardzo...
- Nie prawda ! Po za tym skąd Pani może to wiedzieć ...
- A stąd , że widać to po Tobie... lub dzięki temu amuletowi...
- Jak to dzięki niemu ? - zapytałam próbując się uspokoić.
- A no tak... Bo to nie jest zwykły łańcuszek...
- Co Pani mówi ?
- To amulet miłości...
- Co to znaczy ? - zapytałam już spokojnym głosem.
- A to , że zakłada się go osobie , którą kochasz. Jeżeli amulet zaczyna świecić to znaczy , że osoba Cię kocha i chce z tobą być na całe życie...
- C-co ? - zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak. Wy nawet nie musicie mieć żadnych amuletów... bo nadal się kochacie i chcecie ze sobą być...
- Nie sądzę...
- Ale ja tak sądze... Posłuchaj Angeles...Jesteś inteligentna , piękna , odważna i wiem ,  że potrafisz walczyć o swoje ! Chcesz tak wszystko to stracić ?! W ten sposób ?!
Uważnie wsłuchiwałam się w słowa starszej Pani. Może i miała rację...
- Ale mam wrażenie , że tylko ja tak bardzo staram się... Zresztą to już nie ważne ... Ja... a raczej German zadecydował o naszym związku...
- I nie chcesz nawet z nim porozmawiać w cztery oczy ?
- Chce... Ale on już wyjechał... Po za tym jest jeszcze Gustiv...
- Ahaa... Ten przez , którego to nieszczęście się stało ?
- No tak jakby... Może to jakiś znak... Może powinnam wrócić do Gustiva...
- Wiesz ja sądze inaczej... Ale najlepiej wie twoje serce ... Może warto by było go posłuchać... - powiedziała i odeszła.
Zostawiła łańcuszek , więc go wzięłam do rąk.
"Czyli to amulet...Ciekawe czy German o tym wiedział..." - pomyślałam i założyłam go.
Nadal świecił.
"I co ja teraz zrobię ?! ". Postanowiłam , że polecę dzisiaj do Buenos Aires. Poszłam do hotelu i od razu do pokoju. Ostrożne weszłam bo nie chciałam , aby Gustiv wiedział o moim dzisiejszym wyjeździe. Nie było go w pokoju , więc szybko zaczęłam pakować swoje rzeczy. Może była to ucieczka , ale nie miałam innego wyjścia. Gdyby Gustiv dowiedział się o tym wszystkim , chciałby ze mną jechać...Nagle ktoś wszedł do pokoju , a ja od razu rzuciłam wszystko i automatycznie wyprostowałam się. To był Gustiv.
- No jesteś... Martwiłem się o Ciebie... - powiedział i mnie przytulił , jednak ja się odsunęłam - Co robisz ?
- Ammm... Yyy... A tak... sobie..tu ...stoję... - wydukałam unikając jego wzroku.
- Aha...Zastanowiłaś się nad tym co ci powiedziałem ?
- Ale nad czym ?
- No nad tym żebyś w końcu dała spokój temu Germanowi , bo on cię już nie kocha...
- Co ty wygadujesz ?! - zapytałam z łzami w oczach.
- Przykro mi o tym mówić... ale tak jest... On cię już nie kocha... Ale ja tak... i chce z tobą być...
- Gustiv ! Możesz mówić co chcesz , ale ja i tak nie będe z tobą... Przykro mi...
- To chociaż dzisiaj umówisz się ze mną na kolację ?
- Nie mogę...
- Dlaczego ?! Już jesteście razem ?!
- Nie... Ja...Nie ważne...
Nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie i pocałował. Nie chciałam tego , a jednak jakaś część mojego ciała nie pozwoliła mi na odsunięcie się. Kiedy się oderwaliśmy od siebie popatrzyłam mu w oczy. Były pełne iskierek.
- Gustiv...ja dzisiaj wyjeżdżam... - powiedziałam , a jego oczy pociemniały.
Z błękitnych jak niebo , stały się ciemno granatowe.
- Dla niego ?!
- Nie ! Zrozum ja mam tam rodzinę...
- Pojadę z tobą...
- Nie...
- Angie... - powiedział i złapał mnie za ręce - Kocham Cię i chce z tobą być czy ty też ?
I co miałam mu powiedzieć ? Nie chciałam go ranić , ale wiedziałam , że to co teraz zrobię będzie wielkim błędem.
Przełknęłam ślinę.
-T-t-tak... - odpowiedziałam niepewnie , a on uniósł mnie do góry i obrócił.
- Tak się ciesze ! Kocham Cię ! Kocham Cię ! - powiedział i pocałował w policzek.
- Ja ciebie też...
- Czyli mogę z tobą jechać ?
- Chyba tak...
- To wspaniale ! Pomogę ci w pakowaniu się bo nadal masz zwichniętą nogę...
Tak jak powiedział tak zrobił. Oboje pakowaliśmy swoje rzeczy.
#German#
^ Dom rodziny Castillo ^
Przyjechałem do Buenos Aires o 14. Wszyscy się ucieszyli , jednak zaniepokoili się kiedy wszedłem bez Angie. Miałem kłopot z wytłumaczeniem się , ale powiedziałem , że Angie musiała coś jeszcze załatwić. Musiałem coś wymyślić , przecież nie mogłem im powiedzieć co tak na prawdę się stało. W ogóle to nawet nie miałem ochoty o tym im mówić. Do mojego gabinetu wszedł Ramallo.
- No dobrze German jesteśmy już sami , więc możesz powiedzieć mi prawdę - powiedział siadając na przeciwko mnie.
- Jaką prawdę ? O co ci chodzi ? - udałem głupiego.
- Dobrze wiem , że skłamałeś co do Angie... To było widać po tobie...
- To absurdalne ! Przecież nie skłamałbym... - powiedziałem unikając jego wzroku.
- Jasne , jasne... Germanie masz mi powiedzieć prawdę !
- Ale to jest prawda !
- Nie to nie jest prawda !
- A właśnie , że jest !
- Nie ! Właśnie , że nie jest !
Kłóciliśmy się tak jeszcze przez 5 minut , gdy nagle nie wytrzymałem.
- Prawda jest taka , że Angie mnie zdradziła ! Tak to jest prawda ! - powiedziałem , a Ramallo o mało co nie spadł z fotela , bo tak się zdziwił.
- Nieee... To akurat jest nie prawda... - powiedział lekko śmiejąc się.
- Ah tak ? To w takim razie muszę cię rozczarować , bo tak właśnie było ! - odpowiedziałem nie spokojnie wiercąc się na fotelu.
Ramallo poprawił okulary.
- I co zamierzasz z tym zrobić ?
- A co mogę zrobić ? Po prostu dam jej spokój... Tak będzie najlepiej... Przecież bez powodu by mnie nie zdradzała , więc to znaczy , że mnie nie kocha...
- German... Myślę , że nie masz racji...
- Wiesz co Ramallo , bo ty wiesz najlepiej ! Nawet cię tam nie było , ale nie ! Ramallo ma zawsze rację ! - mówiłem ironicznie.
- Posłuchaj...
- Nie to ty posłuchaj... Między mną , a Angie już nic nie ma...i nic nie będzie ! Taka była jej wola ! - powiedziałem i wyszedłem z gabinetu trzaskając drzwiami.
Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem. Nie chętnie poszedłem w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłem aż nie mogłem w to uwierzyć. W drzwiach stała Angie z tym swoim kochasiem , trzymających się za ręce.
- Czego chcieliście ? - zapytałem oschle unikając wzroku blondynki.
- German... Przyszłam porozmawiać...
- Z nim ?
- Przepraszam , ale on ma imię - wtrącił się.
- Dla mnie nie masz...
- German , proszę ... Możemy w cztery oczy ?
Przewróciłem oczami i się zgodziłem. Razem z Angie weszliśmy do gabinetu , a Gustiv został w salonie. Usiadłem na fotelu i nie patrząc na Angie zacząłem przeglądać jakieś papiery żeby czymś się zająć.
- Ammm... German chyba mieliśmy porozmawiać ? - zapytała.
- No przecież rozmawiamy... - mówiłem i nadal oglądałem kartki papieru.
Nagle blondynka ruszyła w moją stronę i wyrwała mi papiery z rąk.
- Nie ! Teraz rozmawiamy... - powiedziała stanowczo.
Ciężko westchnąłem.
- To czego chciałaś ?
- German... Ja wiem , że ty widziałeś to co widziałeś , ale...
- Angie przecież w liście wszystko Ci już wyjaśniłem... Nie musimy rozmawiać o tym... Idź lepiej do Gustiva... Po za tym po co przyleciałaś ?
- Posłuchaj mnie ! Przyleciałam tu tylko po to , aby z tobą porozmawiać i Ci to wyjaśnić ! Chociaż raz mógłbyś dać mi szanse ! - powiedziała i walnęła ręką w biurko.
Była bardzo zdenerwowana co mi się podobało. Była taka słodka , a zarazem ostra... " Nie German ogarnij się chłopie ! "
- No dobrze , a więc słucham...
Blondynka aż wstała i zaczęła mówić. Szczerze to nawet jej nie słuchałem. Bardzo uważnie jej się przyglądałem. Machała rękoma we wszystkie strony co było zabawne , a jej miny powalały na kolana. W pewnym momencie lekko się zaśmiałem.
- A co Cię tak śmieszy ? - zapytała poważnym tonem.
- Yyymmm... Nie nic takiego ... Kontynuuj ... - powiedziałem lekko zakłopotany.
- Nie no powiedz może się też pośmieje ?
- Nieee... Lepiej nie...
- Kochanie idziemy ? - do gabinetu wszedł Gustiv , a gdy powiedział do Angie "kochanie" aż we mnie się zagotowało.
Już miałem wstać i mu przywalić , jednak uświadomiłem sobie , że ja i Angie nie jesteśmy już razem , więc może być z kim chce.
- Ymmm... No dobrze... Jutro dokończymy tą rozmowę - powiedziała do mnie.
- Dobrze... - odpowiedziałem , a para wyszła z domu. W gabinecie został tylko słodki zapach perfum Angie , który mieszał się z perfumami Gustiva. Od razu wyszedłem z pomieszczenia i poszedłem do łazienki. Wziąłem długi , zimny prysznic i poszedłem do pokoju. Ciężko opadłem na łóżko i próbowałem zasnąć , jednak myśli o Angie nie pozwalały mi na to. Przekręcałem się z boku na bok aż w końcu wstałem z łóżka. Wziąłem do ręki telefon i chciałem dzwonić do Angie (sam nie wiem po co ) , jednak w ostatniej chwili się powstrzymałem. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłoniach. Chciałem żeby Angie tu była... Chciałem poczuć jej smak ust. Chciałem się z nią wygłupiać... Jednak wszystko to straciłem... W pewnym momencie przypomniałem sobie , że Angie nadal miała na sobie amulet miłości ode mnie , który świecił.
"Czyli nadal mnie kocha... Ale co mi po tym jak jest z Gustivem... " - pomyślałem i położyłem się na łóżku czym usnąłem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
A , więc Germangie się rozpadło. ( znowu xD ) Nie wiem czy uda mi się wytrzymać bez tej pary , bo jestem od nich całkowicie uzależniona , no ale spróbuję :P Taakkk... A więc tu macie zdjęcie Gustiva , tak dla pobudzenia wyobraźni ;]


No to zapraszam do komentowania :]

3 komentarze:

  1. Jak mogłaś? Ma być Germangie <33 A nie ten Gustiv oh god xDD Rozdział extra!! Czekam na nextaaa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh ;P Może będzie :/ Co ja pisze na pewno będzie , bo jestem uzależniona od tej pary xD :P
      Dzięki i dzisiaj rozdział już będzie :]

      Usuń
  2. Cholerrrrr... co to czytam? Ona powiedziała tak i ja puscilam komórkę i..nom.... mój dysplay.... i teraz mi kup nowa komórkę xD Samsung Galaxy S IV... niee :-D

    OdpowiedzUsuń